
-
Nie przypadnie do gustu każdemu. Można nie zgadzać się z jego przekazem, uznać, że kino rozrywkowe powinno być wolne od politykowania albo odbić się od jego karykaturalnej formy. Warto jednak przekonać się o tym na własnej skórze, nawet jeżeli miałoby się lekko sparzyć.
-
Jeżeli coś można zarzucić "Gentlemanowi z rewolwerem" jest to z pewnością naiwność i spłycenie interesujących losów Tuckera na rzecz sprawnie opowiedzianej, choć nieco rzewnej opowiastki. Nie jest to oczywiście mocny zarzut, jeżeli szukamy materiału na odprężający i poprawiający nastrój seans - a taki bez wątpienia gwarantuje nowy film Lowery'ego.
-
Jest interesującym, aczkolwiek nie do końca udanym eksperymentem, który prawdopodobnie zostanie dogłębnie przedyskutowany i przeanalizowany w związku z otrzymanymi nagrodami. Będzie budził skrajne emocje, ale tylko przez chwilę. Brakuje mu siły i szczerości, aby wpisać się na stałe do żelaznego kanonu kinematografii - nie można mu jednak odmówić formalnej konsekwencji i zmuszenia widza do konfrontacji z samym sobą.
-
Nie jest filmem wybijającym się ponad średni poziom niezależnego komediodramatu i nie jest w żadnym razie pozycją obowiązkową, ale wielbiciele gatunku, czy widzowie chcący poznać historię Callahana bez konieczności sięgania po niewydaną na polskim rynku książkę z pewnością znajdą w nim coś dla siebie.
-
Nowe "Narodziny gwiazdy" nie przedefiniują może przemysłu filmowego, ale jako porządnie zrealizowany hollywoodzki debiut z gwiazdorską obsadą, zdrową szczyptą autotematycznego dramatu i baśniowym sznytem zarazem - sprawdzają się doskonale.