Nimmo
Użytkownik-
"To jak dać panu bogu w pysk" ;))) Momentami niesmaczne i po prostu głupie a momentami naprawdę śmieszne a nawet ... wzruszające. Fogell ❤ Ps Panowie pamiętajcie "aerobik, targ, konkurs na największą dynię" ;)
-
(4,5) O przegrywach ku pokrzepieniu serc ... przegrywów. Reakcja brata Lafawnduh w scenie po napisach adekwatna do moich odczuć po i w trakcie seansu.
-
"Co to było?" No to było (tak z grubsza) 10% horroru, 15% romansu i 70% kina familijno-obyczajowego. I jakoś mi się nie chce wierzyć w koniec "przygód" Warrenów skoro przychody "4" znacznie przekroczyły wydatki i ... córka weszła do gry ;) (a te brakujące 5% to mi się przysnęło ;P)
-
"Rozważmy za i przeciw" Wszyscy za, przeciw, nie widzę. "I to mi wystarczy" :) (15 lat od wizyty w kinie na animacji przeleciało nawet nie wiem kiedy. A ta malucha ❤❤❤ z którą wtedy byłem dziś jest wyższa ode mnie :) )
-
(5,5) "Demokracja ... faszyzm ... wojna " i od nowa ;) Ana, Vanessa i Sydney razem, na jednej wyspie. Co poszło (panie Howard) nie tak? Ciekawa historia, w jakimś stopniu oparta na faktach, a opowiedziana kompletnie bez polotu (nie mylić z "bez porodu" ;)) Ps Po tym jak zachowywali się bohaterowie sądziłem że mniej ich dotrwa do końca.
-
"To jakaś manipulacja" a na dodatek cała intryga bardzo grubymi nićmi szyta (książki nie czytałem więc nie wiem jak to tam w oryginale było) Inna sprawa to brak sensu w zasadach pojedynku (no chyba że czegoś mogłem nie zrozumieć) Ps "Kobiety kochają zbuntowanych" :))) (ft.-26.06.2013 (E) -★)
-
"Nie można być w dwóch miejscach na raz" ;) Fajne nowe postacie i lekko mroczna atmosfera, głównie za sprawą Dementorów, ale najfajniejsze że w końcu ... (+18 ;P) Tylko ten wilkołak to taki średni im wyszedł (w odróżnieniu od Hardodzioba :) ) (ft.-26.06.2013 (E) - ocena bez zmian)
-
"Kto mógł się tego spodziewać?" Były przebłyski (Emma, wizja apokalipsy) i kilka smaczków (mnogość cameo) ale humor z pogranicza "nieśmieszne/żenujące" wciskany gdzie tylko się da, odbierał przyjemność(?) oglądania. A, i jest jeszcze jeden (bardziej osobisty) plus. Jak takie filmy mają być puszczane w tym roku na AFF to coraz mniej żałuję że odpuściłem ;)
-
"Wy troje lepiej uważajcie na siebie" ;) Schemat podobny jak w jedynce tyle że tu brakuje tej jedynkowej świeżości. Finalny pojedynek z Bazyliszkiem trzyma w napięciu ale główny "czarny charakter" wypada groteskowo i jakoś kompletnie nie wzbudza strachu :/ Ps Każda kawiarnia w stylu "Świat Harrego Pottera" powinna mieć w swoim menu ... cytrynowy sorbet ;P (ft.-26.06.2010 (E) - ocena bez zmian)
-
"Pan bez wątpienia dokona wspaniałych czynów" ;) Po ćwierć niemal wieku nadal całkiem dobrze się broni, no może poza niektórymi efektami (gra w quidditcha, centaur, Voldemort) I tylko smuteczek człowieka dopada gdy zda sobie sprawę że spora część tych aktorów już odeszła z tego świata (ft.-26.06.2010 (E) +★)
-
"Widziałem dużo gorsze rzeczy" co nie zmienia faktu że Columbus jest zwykłym wyrobnikiem co to powyżej "średni plus" wzlecieć nie potrafi. Obsada fajnie dobrana ale błysnąć nie ma możliwości bo akcja ma tempo niczym ta partyjka szachów przez jednego z bohaterów rozgrywana.
-
"Człowiek nigdy nie powinien ulegać tyrani" Kawałek powojennej historii Niemiec a w tle, mniejsze lub większe, dramaty jednostek (sugestywna rola Klaußnera)
-
"Wielu mężczyzn tak postępuje" zwłaszcza gdy nie mogą w spokoju poczytać książki ;) A tak na poważnie ... obeszło mnie to wcale.
-
"Zasady i konsekwencje" ;) Lubię takie słabe silne babki ;P (ani to lepsze ani gorsze od filmów z Johnem Wickiem, rozrywka, strzelanki i tyle a poza sekwencją z miotaczami w pamięci raczej nic nie zostanie)
-
"Kuj żelazo puki gorące i ... lej po gębie" ;) Śliczna Gina, wiarygodny Rock i niezły drugi plan w nieżenującej komedii romantycznej sprzed ponad pół wieku
-
"Znajdźmy lepsze miejsce katastrofy" Forma daleko w tyle zostawiła treść (4+★ za del Toro bo tylko dzięki niemu "Asteroid City" nadal pozostaje najsłabszym filmem Wesa Andersona)
-
"Przestańcie się bawić w Scooby'ego Doo" :))) Średniaczek wyszedł choć obawiałem się że będzie większa kicha. Na plus, sporo nawiązań do 1 (i 2 też) i Jennifer w koszulce The Cure (choć te ćwierć wieku piętno niestety odcisnęło) Na minus, scenarzyści posunęli się o jednego twista za daleko oraz brak parytetów ... w doborze ofiar ;P
-
"To my jesteśmy ofiarami" My widzowie! Ależ to było głupie (scenariusz) i po amatorsku wykonane (aktorzy) Po 7 minutach już wiedziałem że gdy tylko pojawi się Rybak będę mu kibicował z całych sił by jak najszybciej wszystkich ... odhaczył ;) (druga ★ za występ Torrey DeVitto bo muza była spoko)
-
"Zrób jej niespodziankę" ;) Po całkiem przyzwoitym filmie jakim była 1 dostaliśmy slasher typowy i dość głupiutki, pełen absurdalnych postaw bohaterów i nielogiczności w scenariuszu. Za to Jennifer oko cieszy podobnie jak w 1 ;)
-
"Rozrywka poprzez artystyczną ekspresję" ;) Fajnie buduje napięcie, dostarcza rozrywki, ma świetny soundtrack no i JLH (a żadna inna pod koniec lat 90-tych nie uśmiechała się tak jak ona), a to, jak na slasher, aż nadto ("nielogiczności" też były ale ... przymknąłem oko ;))
-
726 sierpnia
- 1
- Skomentuj
-
-
Jak, mając w obsadzie Charlize Theron czy Ume Thurman i tak nośny temat jak nieśmiertelni, można stworzyć takiego gniota pozostanie zagadką po wsze czasy (z 1 nie pamiętam kompletnie nic (choć patrząc na komentarz już ta musiała być konkretną ... kupą) a 3 (bo że powstanie to wątpliwości nie ma) to omijać będę szerokim łukiem)
-
"Tego się często nie widuje" i całe szczęście. Już po 15-20 minutach nie mogłem się doczekać aż te dinomutanty wszystkich zeżrą i będę mógł zająć się czymś ciekawszym ;) (+★ za Scarlett i wszystkie jej krągłości ;P)
-
(6,5) "Dla tych którzy są nam bliscy i dla tych których nigdy nie spotkamy" Trzydzieści lat minęło jak ... "mgnienie oka" ;) Cała seria (no może poza 2) zachowała równy poziom, a finał ... sceny trzymające w napięciu (okręt podwodny, pojedynek dwupłatowców) przeplatane sentymentalnymi dłużyznami ... finał rządzi się swoimi prawami ;)
-
"Żeby tylko zobaczyć uśmiech na twojej twarzy" Najlepsza część trylogii Larsa von Triera plus wyjątkowe aktorstwo Emily Watson (świruski są odjechane ale wierzące świruski są odjechane na maksa)
-
"Wampiry udające ludzi udających wampiry" ;) Przez te wszystkie lata nasłuchałem się jakie to jest (arcy)dzieło a dostałem ... jedynie dobry spektakl o zazwyczaj znudzonych wampirach (za to z prawdopodobnie najlepszą rolą dziecięcą w historii kina (Kirsten Dunst))
-
"Taki już jest ten świat" Szanuj swoich bliskich (jacy by oni nie byli) a sam będziesz szanowany. I tyle w temacie ;)
-
"Imiona dobrych wypisano na pomnikach poległych" Jedno jest wspólne dla tych; bardziej realistycznych; filmów wojennych, gdy zwykły, szeregowy żołnierz zastanawia się jak przeżyć kolejny dzień dla dowództwa problemem jest czy na obiad zjeść dorsza czy dziczyznę (ocena nie za wysoka bo liczyłem na wojenny dramatyzm, krew i cierpienie a dostałem coś co momentami ocierało się o ... "C.K. Dezerterów" czy "Wojaka Szwejka")
-
"Widzisz jaki mamy wpływ na innych" Wstrząsający i ... tyle jestem chyba w stanie napisać (bardzo dobry debiut aktorski Lary Belmont i równie udany reżyserski Tima Rotha, szkoda że później więcej za kamerą już nie stanął)
-
"Każdy dobry uczynek zostanie ukarany" Dbałość o szczegóły, dobre odwzorowanie epoki i ... wyjątkowo paskudnie brzydcy ludzie. Kto z życiem i twórczością Williama Turnera wcześniej zaznajomiony nie był z tej biografii(?) niestety za wiele się nie dowie
-
"Nie spotyka nas w życiu tyle miłych rzeczy ile powinno" Orientalne romansidło ;) Strona techniczna (scenografia, zdjęcia) na Oscary zasłużyła jak najbardziej (+★) ale z samego filmu to jedynie taniec Sayuri w pamięci zapada
-
"Trzeba mieć marzenia żeby je urzeczywistnić" Jak to w Bollywood, trochę dramatyzmu, kilka romantycznych scen, tańce, śpiewy no i iście monumentalny metraż do tego. I mimo tych niemal czterech godzin nie nudzi (o ile komuś nie przeszkadza ponad godzinna sekwencja meczu krykieta ;)) i "dostarcza zdrowej rozrywki" :)
-
"Uncja kunktatorstwa, szczypta oszustwa, kapinka zastraszenia i voila" dorosły facet ogląda z uśmiechem na twarzy te baśniowo-miłosne głupotki ;) (tytuł dopisuję do krótkiej listy: "film lepszy niż książka")
-
"Zdrada to zdrada" Po pierwsze praktycznie brak scen współpracy ze Stasi a co za tym idzie motywów działania Gundermann. Po drogie (co po części wynika z "po pierwsze") dostajemy obraz niewątpliwie artysty tyle że naiwnego. A po za tym to dobrze oddany klimat "enerdówka" tamtych lat i sympatyczna Anna Unterberger
-
"Gdy masz dzieci odkładasz na bok własne uczucia" i choćby dlatego do matki dzieci (dobra Ane Dahl Torp); która "po wszystkim" nie wiem jakby się starała; sympatii nawet najmniejszej odczuwać w stanie nie jestem (co nie zmienia faktu że najbardziej przegrane w tej "wojnie" są właśnie dzieci)
-
"Chciałem zobaczyć jak to jest" Mocna przestroga dla rodziców dzieci wychowywanych bezstresowo
-
Realistyczny dramat z wciągającą fabułą (tylko nie jestem pewien czy bardziej przestrzega czy zachęca do takiego "zarabiania"?)
-
(7,5) "W życiu nie ma przypadków" Mocne, choć z drugiej strony nie chce mi się wierzyć żeby po paru dniach palma aż tak mogła odwalić (no ale co ja się tam znam na psychologii i ... psycholach ;))
-
Inspiracje Jarmuschem i Tarantino aż nadto widoczne (jako kilka krótkich metraży wypadłoby to znacznie lepiej)