Truman Show

"Truman Show" oprócz bycia jedną z najśmieszniejszych komedii w moim życiu jest także niezwykle trafnym komentarzem w kierunku dzisiejszych mediów, a zwłaszcza tzw. reality shows.

Momentami dość naiwny, ale to wciąż przerażająco prawdziwy komentarz do naszej rzeczywistości.

Świetnie zagrany oraz nakręcony film będący solidnym komentarzem wobec panujących trendów telewizyjnych oraz ludzi pracujących przy nich.

(7.8) Dlaczego Truman nie przeklinał, albo mógł im na złość walić konia przed kamerami. Końcówka powinna być mega twistem lub trollingiem jak koniec Twin Peaks

TV. Powtórka po 10 latach. Zdążyłem już zapomnieć jak dużo gorzkiej prawdy o dzisiejszym świecie i kapitalizmie Weir zawarł w tym dziele.

Miałam taki świetny tekst na spuentowanie tego filmu, ale zapomniałam....
(UPDATE: Rok później, i wciąż nie pamiętam.)

Ta historia już się prawie się spełnia w rzeczywistości. Telewizyjna inwigilacja w prywatność.

Genialny Jim Carrey. Uwielbiam go w tym wydaniu - zabawny, a nie głupkowaty. To naprawdę wielki aktor, który powinien grać w takich produkcjach.

Historia skłania do przemyśleń, chociaż trochę naciągana. Carrey pozytywnie zaskoczył, ale mógłby bardziej opanować swoją przerysowaną mimikę.

Świetny, dający do myślenia film. Carrey jest zaskakująco dobry w roli, w której nie robi z siebie kretyna jak zazwyczaj.

Niesamowicie pomysłowy i błyskotliwy film, który nie jest pozbawiony dziur logicznych, ale - zwłaszcza zakończenie - rozwala emocjonalnie i mówi wiele o nas samych i o świecie, w którym żyjemy. Ciekawa realizacja i aktorski majstersztyk Carrey'ego.

Nie potrzeba demonów, duchów, hektolitrów krwi, jumpscare'ów, czy mrocznego klimatu, żeby zrobić jeden z najbardziej przerażających filmów w historii kina.