Grupa ludzi, niezadowolona z dotychczasowego życia erotycznego, przekona się, że trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu.
- Aktorzy: Ilona Ostrowska, Joanna Liszowska, Barbara Kurdej-Szatan, Michał Koterski, Krzysztof Czeczot i 2 więcej
- Reżyser: Andrejs Ēķis
- Scenarzysta: Andrejs Ēķis
- Premiera kinowa: 28 lutego 2020
- Premiera światowa: 25 lutego 2020
- Dodany: 3 stycznia 2020
-
Nie sprawdzą się ani jako film, ani jako reklama, ani nawet jako satyra na tę nową, niemonogamiczną aktywność międzyludzką!
-
To raczej niezobowiązująca propozycja dla tych, którzy w kinie szukają przede wszystkim humoru - niekoniecznie powiązanego z fabułą, która w tym przypadku schodzi na dalszy plan.
-
Ekipa Swingersów bawiła się chyba planie całkiem nieźle, a odrobina tej szczerości oraz chemii rzutuje na całość.
-
Lubimy oglądać historie, w których bohaterom nie powodzi się w życiu uczuciowym, tylko po to, aby na koniec przekorny los sprowadził wszystko na właściwe tory. W ciemnej sali kinowej możemy marzyć, że coś podobnego spotka i nas. Liczne polskie komedie romantyczne rzadko wzbudzają takie fantazje i tak jak "Swingersi" wywołują jedynie odruch ziewania.
-
Pod względem aktorskim Swingersi są filmem na przyzwoitym poziomie. Niestety, scenariusz nie pozwala im na nic więcej, niż zaprezentowali. Wydaje mi się, że wycisnęli z niego, ile się dało albo nawet odrobinę więcej. Jest tutaj kilka bardzo fajnych momentów, ale to za mało, by uczynić go czymś więcej niż przeciętną produkcją.
-
"Swingersi" mnie jednak nie przekonali do siebie. Czasem zabawni, w większości czasu jednak wyjątkowo nudni.
-
Najwyraźniej czy w sypialni, czy w kinie, o seksie wciąż rozmawiać nie umiemy. Jeden maskuje to sprośnym żartem, drugi łóżkowymi przechwałkami, inny tylko się zarumieni.
-
Swingersi wpasowują się we współczesne polskie kino komediowe. Celebryci w obsadzie, TVN-owskie wnętrza, dowcipy dla tak zwanego przeciętnego Polaka, wreszcie bezpruderyjny humor w bardzo pruderyjnym wydaniu.
-
Jeżeli ktoś widział łotewski oryginał, wie mniej więcej, czego się spodziewać. Ale ponieważ nikt go nie widział, czujcie się ostrzeżeni.
-
Miało być ekscytująco i z pieprzykiem, wyszło jak zawsze: zachowawczo, nieśmiesznie, nudno, bez puenty. "Swingersi" Andrejsa Ēķisa idealnie wpisują się w model polskich komedii romantycznych.
-
Jeśli koszarowe żarty z przyrodzenia z charakterystycznym emploi Michała Koterskiego kogoś bawią - może się pośmiać. Raczej dla fanów Joanny Liszowskiej, Barbary Kurdej-Szatan i last but not least pochodzącego z Białegostoku Tomasza Oświecińskiego.
-
"Swingersi" są jak ten podpity, rzucający niewybrednymi żartami wujek na rodzinnym weselu. Mamy do niego pewną dozę sympatii, dopóki nie zacznie klepać ludzi po tyłku i nie zaśnie z głową w sałatce jarzynowej. A omawiana komedia niestety w wielu momentach przekracza granice żenady.