-
To produkcja naprawdę warta poświęconego jej czasu, energii i pieniędzy. Znakomita metroidvania z interesującym tłem fabularnym, co się rzadko zdarza. Do tego dochodzą mechaniki à la soulslike, ciekawa forma ataku, dobre elementy platformowe, świetna oprawa i mamy grę praktycznie idealną. Jakby tego było mało, dostałem w pakiecie kapitalną oprawę graficzną i dźwiękową.
-
9.215 sierpnia
- Skomentuj
-
Mnie, wielkiej fance pierwszej "Dywizji", uczucie nostalgii towarzyszyło cały czas, o wiele intensywniej niż przy ogrywaniu "Warlords of New York". Mam jednak obawy, że nowi gracze nie docenią tego dodatku. Będzie to dla nich po prostu kolejna mapa do przebiegnięcia. W dobie obecnego wyboru gier, sama cena 70 złotych za te kilka misji też nie zachęca do sięgnięcia po repetytywną strzelankę na kilka godzin.
-
Dwójka bohaterów, choć fabularnie dodana trochę na wyrost, pod kątem rozgrywki pozwala na dostosowanie stylu zabawy do swoich preferencji. Gdy jednak zabierzemy grze metkę asasyńskiego uniwersum i spojrzymy na nią jak na nowe IP, szybko zauważymy, że mamy do czynienia z tytułem, który już dawno przestał starać się rywalizować z innymi produkcjami, oferującymi bardziej interaktywny świat oraz bardziej angażujące misje.
-
Obecnie bardzo rzadko zdarza mi się, by jakakolwiek gra przykuła mnie na tyle do komputera. Szybko się nudzę, sterowanie jest dla mnie zbyt skomplikowane, a fabuła do mnie nie przemawia. Tutaj nie pojawiło się nic z tych rzeczy, wręcz przeciwnie - nawet nie zauważyłam, jak mijały mi kolejne godziny na poznawaniu świata Żyjących Ziem i zgłębianiu tajemnicy nieznanej epidemii.
-
Tytuł jest pełną uroku, nostalgii i melancholii wędrówką do nastoletniości, przypominającą, jak to było, gdy miało się tych kilkanaście lat.
-
To pozycja bardzo solidna, potrafiąca dać wiele frajdy wynikającej z dobrego balansu rozgrywki i zróżnicowania otoczenia. Szkoda, że projektanci nie pozwolili sobie na odrobinę szaleństwa w projektowaniu broni, przeciwników, no ale widocznie nie można mieć wszystkiego.
-
8.830 stycznia
- Skomentuj
-
Okazał się lepszą grą niż zakładałem przed premierą. Nietypowa kamera oraz spokojniejsze tempo w żaden sposób nie zaszkodziły produkcji MachineGames, które sprezentowało nam na święta idealny powrót do uniwersum stworzonego przez Stevena Spielberga. Choć otwarty świat z czasem może nudzić, warto dać tej grze szansę, bo lepszego Indiego prędko nie dostaniemy.
-
Na tle konkurencji "Enotria" wygrywa dla mnie kierunkiem artystycznym. Oferuje to, co kocham w soulslike plus przepyszną otoczkę, dla której wybaczam wiele.
-
Jeżeli ktoś jest miłośnikiem strategii i zna choć trochę gry typu "Age of...", to odnajdzie się tu bez problemu i będzie się świetnie bawił. Jeżeli ktoś zna od podszewki pierwsze wersje tej gry, to sprawa się komplikuje, gdyż nie wiem, czy zmian jest na tyle dużo, by uzasadnić zakup po raz kolejny tej samej zawartości z pewnymi tylko modyfikacjami i poprawkami wizualnymi.
-
Posiada wiele elementów świadczących o tym, że tworząca go ekipa miała pomysł na grę i konsekwentnie go realizowała. Gdyby przygody Kay Vess pojawiły się trochę później, z pewnością wyszłoby im to na dobre. Wygląda jednak na to, że w pewnym momencie pojawił się ktoś z poleceniem, by produkcję wydać w stanie takim, jaki jest. Dzięki temu dostaliśmy półprodukt, przed którym długa droga, by zdobyć pełne uznanie graczy.
-
Muszę powiedzieć, że gra skutecznie wciągnęła mnie na kilkanaście godzin nie tylko mechaniką i rosnącym wyzwaniem oraz chęcią poznania kolejnych gadżetów, ale także przedstawioną historią. Jest prosta, ale daje dużo satysfakcji z przechodzenia kolejnych etapów. Jedyny jej prawdziwy mankament widzę w zbyt małej liczbie tych oficjalnych etapów, bo minęły mi zbyt szybko, choć z drugiej strony mogłoby to zmusić twórców do sztucznego wydłużania fabuły.
-
W obecnym stanie jest grą przeciętną, zbyt ufajnioną, pełną niedoróbek nieakceptowalnych dla gier multi, a zarazem dobrze się w niej bawię za sprawą trybu Cyngiel i znanych map. Rynek sieciowych FPSów jest w tym momencie już przesycony, do wyboru mamy bardzo dużo tytułów o różnych settingach i założeniach. Czy pełen sprzeczności "XDefiant" ma z nimi szansę? Wszystko zależy od tego, na ile Ubisoft będzie wsłuchiwał się w głosy graczy.
-
Chociaż rozgrywka trwa raptem kilka godzin, to wciąga i nie wychodzi człowiekowi z głowy. Nie da się jednak ukryć, że ten czas jest naprawdę intensywny i gra potrafi obciąży psychicznie. Głosy słyszane przez Senuę, jej psychoza, pogoń za przeznaczeniem, prześladowanie przez Cień, jej wspomnienia i psychodeliczne przeżycia na jawie - to wszystko tworzy mieszankę nie zostawiającą gracza obojętnym.
-
Zapewnia przyjemną zabawę sieciową, tym lepszą z przyjaciółmi, wiadra humoru, a do tego, dzięki pomysłowości twórców, prawdziwego kopa nostalgii. Takiej z czasów, gdy po graniu siadało się z rówieśnikami w korytarzu szkolnym i nawijało o odkryciach w gierce. Włącznie z błędami wyskakującymi co rusz, ale i ja, i setki tysięcy innych graczy wybaczamy to właśnie nie bez powodu.
-
Śliczna animacja 2D, urocze stworzonka, budowa własnej wioski, a także plugawe rytuały, wyrzynanie przeciwników i gnębienie heretyków. Tak jednym zdaniem można opisać recenzowany tytuł.
-
Niestety, ładny wygląd gry to stanowczo za mało, żeby rozgrywka mnie porwała.
-
Historia pochłania całkowicie, podejmowane decyzje wpływają na rozgrywkę, a system walki, chociaż skomplikowany, daje dużo satysfakcji z wygranej potyczki. Mam nadzieję, że studio Fool's Theory nie poprzestanie tylko na jednej części przygód Szulskiego i będziemy mogli śledzić jego kolejne perypetie w następnych produkcjach.
-
Czy "Fueled Up!" jest godną polecenia produkcją? Jeżeli interesuje was kosmiczny klimat, chcecie wspierać polski gamedev lub też serię "Overcooked!" i inne produkcje tego typu znacie już na pamięć, to jak najbardziej tak.
-
Choć daleko mu do tytułów AAA, stanowi przykład bardzo dobrze wykonanej produkcji. Elementy platformowe potrafią wymęczyć, a jednocześnie nie frustrują, walka jest prosta, ale miejscami także wymagająca, a oprawa graficzna, mimo ubytków, naprawdę daje radę. Dla fanów metroidvanii to strzał w dziesiątkę.
-
To dla mnie kontynuacja doskonała. Z jednej strony posiada cechy, za które pokochałem jedynkę, ale oprócz tego serwuje wystarczająco dużo nowości, aby nie mieć wrażenia grania drugi raz w to samo. Fabuła jest tu gęsta, ciemność skrywa najpotworniejsze koszmary, a gracz nie ma pojęcia, czy to, co widzi, jest prawdą. Remedy udało się przebić moje oczekiwania, serwując produkcję zgoła inną, niż się spodziewałem, ale nie odległą od pierwowzoru, co uważam za ogromny sukces.
-
Wiele małych plusów i jeden potężny minus. Mimo że gra posiada olbrzymi potencjał do bycia hitem, to przez sposób prowadzenia fabuły szybko została w mojej głowie zdegradowana do typowej "Ubi-gry", która szybko trafi na wyprzedaże. Fanom świata Camerona growego Avatara mogę ze spokojem polecić, gdyż doświadczenie Pandory zostało w produkcji Ubisoftu zrealizowane bardzo dobrze. Gracze oczekujący dobrej historii powinni jednak zastanowić się, czy nie wstrzymać się na kilka miesięcy z zakupem.
-
Może bohaterowie mogliby być bardziej wyraziści, zwłaszcza poboczni. Może walki mogłyby być jeszcze bardziej atrakcyjne, zwłaszcza te początkowe. Może w starciu z bossem trzeba by wyrzucić QTE i zaoferować inną mechanikę, może zmiana wspomnień powinna być częstsza. "Remember Me" ma wszystkie te wady, ale wynagradza je opowieścią na poziomie, z bardzo ciekawą tematyką, przepięknym otoczeniem dopieszczonym szczegółami. Oprócz tego jest jeszcze solidna oprawa dźwiękowa oraz dużo dobrej platformówki
-
To moim zdaniem tytuł, który wychodzi poza tradycyjną definicję gatunku roguelike i robi to znakomicie. Ta pozornie prosta produkcja jest bardzo złożona i pozwoli każdemu graczowi odnaleźć styl rozgrywki odpowiedni dla niego.
-
To krok w dobrą stronę. Niestety, po tylu niemal identycznych produkcjach, uniwersum wymaga tych kroków o wiele więcej. Pozytywne zmiany znikają pod gąszczem wciąż niedomagających mechanik. Aspekty, na które potrafiłem jeszcze parę lat temu przymknąć oko, dzisiaj stają się nieakceptowalne. Mam nadzieję, że "Assassin's Creed" czekają jeszcze zmiany, a nowy początek, którego doświadczyliśmy przy okazji "Origins", nie był ostatnią próbą twórców na stworzenie czegoś nowego.
-
Ekspedycję do Rzymu uważam za udaną. Bawiłem się naprawdę dobrze. Grałem około 45 godzin, a jednak na finiszu przygody żałowałem, że to już koniec. Jeszcze jeden rozdział przywitałbym z otwartymi ramionami. Albo chociaż długie DLC, które pozwoliłoby mi na przedłużenie przygody. W planach mam już kolejną rozgrywkę, tym razem celującą w zupełnie inne decyzje i motywy kierujące bohaterem, ponieważ wiele decyzji pozostawiło mnie z pytaniem, czy na pewno były właściwe.
-
Niemal dwa lata zajęło mi zabranie się za "Life is Strange: True Colors". Teraz żałuję, że aż tyle zwlekałem, ale jak to się mówi: lepiej późno niż wcale. Trzecia odsłona serii jest bowiem naprawdę bardzo dobrą grą od strony fabularnej. Historia to świetny emocjonalny rollercoster, potrafiący w jednej sekundzie wywołać u gracza rozbawienie, a w następnej uderzyć głębokim smutkiem.
-
To produkcja, w której każdy odnajdzie coś dla siebie i dostosuje pod swój styl grania, niemniej nie wiem, czy nie znajdą się osoby, które odbiją się od niej, zanim zdążą ją dobrze poznać. Mnie gra wciągnęła, mocniej niż się spodziewałem, głównie za sprawą na pierwszy rzut oka prostej logiki, która pozwalała na szybkie wskakiwanie na krótkie sesje. Zdecydowanie polecam każdemu, kto szuka rozrywki na wiele godzin, do której można wchodzić i z której można wychodzić praktycznie od ręki.
-
To produkcja, która zapewni każdemu fanowi wyzwań dobrą zabawę na co najmniej kilkadziesiąt godzin. Zdarzają się momenty słabsze i lepsze, ale wszystko stoi na solidnym fundamencie. Rozgrywka i jej pętla są zaprojektowane nadal na bardzo wysokim poziomie. Jestem pewien, że nie odłożę prędko tego tytułu w kąt i wrócę do niego bardzo szybko, gdy już opadnie euforia po pierwszym sukcesie. Jednak czy mamy tutaj do czynienia z dobrym "Darkest Dungeon"? Tak i nie.
-
To naprawdę świetnie skonstruowana gra, przemyślana, dopieszczona, ucząca inne tytuły, jak się robi klimatyczne horrory. Miałem za zadanie przeżyć i dostałem do tego szereg fajnych, użytecznych środków. Do tego też dochodzi znakomite udźwiękowienie. Największymi wadami są mocno niedzisiejsza grafika oraz nieszczęsny interfejs, ale myślę, że dla takiego doświadczenia warto się poświęcić i jakoś znieść te techniczne niedoskonałości.
-
To ciekawa, uproszczona wariacja na temat gier strategicznych. Posiada swoje wady, ale jest przyjemnym doświadczeniem. Jeżeli twórcy zdecydują się rozwijać swoją formułę w kolejnych produkcjach, za jakiś czas możemy dostać naprawdę solidny produkt, który nie będzie miał na tym polu wielkiej konkurencji. Wystarczyłyby drobne szlify oraz dodanie większej głębi gameplayowi. Sam świat też zasługuje na rozbudowanie, chętnie zobaczyłbym, jak twórcy dokładają kolejne cegiełki do swojego uniwersum.
-
Jest produkcją specyficzną, ale jako pierwszy krok postawiony w tematyce gier myśliwskich spełniła swoje zadanie. Ciekawie zaprojektowany świat oraz spektakularne projekty Kemono mogą się podobać. Po czasie spędzonym z produkcją nie jestem jednak przekonany, czy jest to zabawa dla mnie. Powtarzanie tych samych mechanik potrafi być nużące, a historia nie motywuje nas do dalszych wysiłków.
-
Jest z pewnością produkcją dobrą z aspiracjami do bardzo dobrej. W sposób ciekawy przedstawia nam, jak młoda osoba, której wpojono konkretny obraz świata, mierzy się z rzeczywistością. Poza tym dzieło DigixArt może i dość powierzchownie, ale umiejętnie prezentuje nam sposób funkcjonowania totalitarnego państwa. Zastanawia mnie jednak, czy osoby niemające doświadczenia z poprzednią częścią powinny sięgać po prequel.
-
To nie jest zła gra, ale sporo brakuje jej do ideału. Grało mi się w nią dobrze, łatwo skupiałam się na rozgrywce, a świat przedstawiony Athii mnie wciągnął. Nie będę jednak ukrywać, że brakowało mi polskiego tłumaczenia i mam ogromną nadzieję, że szybko się ono pojawi, bo to pozwoli mi wciągnąć się w tę grę jeszcze bardziej. Całkiem sympatyczny średniak, jeśli przymknie się oko na pewne niedociągnięcia i spróbuje skupić na samej rozgrywce.
-
Najnowsza produkcja Tango Gameworks okazała się być dla mnie zaskoczeniem z dwóch powodów. Oprócz nagłości premiery nie spodziewałem się, że otrzymam grę, do której nie mam praktycznie zastrzeżeń. W trakcie zabawy nie zauważyłem żadnych błędów, przypominająca filmy animowane grafika wygląda rewelacyjnie, system walki zachęca do szlifowania swoich umiejętności, nawet dubbing brzmi zaskakująco dobrze. Jeśli posiadacie abonament od Microsoftu, nie zastanawiałbym się nawet sekundy.
-
Mamy tutaj do czynienia z podręcznikowym przykładem przeciętniaka. "Iron Harvest" w szkole byłby trójkowym uczniem. W momencie, kiedy do dziennika zawitałaby jakaś lepsza ocena, średnia zostałaby zaraz ściągnięta przez pałę dla wyrównania. Z braku laku można zagrać, ale na rynku dostępne są o wiele lepsze strategie. Jeżeli zdecydujecie się dać szansę temu, co zaserwowało graczom King Art Games, pamiętajcie o jednej rzeczy. Wyciszcie dialogi, zanim Anna Kos zaświergota w waszych głośnikach.
-
To naprawdę kawał dobrej strategii. Szczególnie dla fanów filmowej adaptacji. Myślę jednak, że świetnie odnajdą się w niej wszyscy fani science fiction, nawet ci, którzy "Żołnierzy kosmosu" nigdy na oczy nie widzieli. Gra ma swoje wady, ale toną w morzu frajdy, którą daje rozgrywka. Mam nadzieję, że twórcy na tym nie poprzestaną i za jakiś czas zobaczymy DLC albo kontynuację.
-
Nie jest arcydziełem, ale może być pierwszym istotnym krokiem w dobrą stronę. Szczególnie że trzyma naprawdę przyzwoity poziom, pomimo swoich nierówności. Trochę dodatkowych szlifów w mechanice walki i nieco odmiennych decyzji designerskich, a naprawdę nie miałbym na co mocniej narzekać. Niestety, drobnych potknięć jest zbyt wiele, żeby całkowicie przymknąć na nie oko. Za mocno wpływają na odbiór całości.
-
To kawałek świetnie przygotowanego kodu. Widać, że ekipa z Motive Studio włożyła dużo pracy, by uszanować oryginalny produkt, jednocześnie dodając do niego autorskie usprawnienia. W ten sposób otrzymaliśmy powtórkę doświadczenia sprzed piętnastu lat w formie odpowiadającej dzisiejszym standardom.
-
Jest przykładem dobrze zrealizowanej kontynuacji. Każdy aspekt gry został poprawiony względem poprzedniczki, a twórcy zrobili wszystko, by historia rodzeństwa de Rune prezentowała się jak najlepiej. Nie doświadczymy jednak żadnych zmian w mechanice, więc jeśli "Innocence" nie przypadło Wam do gustu, sequel również możecie omijać szerokim łukiem.
-
Stanowi dla mnie miłe zaskoczenie końcówki minionego roku. Nie miałem żadnych oczekiwań wobec polskiej produkcji i dzięki temu prawie na każdym kroku pozytywnie mnie zaskakiwała. Mam nadzieję, że warszawskie studio nie porzuci przedwcześnie stworzonego przez siebie świata i niedługo doczekamy się produkcji jeszcze lepszej i bardziej brutalnej od pierwowzoru.
-
Nawet mimo przygodnego zgrzytania zębów, którego przysparza głównie stan techniczny produkcji, ani przez moment nie przestawała mnie rajcować, wynagradzając moją wyrozumiałość po wielokroć. Wraz z upływem czasu taktyczna walka rozgrzewa do czerwoności w tym dobrym znaczeniu.
-
Osoby, które grały w pierwszego "McPixela", mogą bez zastanowienia sięgnąć po kontynuację. Pozostali muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czego w tej grze szukają. Jeśli czegokolwiek innego niż absurdalnego humoru, to wszelkie poszukiwania będą bezcelowe. W innym razie mogą spędzić miłe godziny, ratując świat na wszystkie, nawet najgłupsze sposoby.