Amerykańskie i chińskie służby specjalne sprzymierzają się w walce z niebezpieczną cyber-mafią. Na ich czele staje zwolniony z więzienia za przestępstwa komputerowe legendarny haker - Nicholas Hathaway. Międzynarodowe śledztwo zaprowadzi superhakera aż do Hongkongu i Dżakarty.
- Aktorzy: Chris Hemsworth, Leehom Wang, Wei Tang, Viola Davis, Holt McCallany i 15 więcej
- Reżyser: Michael Mann
- Scenarzysta: Morgan Davis Foehl
- Premiera kinowa: 16 stycznia 2015
- Premiera światowa: 8 stycznia 2015
- Ostatnia aktywność: 28 grudnia 2023
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Niestety, ale "Haker" to jednak porażka Manna, który nie jest pozbawiony ambicji, ale kompletnie tego nie widać. Sam styl nie jest w stanie się obronić bez solidnej podstawy, jaką jest scenariusz.
-
Trwa grubo ponad dwie godziny, a spokojnie można by go o połowę skrócić.
-
Nie posiada żadnych wartości - mdła historyjka, z mdłymi postaciami i mdłym zakończeniem.
-
Postanowiłem zająć stanowisko podobne do podejścia twórców. Nie chciało mi się oglądać "Hakera" i do końca dotrwałem tylko z obowiązku oraz by ostrzec was przed tym filmem. Nie polecam.
-
Nie nadaje się nawet do jednorazowego obejrzenia. Seans szybko staje się wyzwaniem, bo jest nudno, kolejne głupoty przyprawiają o ból głowy, a sceny akcji pokazują, że Michael Mann już nie czuje takiego kina.
-
Tragicznie nieudolny film. Bardzo ciekawy temat został zupełnie zaprzepaszczony.
-
Na zmianę niezamierzenie bawi i irytuje. A w małych przerwach przypomina o dawnej wielkości pana Manna.
-
Liczne niedoskonałości zatuszował Mann warstwą wizualną, która przez "brudne" zdjęcia i liczne zbliżenia, wpisujące się w jego reżyserski styl, nadrabiają to, co film traci na poziomie scenariusza. "Haker" stawia przed nami okienko z dwoma guzikami - "Akceptuj" i "Odrzuć". Ja wybieram tę pierwszą opcję, mimo że w trakcie seansu ma się bardzo często ochotę postawić na drugą możliwość.
-
Wydaje się najbardziej rozrywkowym filmem Michaela Manna od bardzo dawna, lecz bez ciekawego bohatera pozostaje jedynie sprawnie nakręconym widowiskiem.
-
Podsumowując, potencjał był, jednak coś po drodze poszło zdecydowanie nie w tę stronę, co powinno. To zdecydowanie najsłabsze dzieło w twórczości Michaela Manna.