
Jurek wraz ze swoim teściem Benem konfrontuje się ze stratą bliskiej osoby i decyduje odprawić chiński rytuał minghun, tzw. zaślubin po śmierci. Bohaterowie ruszają w emocjonalną podróż, której celem jest znalezienie idealnego partnera na wieczność. Zderzenie odmiennych kultur ma pomóc uświadomić zarówno filmowym postaciom, jak i widzowi, że bez względu na pochodzenie wszyscy przynależymy do jednej człowieczej rodziny.
- Aktorzy: Marcin Dorociński, Daxing Zhang, Natalia Bui, Ewelina Starejki, Antoni Sztaba i 15 więcej
- Reżyserzy: Jan P. Matuszyński, Grzegorz Łoszewski
- Scenarzysta: Grzegorz Łoszewski
- Ostatnia aktywność: 5 kwietnia
- Dodany: 9 stycznia 2024
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
I to wielka szkoda, bo Matuszyński do tej pory nie rozczarowywał. "Minghun" to przykład niewykorzystanego potencjału na mocny, poruszający dramat. Warstwa wizualna nie jest w stanie zmyć całkowitej obojętności jaką przeżyłem w trakcie seansu. Pozostaje mieć nadzieję, że ta produkcja była wypadkiem przy pracy.
-
"Minghun" uczy, że w samym odchodzeniu mogą kryć się ścieżki, z których obecności nie zdawaliśmy sobie sprawy. To pokrzepiająca myśl, za którą reżyserowi należy podziękować, nawet jeśli tylko przypomniał nam o tym, że śmierć jest... częścią życia.
-
Matuszyński ponownie kreuje swoją pracę na oscarowe i wyciszone arcydzieło, lecz fale kampowej zabawy podmywają całość, rozmiękczając ją niczym dom z bibuły. A przy tym wszystkim przyporządkowanie obu filmów do kategorii sukcesów lub porażek bynajmniej nie może być jednoznaczne, nawet jeśli jednoznacznie i wspólnie symbolizują sobą kondycję i klęskę współczesnego polskiego kina.
-
Choć Minghun momentami cierpi na dłużyzny, nie odbiera to satysfakcji z seansu. W stosunkowo krótkim czasie 90 minut Matuszyński mieści dużo tematów i sposobów ich rozumienia, widzi w bohaterach ludzi, którzy mniej lub bardziej są gotowi na to, co nieuniknione. To kino spełnione, ciekawe i dobrze zagrane. Po prostu ludzkie.
-
-
Recenzje użytkowników
-
Film pustych spojrzeń, który ma co najwyżej ciekawe zalążki tematów, ale nigdy nie robi z nimi niczego wartościowego. Liczyłem na lepsze połączenie obu kultur, a poza zakończeniem to sprowadza się ono do niezręcznych żartów. Naprawdę dało się opowiedzieć coś interesującego o postrzeganiu dziecka przez rodzica, lecz film zamiast tego woli marnować sporo czasu w swoim krótkim metrażu. Szkoda w tym wszystkim Dorocińskiego, bo ciągnie ten film jak tylko potrafi.
-