Mamy do czynienia z nieudolnym wyważaniem drzwi, do których kluczem jest dobre filmowe rzemiosło, a tego w obrazie Radosława Markiewicza brakuje najbardziej.
Fabularny misz-masz bez ładu i składu z wątkami prowadzącymi donikąd trudno się ogląda, a bijąca z ekranu nuda staje się synonimem tego filmu. Bełkot wydobywa się również z dialogów, które nawet w małej ilości są sztuczne i niezrozumiałe. Udane są tylko zdjęcia.
Trudno znaleźć pozytywny aspekt produkcji prócz tego, że trwa stosunkowo krótko. Scenariusz jest zupełnie nietrafiony, obsada aktorska niewyraźna, zdjęcia robione na siłę artystycznym okiem, muzyka jednostajna oraz mało oddająca atmosferę filmu.