-
Odpowiednie wyważenie sprawia, że nawet osoby niewierzące są w stanie obejrzeć cały film bez poczucia nachalnej indoktrynacji. Choć nie jest on idealny, to jest godny polecenia, chociażby ze względu na muzykę i tak bardzo życiową problematykę dotyczącą relacji ojca z synem. Zakończenie filmu nastawia pozytywnie i poza kilkoma niespójnościami jest filmem wartym obejrzenia.
-
Ale gdy wydaje się, że nic nie jest w stanie zbawić tej topornej produkcji, pojawia się muzyka. I nagle całość zaczyna prezentować się zupełnie inaczej. Piosenki, umieszczone w strategicznych momentach filmu, sprawiają, że "Dotknij nieba" przestaje być ciężkim i nieskładnym kazaniem.
-
Na te parę chwil zabierze tam, gdzie nawet największe porażki można przekuć w sukces. A piosenki będą czarowały lepiej niż w filmach fantasy.
-
Film zrobiony jest na wyciskacz łez. Bracia Erwin zadbali o odpowiednią ilość scen wzruszających, po których łezka się w oku kręci. Nieco pogubili się w wątku religijnym.
-
W miarę dobrze podana przypowieść o nawróceniu i zbawiennej sile muzyki.