Student warszawskiej Akademii Muzycznej podczas wakacji wraca do rodzinnej miejscowości w sam środek konfliktu pomiędzy miejscowymi a obcokrajowcami.
- Aktorzy: Tymoteusz Bies, Jacek Bies, Bartosz Olewiński, Nikola Raczko, Dawid Piejko i 15 więcej
- Reżyser: Damian Kocur
- Scenarzysta: Damian Kocur
- Premiera kinowa: 27 stycznia 2023
- Premiera DVD: 14 czerwca 2023
- Premiera światowa: 9 września 2022
- Ostatnia aktywność: 14 kwietnia
- Dodany: 30 września 2022
-
Nagroda w Wenecji i sukcesy zagraniczne świadczą nie tylko o adekwatności strategii wytyczonej przez Kocura, co o uniwersalności opowieści z Chleba i soli. Najlepszy debiut polski od dość dawna.
-
Ta pozornie mozaikowa, niezobowiązująca konstrukcja, która sprawia, że opowieść płynie, ostatecznie okazuje się składać w niezwykle precyzyjną strukturę, w której każdy dialog, wręcz każde słowo, odbija się w końcu echem. Zbiór epizodów zamyka się w spójną historię, z której nie wynika żaden morał, ale pełno w niej niezwykle celnych obserwacji, które mówią o różnych wymiarach obcości, inności i bliskości.
-
Autor "Dalej jest dzień" pokazywał wielokrotnie, że jest zdolnym twórcą i zmyślnym opowiadaczem, więc można udzielić mu kredytu zaufania. I choć w przypadku "Chleba i soli" pozostaje mocny niedosyt, to podszyty ciekawością tego, co jeszcze w zanadrzu ma Damian Kocur.
-
Dlaczego to akurat Kocurowi udało się w przekonujący sposób uchwycić płynną tożsamość uciekinierów z "prowincji", skoro przed nim próbowało wielu i równie wielu połamało sobie na tym zęby? Stawiałbym na społeczny background reżysera - w dużym stopniu nietypowy dla człowieka z branży filmowej - oraz w jakimś sensie w nim zakorzenioną dokufikcyjną metodę pracy.
-
Zjawiskowy debiut Damiana Kocura to połączenie twórczego podejścia Seana Bakera z socjologiczną refleksją Didiera Eribona - opowieść o przemocy, w którą wszyscy jesteśmy uwikłani.
-
Od lat nie widziałam tak dobrego polskiego kina! A to dlatego, że Chleb i sól przedstawia życie prawdziwe, a nie "wydumane". Nie ma w nim cienia fałszu, nawet jeżeli sam film jako taki jest swego rodzaju koncepcyjną hybrydą.
-
Mimo że część osób może odrzucić brak typowej linearnej narracji na rzecz epizodycznej struktury, to ja dałem porwać się płynącej, emocjonalnej muzyce pianisty, która zostaje poszarpana przez to, co spontaniczne i nieuchronne.
-
To jeden z tych lepszych polskich snujów, który przynajmniej wizualnie jest interesujący. Dialogi czasem są niewyraźne, zaś paradokumentalna stylistyka pozwala oczarować. Jednak trzeba głęboko wyłuskać sens tej luźnej historii, co wymaga sporego wysiłku. Czy warto go podjąć? Na to już musicie sami odpowiedzieć.
-
Wyzwolił we mnie poczucie, że da się o pewnych tematach i kontekstach mówić nie tyle niejednoznacznie, ile niejednorodnie, wielorako. Przedstawić jednoczesność pozornie sprzecznych ze sobą emocji i relacji.
-
Przed seansem wzięcie na tapet pamiętnej "Bitwy pod kebabem" z Ełku zapowiadało się zachęcająco, w filmie wydarzenia te nie wybrzmiewają jednak odpowiednio, a dramaturgia zostaje zaprzepaszczona szantażem emocjonalnym i rozpaczą nakręconą w zwolnionym tempie. Mimo że debiut reżysera jawi się jako zmarnowany potencjał, to Kocur z pewnością nie raz pokaże jeszcze pazura.
-
Niespodziewanie doczekaliśmy się polskiego odpowiednika "Rób, co należy". Tylko proszę traktować to porównanie wyłącznie w kategoriach największego komplementu, bo "Chleb i sól" to kino autorskie pełną gębą.
-
Jest krzykiem niezgody na tę rzeczywistość. Rekonstruując realia blokowisk, Kocur dwukrotnie cytuje "Dzień świra". Ale tak naprawdę niewiele łączy jego i jego bohaterów z Adasiem Miauczyńskim. Tam upadły inteligent dawno stracił wiarę, że wiedza, kultura i wzajemny szacunek cokolwiek są jeszcze w stanie zmienić. Reżyser "Chleba i soli" wciąż może sobie pozwolić na odrobinę idealizmu.
-
Bardzo łatwo byłoby porównać Chleb i sól z innym zaangażowanym społecznie filmem ostatnich lat, Hejterem Jana Komasy. Choć opiera się on na podobnych podstawach i kumulowaniu negatywnych emocji, jest dużo mniej tabloidowy, a przez to bardziej wiarygodny.
-
To film rozliczenie ze stadnymi iluzjami Polaków. Końcowo każdy z nas za cenę bezpieczeństwa poświęci wolność i wbije się w zachowanie, chociażby najbardziej barbarzyńskie albo bierne, żeby tylko zachować swoje niezbite poczucie bezpieczeństwa i przynależności do czegoś, nawet jeśli ceną za to będzie życie oraz odpowiedzialność.
-
Marek Hłasko, literacki patron "Chleba i soli", pisał w "Bazie Sokołowskiej": "A twarz musi, musi mieć jakiś wyraz. Ale trzeba uważać, żeby się morda z twarzy nie zrobiła, morda, rozumiesz? Trzeba znaleźć swoją twarz". I o tym jest ten film. O lepieniu z mordy twarzy. Szukaniu jej.