Olka ma siedemnaście lat. Za ciągłe ucieczki z domu dziecka, sąd umieszcza ją w zakładzie poprawczym.
- Aktorzy: Zofia Domalik, Maria Sobocińska, Malwina Laska, Magdalena Celmer, Helena Englert i 15 więcej
- Reżyser: Małgorzata Imielska
- Scenarzysta: Małgorzata Imielska
- Premiera kinowa: 3 stycznia 2020
- Premiera światowa: 16 września 2019
- Dodany: 17 września 2019
-
Największą więc zaletą Wszystko dla mojej matki jest znakomite aktorstwo i pewien naturalizm, który udaje się Imielskiej uchwycić. Sceny, nawet te najtrudniejsze, ogrywane są niezwykle starannie i naprawdę czuć po aktorach, że dobrze są przygotowani do swoich ról. Film jest jednak przewidywalny i jego przebieg nie wywołuje podczas seansu większych emocji.
-
Dzieło wrażliwej humanistki i świadectwo wiary w inteligencję widza.
-
Jestem pod wrażeniem, że Małgorzata Imielska pomimo bycia debiutantką, poradziła sobie tak dobrze z naprawdę ciężkim tematem.
-
Mimo wszystko udało się stworzyć bardzo angażującą historię na rzadko poruszany w Polsce temat ze świetną główną rolą. Czekam na więcej filmów reżyserki, bo w tym przypadku połączenie doświadczenia dokumentalistki z fabułą dało bardzo ciekawy efekt.
-
Opowieść nasycona brutalnością i okrucieństwem. Kaleczyła moje zmysły, jednocześnie budując silne poczucie niezgody na przemoc wobec kogokolwiek.
-
Historia dziewczyny z poprawczaka, którą brutalnie doświadcza życie, to historia skrojona po to, by szokować widzów. Niestety, tylko po to. To ponad godzina cierpienia, z którego niewiele wynika.
-
Sam tytuł jest, zdaje się, metafilmową polemiką z utrwalonym w popkulturze filmem Pedro Almodovara, Wszystko o mojej matce, gdzie dzieło Małgorzaty Imielskiej stanowi wyraźną antytezę. Ostatecznie finał, mimo dotychczasowego depresyjnego wydźwięku całości, pozostawia jednak pewną nadzieję na lepsze życie.
-
Imielska w swoim debiucie łączy sprzeczne elementy: wrażliwość z brutalnością, nadzieję z beznadzieją, smutek z radością. Nie jest to jednak depresyjne kino społeczne jakie znany z lat 90. czy początku XXI wieku, ale nie jest też naiwnym, publicystycznym, zero-jedynkowym dramatem. Porusza, angażuje oraz potrafi zmotywować do walki ze światem.
-
Piękne kino, o którym warto mówić w kontekście nie tylko nagród, ale również argumentów, że straciliśmy tę obecną w latach 90. wrażliwość społeczną. A właśnie, że nie. Dobro wciąż walczy.
-
Nawet jeżeli nie wszystko w scenariuszu "Wszystko dla mojej matki" funkcjonuje tak jak trzeba, to podoba mi się wymowa filmu Małgorzaty Imielskiej. Chociaż żyjemy w brudnym, bezwzględnym i mrocznym świecie, to zawsze idźmy przez życie z podniesionym czołem.
-
Po wyjściu z kina z trudem mogłem złapać oddech. Nie dlatego, że był to film niezwykle trudny w odbiorze, ale dlatego, że łączył dokumentacje przemocy i patologii z ładunkiem emocjonalnym, powodując, że włożyliśmy w ten seans całe swoje serce, licząc na poprawę życia Oli.
-
Imielska nie boi się scen drastycznych, które powodują wręcz odrzucenie od filmu. Może dlatego nie ma co liczyć na szerszą popularność swojego debiutu. Chociaż w środowiskach, których dotykają poruszane tematy z pewnością znajdzie zrozumienie. Bo nawet jeżeli historia Oli jest specyficzna, to zapewne tysiące takich odpowiada rzeczywistości. Prawdziwym odkryciem filmu jest magnetyzująca roli Zofii Domalik. W trudnej roli odnajduje się znakomicie, będąc wyrazistą, przekonującą, intrygującą.