X-Men

Zestarzał się okropnie bo efekty specjalne wyglądają źle, jednak trudno nie docenić jak bardzo był filmem przełomowym dla ekranizacji komiksów i trudno mi go za to nie docenić. Zwłaszcza że tutaj poznaliśmy jedynego prawdziwego aktora do roli Wolverina czyli Hugh Jackmana <3

Film ma już sporo lat na karku i dziś wydaje się być klasycznym wprowadzeniem drużyny. Niemniej należy pamiętać, że ta produkcja miała spory wpływ na kino superbohaterskie, jakie znamy obecnie, a nawet dziś broni się niezłymi kreacjami postaci oraz przyzwoitym scenariuszem.

Początek franczyzy o mutantach oraz klasyczne wprowadzenie do uniwersum. Intryga jest całkiem spoko, efekty specjalne też ok, a aktorsko najbardziej pamięta się cynicznego Wolverine'a oraz głównych antagonistów o aparycji Stewarta i McKellena.

Powtórka po 8 latach od ostatniego seansu. Wciąż jedno z moich ulubionych komiksowych uniwersów, ale przy dzisiejszych adaptacjach Marvela wypada trochę blado.

Pierwszy X-men. Wstęp do nowej ery ekranizacji komiksów.

X-Men- przeciętna seria filmów, które wszystkie polegają na tym samym. Super moce, ratowanie świata, "wzruszające" wątki z brakiem akceptacji itp.

Świetna rozrywka, Singer bierze się za to z pomysłem i charyzmą.

Pierwsi X meni tylko OK

Film superbohaterski dosyć zwyczajny, ale przyjemny. Potrzebuję odpoczynku od disneyowskiego marvela. Efekty trochę trącą myszką.

Po latach widać dużo niedoskonałości, ale sentyment silniejszy :D

Tak w sumie to bliżej 6.5, ale ciężko nie czuć sympatii jak zestawimy z innymi "dziełami" komiksowymi z tego okresu.

Wzór bardzo dobrego, ale nie wybitnego filmu o superbohaterach. Szkoda, że cały gatunek już dawno odszedł od tego wzorca.

Pierwsza odsłona przygód grupy zmutowanych herosów prof. X jest zwartą i wypełnioną dynamiczną akcją rozrywkową produkcją , w której oprócz tradycyjnej efektownej walki dobra ze złem znalazło się miejsce na przesłanie o tolerancji i wzajemnej akceptacji. Plus fantastyczny zespół aktorski z obdarzonym charyzmą Hugh Jackmanem jako Wolverinem na czele.

Pod względem efektów specjalnych już po premierze wyglądało to przeciętnie, a dziś to pewnie śmiech na sali.
No i nie każda decyzja scenariuszowa była sensowna (straszliwe zmarnowanie postaci Sabretootha, z którego zrobiono tępawego ciula - po latach Liev Schreiber naprawił ten błąd).
Ale to i tak film, który przetarł komiksowe szlaki. I co najważniejsze - zrobił to dobrze.
No i dał światowemu kinu Hugh Jackmana.
Za to szacunek musi być!