Malarz Vincent van Gogh przenosi się do niewielkiego miasteczka Arles w Prowansji, gdzie pracuje nad własnym stylem. Nie znajduje jednak zrozumienia wśród mieszkańców.
- Aktorzy: Willem Dafoe, Rupert Friend, Oscar Isaac, Mads Mikkelsen, Mathieu Amalric i 15 więcej
- Reżyser: Julian Schnabel
- Scenarzyści: Julian Schnabel, Jean-Claude Carrière, Louise Kugelberg
- Premiera kinowa: 25 października 2019
- Premiera światowa: 3 września 2018
- Dodany: 5 września 2018
-
Co jednak najbardziej zaskoczyło mnie w filmie Schnabla, to nawet nie scena po napisach, ale fakt, że przełamał on dotychczasowe spojrzenie na Van Gogha jako postać wyłącznie tragiczną.
-
Ucieka od ogranych motywów filmów biograficznych.
-
Kino artystyczne, w którym przede wszystkim należy podziwiać naturę, przyrodę i sztukę. Powolna narracja zdaje się dopełniać ten zamysł, pozwalając indywidualnie kontemplować dzieło i jego malarskie kadry.
-
Willem Dafoe doskonale oddał kruchość i złożoność osoby, jaką był malarz, zachowując przy tym jego szorstkie, czasem nieprzyjemne obycie. To jedna z najlepszych ról tego znakomitego aktora, za którą otrzymał nagrodę w Wenecji oraz nominację do Oscara.
-
Pomimo paru wpadek na poziomie scenariusza i reżysersko nieudanej kontroli tempa, Van Gogh. U bram wieczności działa odpowiednio na poziomie sensualistycznym. Każda komórka ciała i centymetr kwadratowy naszego mózgu jest pobudzony do działania podczas trwania filmu, przez co możemy oddać się w całości przedstawionemu autoportretowi.
-
To zarówno hołd dla jego geniuszu, jak i niezwykle udana próba ukazania złożoności psychiki i wielkiej wrażliwości tego wybitnego artysty.
-
Jako portret artysty i studium jego śmierci wydaje mi się dużo lepszym projektem niż Twój Vincent.
-
Raczej spodoba się fanom malarstwa twórcy "Słoneczników" niż kinomanom oczekującym wielkiego kina. Trzeba niebywałej empatii, by w tym filmie losem malarza się wzruszyć, choć Willem Dafoe nie zawodzi. Scenariusz i reżyseria - to już trzeba sprawdzić samodzielnie. Mnie nie przekonały.
-
To kino poetyckie i wymagające, a przy tym niepozbawione wad, słabszych momentów oraz scen, które - właśnie z uwagi na eksperymentalną formę - po prostu dezorientują widza czy wręcz wywołują konsternację.
-
Pokazuje, że o van Goghu wciąż można powiedzieć jeszcze bardzo dużo. To pięknie zrealizowana, iście poetycka i mistrzowsko zagrana opowieść.
-
Delikatny - to słowo najlepiej opisuje najnowsze dzieło Schnabela. Widz towarzyszy malarzowi w momentach smutku i szczęścia, pasji i rozpaczy. Zrozumienie tego, co działo się w głowie utalentowanego szaleńca jest oczywiście niemożliwe, lecz At Eternity's Gate jak żaden inny film zbliżył nas do tego, co odczuwał van Gogh wiele lat temu i za to należy się temu filmowi ulewa pochwał i uznanie.
-
Praca Juliana Schnabla jest doskonałym przykładem sztuki w kinie, ale słabym przykładem kina w sztuce.
-
To nie tylko subtelny i delikatny film o jednym z najważniejszych malarzy w historii, ale również obraz karmiący zmysły plastyczne.
-
Biografia holenderskiego mistrza jest przede wszystkim przyjemnością dla oczu.
-
Czasem, gdy podobnie jak Vincent czujemy zachwyt nad otaczającym nas pięknem, jesteśmy z tego poczucia nagle wyrywani. Wiemy przez to, że jest on człowiekiem pełnym sprzeczności, który najchętniej zostałby pozostawiony sam sobie, a jednocześnie tak bardzo potrzebuje wsparcia i miłości.
-
Chociaż pomija najważniejsze momenty życiorysu, zdaje się najlepiej przedstawiać jego osobę oraz podejście do sztuki i własnej twórczości.
-
Poruszający obraz destrukcyjnej relacji postępującego szaleństwa z wielką sztuką.
-
Nie mam pojęcia, czy aktywność twórcza przybiera w życiu Schnabla równie dramatyczny wymiar jak u jego bohatera. "At Eternity's..." udowadnia jednak, że od czasu do czasu zdarza mu się osiągać równie satysfakcjonujące rezultaty.
-
Nie jest to pełnoprawna biografia, a bardziej próba wejścia w bardzo skomplikowany umysł wielkiego artysty. I w ten sposób "U bram wieczności" wypada naprawdę ciekawie.