Gwiazdorską obsada nie udźwignie płytkiego scenariusza

Norton udowodnił, że nie ma co dawać mu robić filmów w pojedynkę. Nudny Oscar bait, który broni się tylko warstwą techniczną i pojedynczymi aktorami.

Przeciętny Oscar bait, który niby ma jakąś tam intrygę, ale całość przynudza i nie wciąga kompletnie widza. Poza tym, panie Nortonie, to że główny bohater ma jakąś tam chorobę i nie miał najlepszego dzieciństwa, nie znaczy to automatycznie, że jest interesującą i dającą się lubić postacią.

Film w stylu lat 70-tych. Dla współczesnego widza zbyt duże wyzwanie.

Fajny, klasyczny kryminał w klimatach noir, zrobiony bez większej werwy, choć aktorzy (Dafoe!) wyciągają z materiału tyle ile się da. Będzie kiedyś klasykiem Polsatu.

W pewnych kwestiach odrobinę bije łopatą po głowie, a bohaterom zdarza się wypowiedzieć na głos o dwie oczywistości za dużo. Ale poza tym to przede wszystkim bardzo dobra historia opowiedziana z gracją i pewnością, których mógłby pozazdrościć niejeden bardziej doświadczony twórca. "Motherless Brooklyn" jest kryminałem bardzo klasycznym, ale nie schematycznym, niespiesznie odsłaniającym kolejne karty, co w połączeniu z ciekawym soundtrackiem i genialną obsadą tworzy rewelacyjny klimat. Moje kino.

(5,5)"Czasem robimy wszystko jak trzeba a i tak wychodzi do dupy" Norton za i przed kamerą robił wszystko jak trzeba a wyszło ... jakoś tak nijako (ale muza ok)

Gdzieś pogubili się w montażu i nie wykorzystali pewnych postaci tak jak mogłyby być wykorzystane

Typowy film noir, coś w klimacie Czarnej Dalii. Dobra rola Nortona, ale sama fabuła jakoś niezbyt mnie zaangażowała. Takie wszystko było constans. Ładne zdjęcia

W starym stylu, ale nudnawy. Pogmatwana intryga.

Klasyczny kryminał noir, z powolną narracją i budowaniem klimatu za pomocą jazzu. Film szyty na miarę, choć ma kilka wybijających ponad średnią momentów.