Prime
Źródło-
Reinkarnacja "Candymana" z 1992 roku, na poły stanowiąca body horror i kino psychologiczne. Metafora międzypokoleniowej traumy, film o prześladowaniach rasowych i spirali nienawiści. Z przesłaniem, charakterystyczną sygnaturą Jordana Peele'a, mocną rolą główną i - co ważne - poszanowaniem oryginału. Siłą "Candymana" są też artystyczna inscenizacja i wyrazisty styl wizualny.
-
Powściągliwy dramat i medytacja nad tym, co ważne w związku: nad partnerstwem, poświęceniem, troską. Firth i Tucci brylują na ekranie - ich role to istny tour de force - a reżyser unika taniego sentymentalizmu. Piękna opowieść o złamanym męskim sercu i godzeniu się z odejściem ukochanego.
-
Wiarygodny dialogowo i intuicyjnie wyreżyserowany, dynamiczny technicznie i fluorescencyjny wizualnie. Niskobudżetowy, a jednak z rozmachem, z ciekawym sznytem artystycznym. Brawa dla młodych aktorów, brawa za odważny wątek queerowy.
-
Chris Rock i Samuel L. Jackson nie zachwycają w swoich rolach, a Bousman nie potrafi zdecydować, czy kręci kino grozy z wątkiem policyjnym, czy kino policyjne okraszone grozą. Komentarz na temat brutalności policji w USA nie jest zbyt wnikliwy, a reżyserowi nie zbiera się na głębsze refleksje. Humor i przerysowany finał ratują film przed klęską.
-
Nosi wszystkie cechy popcornowego filmu grozy. Roi się tu od jump scare'ów, które są znakiem firmowym Obecności, a reżyser często pozwala sobie na oczywiste odwołania do dużo lepszych horrorów.