Mateusz R. Orzech
Krytyk-
Jest filmem, którego serce znajduje się w odpowiednim miejscu, ale który nie potrafi w pełni wykorzystać posiadanego potencjału. Jako start nowego uniwersum jest nieco rozczarowujący, lecz równocześnie wystarczająco intrygujący bym chciał obejrzeć jak potoczą się dalsze losy bohaterów BCU.
-
Mimo wspomnianych wad, Pułapki należy zaliczyć na poczet produkcji interesujących. Ze względu na przyjętą formę, zawarty w niej komentarz oraz osobę reżyserki, która kontynuuje tutaj tropy rozpoczęte na samym początku swojej kariery, jeszcze za czasów studenckich.
-
Film otwiera się na liczne możliwości interpretacyjne, zapraszając do prób odnalezienia drugiego, trzeciego czy nawet czwartego dna.
-
Zamiast patrzeć, jak okrutny, złowrogi i pełen hipokryzji jest świat wokół nich i jak media nimi manipulują, ludzie woleli obejrzeć przyjemną komedię, romans czy inną propozycję z czarno-białym podziałem świata, gdzie białe zawsze wygrywa. U Mackenricka jest natomiast niemal całkiem czarno. Słodki zapach sukcesu to bowiem kino par exellence noir.
-
Młody reżyser stworzył urzekającą i magiczną opowieść, będącą hołdem dla kina niemego oraz zjawisk, jakie się z nim łączyły. Wykorzystał w tym celu kryminalną intrygę, pozwalającą na zarzucenie obszerniejszej sieci nawiązań oraz mocniejsze skupienie uwagi widza.
-
Nihonmatsu mimo skręcania w stronę kiczowatej groteski i żonglowania zdecydowanie zbyt wieloma wątkami, prezentowanymi często w psychodelicznych sekwencjach, w rzeczywistości kreśli tu obraz pełen mrocznych barw i pesymistycznych odcieni. Choć nie brak tu chaosu i okazjonalnego popadania w naiwności, to produkcja dość sprawnie utrzymuje wszystko w gatunkowych ryzach monster movies.
-
Jest niewątpliwie produkcją niskobudżetową, co ujawnia się w wydających się kręconych pospiesznie scenach, chaotycznym finale oraz niezapadającej w pamięć ścieżce dźwiękowej. Zamiast silenia się na artyzm, twórcy skupili się na eksploatacyjnej, sensacyjnej stronie produkcji z nadzieją, że wystarczająco zajmie ona uwagę widza i - trzeba przyznać - wiele się nie pomyli.
-
Jest jedną z najważniejszych adaptacji słynnej opowieści oraz jedną ze sztandarowych pozycji wybitnego reżysera, jakim niewątpliwie był Kenji Mizoguchi. To film nie tylko dla miłośników kina jidaigeki, lecz dla miłośników kina per se. Mimo posiadania niewątpliwych wad, pod wieloma względami należy go rozpatrywać jako arcydzieło nie tylko japońskiej, lecz i światowej kinematografii.
-
Intensywny, intrygujący film, w którym wszyscy aktorzy wypadli świetnie, ale to Katsu wysuwa się na pierwszy plan, tworząc jedną z najdoskonalszych kreacji w swojej karierze. Tenchu to klasyk, który wypada znać nie tylko miłośnikom japońskiego kina.
-
Subtelny, niespieszny, nie mówiący niczego wprost oraz niezwykle wrażliwy na estetyzm film. To piękne kino, stanowiące po trosze ruchomy obraz klasycznego malarstwa z Chin o nadzwyczajnym wyczuciu reżyserskim.
-
Niezależnie więc, czy odczytamy Kamikaze i sukces filmu jako kolejne poświadczenie powracającego do Japonii nacjonalizmu, czy może uznamy, że istotniejsze są tu słowa poprzedzające śmierć Miyabe, czy też podejdziemy do filmu jako kina rozrywkowego bez obowiązku przedstawiania wszystkich punktów widzenia, nie da się zaprzeczyć jednego: że mamy do czynienia z nader sprawnie zrealizowaną produkcją.