-
Jeśli więc nie w zmysłowości, nie w silnych emocjach i nie w intelektualnym impulsie tkwi coś, co mimo wszystko intryguje w "Paryżu, 13. dzielnicy", to jest to atmosfera swobody, która nawet kiedy nie obejmuje całego życia, i tak czeka na kochanków za zamkniętymi drzwiami wynajętego pokoju.
-
Magnetyczna przeprawa po seksualnych i emocjonalnych wzlotach i upadkach generacji millenialsów. Stary mistrz Jacques Audiard ma nadspodziewanie wiele trafnych spostrzeżeń na temat pokolenia Tindera - i chwała mu za to, że podzielił się nimi akurat w tym momencie.
-
Działa to niczym echo treści najnowszego filmu reżysera "Proroka" - połączenie współczesnych tematów, wątpliwości i niepokojów młodych ludzi w XXI w., wydane w schludnej, acz różnorodnej aranżacji. Atmosfera napięcia towarzyszy błądzącym po omacku bohaterom, którzy poznają się, rozmawiają, kochają się i popełniają błędy na swojej drodze do odnalezienia własnej seksualności i uzyskania samoświadomości.
-
6.75 lipca 2022
-
-
Widząc nazwisko reżysera - Jacquesa Audiarda - i tytuł filmy byłem przekonany, że to hardcore'owe kino społeczne. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że "Paryż..." to dowcipna i czuła historia miłosna.
-
To małe rzeczy, całkowicie zbędne z punktu widzenia fabuły, nie nadają się na okrągłe puenty - a jednak radują oko widza, może dlatego, że najbliżej im do samych rysunków Tomine'a. Zwykli ludzie i zwykłe czynności. Mam powody, by wierzyć, że kilka z tych scenek mogłoby spokojnie wylądować na okładce "The New Yorkera".
-
To kilkanaście męsko-żeńskich scen z życia, ludzkie elektrony błądzące po wielkim blokowisku, kierowane podnieceniem, frustracją, żałobą i ekonomiczną desperacją. W wielkim, szarym i pięknym mieście, uciekając w orgazm, pragnąc choć na chwilę odpocząć od paniki. Stęsknione za ojczyzną, pozbawione tożsamości ofiary wiecznej tułaczki dyskutujące o seksie przy oglądaniu transmisji z protestów w Hongkongu. Lewicowi intelektualiści pozbawiani nadziei i zmuszeni do sprzedaży mieszkania burżujom.