
-
Jest przede wszystkim dobrą zabawą, raczej nie ma ambicji obrazowania i analizowania palących problemów czarnoskórej społeczności. Choć nierówności ekonomiczne i społeczne są w Miami szczególnie widoczne, serial jedynie ślizga się po trudnych tematach, bo ważniejsze jest tu naruszanie przez kobiety stref zarezerwowanych dla mężczyzn.
-
Składniki połączono w sposób iście mistrzowski, godny serwowania w najlepszych lokalach i zaspokajający nawet najbardziej wyrafinowane gusta widzów.
-
Wątki biograficzne mogłyby stanowić o sile "Zepsutej krwi" i pozwoliłyby zobaczyć, jak daleko od problemów prawdziwego świata znajdują się pracownicy Doliny Krzemowej. Stałoby się tak, gdyby serialowa Holmes nie była od początku dość mocno odklejona.
-
"Miasto jest nasze", podobnie jak "Prawo ulicy", nie jest tak naprawdę opowieścią o konkretnym czasie, miejscu i konkretnych ludziach, ale bardzo przekonującym obrazem wadliwego systemu.
-
Z niesamowitą czułością i wyrozumiałością podchodzi do tytułowych bohaterów. Nie traktuje ich życia jak memów, jako które funkcjonują w masowej wyobraźni, ale portretuje jako wrażliwych, kochających się ludzi.
-
Przewidywalny, momentami frustrujący, ale jednocześnie wciągający, przyjemny i podnoszący na duchu.
-
Nie jest krytyką powierzchowności, zamiast tego natomiast dokonuje szkodliwego wytłuszczenia różnic między bogatymi i biednymi.
-
Rzuca śmiałe wyzwanie sitcomowym normom.
-
Umiejscowione między latami 60. i 80. indywidualne historie przedstawione są za pomocą różnych środków, bo różni są też ich bohaterowie. Łączy ich natomiast to, że nieustannie mierzą się z systemową opresją i rasizmem. Nieustannie w sensie zupełnie dosłownym, bo samo akcentowanie przez nich własnej tożsamości jest już aktem oporu.
-
Szkodliwość płynącą ze zbytniej identyfikacji z graczem i drużyną możemy zobaczyć w pięcioodcinkowym miniserialu HBO "Miasto niedźwiedzia", opartym na powieści Fredrika Bartmana. Szwedzka produkcja pokazuje toksyczne środowisko męskiego sportu w mikroskali.
-
Dlatego tak bardzo szkoda, że twórcy biorą jego prezencję i urok osobisty za pewnik, nie pozwalając widzowi samemu ocenić, jak charyzmatyczną był postacią. To jednak jedyna wada tego świetnie zrealizowanego i napisanego serialu. Simon i Burns operują materiałem źródłowym z niezwykłą precyzją, stawiając na powolne tempo, pozwalające na lepszą eksplorację postaci, ale też dokładniejsze obserwowanie zmian nastrojów społecznych.
-
Serialowi Fellowesa daleko do doskonałości, ale skutecznie przybliża fenomen piłki nożnej osobom, które patrzą z pogardą na ten pozornie nieskomplikowany sport.
-
Na dobrą sprawę właśnie tej prostoty i naiwności potrzeba debacie publicznej o imigrantach i uchodźcach - bowiem ukrywanie ich za tak zdepersonalizowanymi wyrazami jak "kwoty", "kryzys" i "problem" być może sprawia, że niektórym coraz trudniej zobaczyć w nich drugiego człowieka.
-
Próżno szukać w obecnej ofercie serialowej produkcji tak bogatej w wyraziste postacie jak "Sukcesja".
-
Zamiast wnosić coś nowego do tematu, pozostaje jego prostą ilustracją.
-
Serial pokazuje na konkretnym przypadku, jak w praktyce działa instytucjonalny rasizm.