Mordercza rywalizacja Edisona i Gaute Tesli o to, który system elektryczny zrewolucjonizuje nie tylko współczesny obu wynalazcom świat, ale cały następny wiek.
- Aktorzy: Benedict Cumberbatch, Michael Shannon, Nicholas Hoult, Katherine Waterston, Tom Holland i 15 więcej
- Reżyser: Alfonso Gomez-Rejon
- Scenarzysta: Michael Mitnick
- Premiera kinowa: 11 października 2019
- Premiera światowa: 9 września 2017
- Ostatnia aktywność: 19 listopada 2023
- Dodany: 9 września 2017
-
To takie miłe zaskoczenie. Film, po którym nie oczekuje się niczego wielkiego, ale z którego wychodzi bez poczucia straconego czasu i miłą świadomością poszerzenia swojej historycznej wiedzy.
-
Całe dzieło cechuje więc bałaganiarstwo. Na szczęście nie unieważnia ono gęstych i silnych emocji. "Wojnę o prąd" ogląda się dla bohaterów.
-
Stracona szansa na opowiedzenie fascynującej historii w nietypowy sposób. Zamiast tego dostajemy zaledwie przyzwoitą produkcję.
-
Nieudana produkcja, nie tylko z powodu przeciętnego scenariusza, ale również dlatego, że pomysły inscenizacyjne są w większości nietrafione i bezcelowe.
-
Jedno z największych rozczarowań tego roku. Nic dziwnego, że jego premierę przekładano przez blisko dwa lata, stale przy materiale majstrując...
-
Current War nie można jednoznacznie zaliczyć do obrazów nieudanych - każda techniczna część składowa została wykonana przyjemnie poprawnie - tak przyjemnie, że postanowiłem o nich nie wspominać: ot, są i nikomu nie przeszkadzają, a aktorstwo stoi na bardzo wysokim poziomie. Jestem w stanie też wyobrazić sobie, że dla niezaznajomionych bliżej z tym elementem elektrycznej historii Ameryki film będzie dużą gratką i satysfakcjonującym odkryciem.
-
Niesamowicie nudny, wyzuty z emocji, mało wyrazisty, oferujący jedynie piękną oprawę audiowizualną.
-
Całości nie ratuje nawet świetne aktorstwo.
-
Filmowi brakuje niestety napięcia, które charakteryzowało konflikt podobnej natury w "Prestiżu" Christophera Nolana, zaś całość aż zasługuje na to, by ją zrealizować w formie miniserialu na wzór "Geniusza" z 2017 roku.
-
Nie jest, niestety, Wojna o prąd filmem o ludziach, ich pięknych umysłach i niezwykłych, rewolucyjnych czasach. Jest za to pozbawioną puenty quasi-historyczną produkcją uwzględniającą co prawda znane nam fakty, ale obdzierającą je z wartości i znaczenia, a bohaterów z charakterów i motywacji.
-
Niestety, często studia filmowe zapominają, że do opowiedzenia ciekawej historii potrzeba czegoś więcej niż historia oparta na faktach i obsada aktorska. Trzeba kogoś, kto z tej historii wyciągnie naprawdę coś dobrego.
-
Konflikt, który zelektryzował świat. Gwiazdorska obsada. Wysokie walory produkcyjne. To wręcz niewiarygodne, że z tego wszystkiego nie dało się wykrzesać żadnej iskry.
-
Skrojona pod wybłaganie oscarowych nominacji aktorskich historyczna wydmuszka, która przejeżdża się po intrygującym temacie z gracją deklamowania wpisu z Wikipedii.
-
Szkoda tylko, że w historii o wprowadzeniu elektryczności do życia codziennego brakuje najważniejszego - napięcia.
-
Choć stworzono go z wysokiej jakości składników, to paradoksalnie nie sumują się one w wielkie kino.
-
Wywołuje znużenie i sprawia zawód, jeśli liczyło się na coś ciekawego. Jeśli się nie liczyło, to obojętność i świadomość źle spożytkowanego czasu to najgorętsze uczucia jakie można do Wojny o prąd żywić.
-
Marnuje potencjał fascynującej historii o pionierach elektryczności.
-
Bardziej sprawdziłby się jako film na VOD, jako idealna propozycja do wzbogacenia katalogu Netflixa, a niekoniecznie produkcja przeznaczona do kin.