Szanujemy Twoją prywatność i przetwarzamy dane osobowe zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych. Razem z naszymi partnerami wykorzystujemy też pliki "cookie".
Zamykając ten komunikat potwierdzasz, że zapoznałeś się z polityką prywatności i akceptujesz jej treść.

"Io devo pensare che tutto quello che mi capita è la mia vita."

https://www.filmweb.pl/user/Adsun22

  • Ostatnia aktywność: Dzisiaj
  • Dołączył: 1 października 2018
  • Jestem o tyle pozytywnie zaskoczony, że nadal ma ten staroszkolny klimat poprzednich części, ma też te same problemy. Druga połowa gry, ta w Niaowu, niestety jest nudniejsza. Za mało czasu dostają tu postacie poboczne i ziomki Ryo, oprócz Shenhuy.

  • Solidny dodatek, chociaż krótki, brakuje Giny, za dużo łażenia po kanałach, a zagadkę z labiryntem gladiatora to chyba sam szatan wymyślał #@$!&#!$! W sensie sama zagadka fajna, ale sterowanie tak skopane, że jest to mega frustrujące.

  • Ukryta perełka. Ciekawy gejmplej, chociaż z czasem może zbyt monotonny, przebogaty arsenał, elementy horrorowe, ładne przerywniki po misjach. Główną wadą jest to, że nie zawsze jest jasne, co konkretnie trzeba zrobić i gdzie iść.

  • Cieszę się, że Konami nie jest psem ogrodnika i pozwala na takie ciekawe eksperymenty. Historia doskonale się wpisuje w uniwersum Silent Hilla, jedynie walka jest dosyć drewniana, nawet jak na SH, poruszanie postacią też potrafi być na poziomie kloca drewna, ale generalnie to solidna produkcja.

  • Spodziewałem się Dead Space'a dla ubogich w polskich klimatach, ale się pozytywnie zaskoczyłem. Tak, trochę Dead Space, głównie poruszanie się postaci, ale szukanie kluczy, zbieranie zasobów to bardziej Resident Evil. Gra jest bardzo przemyślana i dobrze zaprojektowana, niemal zawsze wiadomo dokąd iść i się nie nudzi, bo regularnie dostajemy nowe zabawki. No i można głaskać koty. Walka mogłaby być lepsza, trochę mały wybór broni + jest za trudno, wrogowie to gąbki na pociski.

  • No nie wiem. Chyba wolałem klimat małego miasteczka, tutaj dostajemy dwa duże miasta, w których na początku trudno się odnaleźć. Dużo męczących, irytujących etapów, w jedynce chyba było tego mniej. Łapanie liści, windy z powyrywanymi guzikami, łażenie po deskach, dużo QTE i trzeci rozdział, w którym dla odmiany łażenie, łażenie, łażenie i żeby to do końca obrzydzić - łażenie. Przynajmniej tutaj dodano opcję czekania, a Joy, Xiuying i przede wszystkim dobry ziomek Ren to świetne postaci.

  • Games appeal to the male fantasy: praca w kołchozie za najniższą krajową i targanie pudeł cały dzień z miejsca na miejsce. Przynajmniej w tym wózku widłowym wyglądałem jak sołtys. Dziwne sterowanie, pretekstowa fabuła, w dodatku tylko jej część i niekorzystanie z trainera na przyspieszeniu x5 grozi umarciem z nudów, ale ma taki fajny klimat starych gier, jak połączenie Chinatown z Bloodlines i Yakuzy.

  • Łażenie, dostarczanie paczek i budowanie infrastruktury z innymi graczami nadal spoko, wizualnie potrafi imponować, pojazdy już nie blokują się na każdym kamieniu, a tylko na co drugim, ale przy grafomaństwie Kojimy oczywiście musiało to być krindżowe i kiczowate, zwłaszcza postać Higginsa to porażka. A finał to istna kumulacja i szczyt wszystkiego. Jeszcze pół biedy gdyby to nie było tak łopatologiczne. W porównaniu z jedynką jest zbyt łatwa i tamte islandzkie klimaty bardziej mi pasowały.

  • Ostatni i zdecydowanie najciekawszy dodatek. Rozwija koncept śledztwa w klasztorze z pierwszej części i jeszcze bardziej czuć tu ducha Imienia róży. Od początku do końca wciąga i trzyma w napięciu. Tylko dodatek to bardzo krótki, pobocznych zadań też niewiele. Szkoda, że wybory nie mają tu większego wpływu na zakończenie. Brakuje mi tu docenienia dociekliwości i detektywistycznego zapału graczy i przygotowania np. jakiegoś ukrytego zakończenia.

  • W sumie oceniam lepiej niż pierwszy dodatek, bo od początku zapowiadał się skromnie, więc nie miałem czym się zawieść. Nic ambitnego, po prostu życie i chłop musi. Można sobie postukać w metal, ostrzyć miecze, grać w kości, dekorować pokój, rozbudowywać kuźnię, najmować pomocników, obijać z innymi po gębie. Czego chcieć więcej? Te zlecenia kowalskie mają mniejszą lub większą fabułę, niektóre są naprawdę zaskakująco dobre.

  • Zaczyna się intrygująco i w efekcie obiecuje być czymś ciekawszym niż w rzeczywistości jest. Zwłaszcza po podróży do Kuttenberga zadania robią się bardzo fedeksowe, a zakończenie jest nijakie. To nadal KCD2, więc jest nieźle, kilka sposobów na rozwiązanie zadań, w skali mikro jest nawet ciekawie, ale główny wątek rozczarowuje.

  • Ghost of Yotei

    2025
    2 mies. temu

    Fabularnie nadal bez szału, postaci mogłyby być barwniejsze. W Tsushimie była przyjemna eksploracja, odkrywanie mapy, ciekawe miejsca same się wyświetlały, a tu trzeba bawić się w jakieś kupowanie map i szukanie kapliczek itd. Skutecznie zniechęciło mnie to do eksploracji i aktywności pobocznych, co przecież było największą siłą poprzednika. Poza tym to właściwie kopia Tsushimy. Klimat nadal obłędny, audiowizualnie rewelacja, do tego opcjonalne tryby Miike czy Watanabe.

  • "Cóż może zmienić naturę człowieka?"
    Za pierwszym razem się odbiłem, bo walka potrafi być bardzo trudna, zwłaszcza jeśli rozwija się postać w innym kierunku, ale fabuła i klimat są obłędne. Szkoda, że tak mało dialogów jest zdubbingowanych.

  • Trochę The Last of Us, trochę Beyond Good & Evil, trochę jeszcze coś innego. Bardzo sympatyczna, łatwa gra, gejmplej dość różnorodny, kamera okropna, grafika nadal potrafi robić wrażenie, fabuła ujdzie - w niej wyróżnia się zakończenie, bo nie spodziewałem się zupełnie niczego, a jest zaskakująco ciekawe i emocjonalne. I oczywiście rewelacyjny Andy Serkis.

  • Gejmplej mógłby być lepszy, zwłaszcza eksploracja niezbyt przejrzysta i niesatysfakcjonująca, ale fabuła jest potężna - o stracie, żałobie, tęsknocie, poświęceniu.

  • Nawet niezła strzelanka, ale F.E.A.R. z tego raczej słaby.

  • Fabuła i postacie bardzo dobre, dzięki zmianie miejsca akcji czuć powiew świeżości, ciekawe aktywności poboczne, np. robienie zdjęć zbokom xD, niektóre sidequesty świetne, ale gra jest za długa. A finał to już w ogóle, tym bardziej, że w porównaniu z poprzednimi częściami nie ma tu żadnej nowości, zaskoczenia. Uwielbiam wszystkich, których poznaliśmy along the way i jaki wholesome jest Ichiban i w efekcie cała gra.

  • Pod wieloma względami najlepszy Silent Hill. Obłędne Room of Angel! Ale druga połowa gry, wracanie do lokacji i łażenie z tą kulejącą lambadziarą to takie okropne sztuczne przedłużanie gry, że aż boli. Gdyby nie to, gra byłaby rewelacyjna.

  • Początek bardzo dobry, klimatyczny, rozmawianie z różnymi barwnymi postaciami. Ale później łażenie po jakichś piwnicach, to już jest nudne. Gra jest bardzo krótka, ale i tak zdążyło to mnie zmęczyć.

  • To nadal dobra, klimatyczna gra detektywistyczna, tutaj zamiast małego miasteczka dostajemy bardziej miejskie lokacje, ale nie jestem fanem tych wszystkich nadnaturalnych rzeczy, dlatego ostatni rozdział meh.

  • 60-stronicowy komiks sztucznie rozciągnięty do około 10 godzin gry. Historia ciekawa, bo przeniesiona z komiksu, ale gejmplej bardzo niedopracowany. Klawisze po kilka razy trzeba wciskać, żeby gra załapała, zagadki nudne, akcja i skradanie miały potencjał, ciekawy pomysł ze sterowaniem Milusiem. Trzeba wszystko robić dokładnie tak, jak zaplanowali twórcy. Można zagrać, ale lepiej przeczytać komiks.

  • Dziękuję pan GOG za taką niedocenioną perełkę! Nie znałem tej serii, ale gra mnie zaciekawiła, kiedy GOG przywrócił ją do życia (dystrybucji).
    Wizualnie jest wspaniała, intrygujące postaci, niezła fabuła, intrygujący świat, masa ciekawych konceptów. Pomysł z wyborem kamery tyleż ciekawy, co przeszkadzający. Gra jest trochę zbyt długa, zwłaszcza w 3 rozdziale jest dużo sztucznego przedłużania. Generalnie to jeden z najlepszych JRPG, o ile nie najlepszy.

  • Bez szału. Gejmplejowo i wizualnie bardzo dobra przygodówka, ciekawa postać Sam, ale nie moje klimaty. Za dużo loadingów.

  • Z pewnością jest to jedna z pirackich gier w historii. Dziwnie pasuje do yakuzy. Są różne głupoty z wielorybami pożerającymi ludzi na czele. Większość zadań pobocznych słaba, niektóre są powtórkami z poprzednich części. Scena tańca jak z AI: The Somnium Files jest wisienką na torcie.

  • Mam wrażenie, że ta gra to bieganie od jednej lokacji do drugiej i zmuszanie do aktywności pobocznych: walk na arenie i w większości wyjątkowo słabych misji pobocznych. Ale przynajmniej hostessy to prawdziwe aktorki, a jedną ręką nie gra się tak źle.

  • Rewelacyjne odświeżenie! Oryginału nie mogłem zmusić do bezproblemowego działania na nowym systemie, a to śmiga nawet na Steam Decku. Dużo usprawnień, jest jakaś fabuła, bez szału, ale na pewno lepsza od większości wcześniejszych gier tego gatunku. Niestety cele misji nie są w żaden sposób oznaczone, więc trzeba macać ściany, łazić, przeszukiwać wszystkie zakamarki.

  • Ciekawy klimat i walka, ale co druga misja jest zbugowana, gra wielu rzeczy nie tłumaczy, a mechaniki są przekombinowane, nawet takie rzeczy jak szybka podróż i zapis. To tak naprawdę gra sprzed 20 lat i to niedorobiona. Nadal solidna, ale ciążą jej niewygodne mechaniki, innymi słowy tzw. quality of life jest tu na poziomie mułu.

  • Niestety nie mogę skończyć tej jakże pięknej gry, bo królowa pełzaczy się zbugowała. xD Ale to, co zdążyłem przejść, jest słabe nawet jak na standardy Arcanii.

  • "Xardas, ciągle ten Xardas!"
    Najlepszy Gothic, wiadomo. Gra bardzo liniowa, wybory w dialogach w sumie niepotrzebne, niemal same fedexowe questy, teleporty działające tylko parami, pretekstowa fabuła. Niby co jakiś czas jest wybór dwóch ścieżek, ale obie prowadzą de facto do tego samego. Ocena podwyższona za polski dubbing, który jest lepszy od samej gry.

  • Najsłabsza część trylogii, najbardziej nijaka. Irytująca walka, fedexowe questy, zużywalna stamina podczas eksploracji, nieciekawa fabuła, brak polskiego dubbingu. Przynajmniej rzeczywiście można kilka razy popływać statkiem.

  • Na pewno ta część jest dużo ciekawsza, bo nie polega jedynie na nakręcaniu tego przeklętego pociągu i użerania się z Oskarem. Mechanicznie niestety jest to samo, więc brak "skakania" między planszami i patrzenie jak ta lambadziara truchta z jednej strony ekranu na drugą.
    Nie wiem, dla mnie ta gra po dotarciu do celu trochę traci swoją magię. Rozśmieszył mnie RoboHans.

  • Nie ma wątpliwości, że wizualnie, artystycznie, z pięknym polskim dubbingiem i Brygidą Turowską na czele, to jest wspaniała gra. Ale jest tak okropnie nudna i dłużąca się. Połowa czasu w grze to oglądanie przechodzenia postaci z jednej strony ekranu na drugi. Za dużo powolnego łażenia i jakiegoś nakręcania pociągu i innych irytujących problemów z dupy, które musimy za wszystkich rozwiązywać. Piękne zakończenie, takie w stylu Waltera Mitty.

  • Ciekawa przygodówka. Obłędny klimat, na szczęście na tyle krótka, że nie zdąży zmęczyć powtarzalną mechaniką.

  • Najbardziej krindżowa gra ever? Jakby oderwane od rzeczywistości korpo chciało zrobić grę dla pokolenia tiktoka. Nieciekawa fabuła, okropni bohaterowie (najciekawsza jest chyba Stapleface), którym trudno kibicować, nijaka muzyka. Tylko dwa żarty mnie rozśmieszyły: rzuć broń i szantaż Octavio.
    Wstyd, że takie coś ma w nazwie Tales from the Borderlands, czyli najlepszą grę w historii, bo jest gorsze pod każdym względem. Ale gejmplej trudno było zepsuć, więc grało się całkiem przyjemnie.

  • Rozumiem, że w dniu premiery mogło robić wrażenie, bo zaczyna się hitchcockowsko i wizualnie bywa pięknie, ale: bohaterowie dużo ciekawsi są dopiero w rimejku, irytujące, źle zaprojektowane, niepotrzebne i nade wszystko zbugowane etapy zręcznościowe, i przede wszystkim później w fabule pojawiają się jakieś czary i fizyka czarnej dziury, lifestreamy, żywa planeta i inne pierdolety, które funkcjonują tak, jak autorzy sobie życzą. Czyli jak? Srak, nie interesuj się.

  • Niezła przygodówka w klimacie Indiany Jonesa, Broken Sword itd. Znowu naziści i inne klisze, ale jest solidnie.

  • Jak komuś mało Broken Sworda czy Gabriela Knighta, to od biedy można zagrać, ale to jest właśnie taka biedna wersja, na każdym poziomie gorsza, ale ujdzie.Czasami trzeba łowić piksele, postaci potrafią zasłonić miejsca interakcji.

  • Przede wszystkim super, że ta gra wraca do żywych z limba abandonware. Jak na grę na licencji filmu jest bardzo dobrze, chociaż to mniej ambitna sztuka od pierwowzoru. Rewelacyjna muzyka Morricone prosto z filmu, klimat, zimno. Walka z ludzkimi przeciwnikami słaba, a niestety zwłaszcza pod koniec tego bardzo dużo. Rozczarowujące również AI, system zaufania działa tylko w teorii. Czasami brakowało miejsca zapisu. Remaster spoko, przede wszystkim naprawili walkę z pierwszym bosem. / PS5

  • Zdecydowanie najlepsza część. Dużo nowych światów, najbardziej widowiskowa i otwarta. Tylko te wszystkie złole wyglądają tak samo, już od dawna nie ogarniam, co się dzieje w tej serii. Zakończenie jak zwykle bardzo przeciągnięte, tak o 20 bossów za dużo.

  • Ujdzie, ale w zasadzie bez towarzyszy to trochę mija się z celem.