Paweł Świerczek
Krytyk-
Film z gruntu pesymistyczny, choć niepozbawiony humoru. Reżyser bacznie obserwuje, oddając i podkręcając najbardziej symptomatyczne cechy dzisiejszego świata, a diagnozy widz postawić musi sam. Konfrontacja może się okazać bolesna.
-
Jeśli "Mamma Mia!" to ostatni podryg nowego kinowego musicalu, to "Les Misérables" jest musicalem w wersji zombie, bezskutecznie próbującym powstać z grobu. Na kolejną młodość gatunku przyjdzie nam chyba jeszcze poczekać.
-
Najbardziej szokuje, zawodzi i zniesmacza fakt, że "W drodze" jest filmem na wskroś konserwatywnym. Flagowa powieść amerykańskiej kontrkultury zamieniona została w grzeczną historyjkę ku przestrodze dorastającym nastolatkom, z ich ulubionymi aktorami w rolach głównych i w powszechnie akceptowanej formie.
-
Jest dla horroru tym, czym "Moulin Rouge!" dla musicalu, czy "Kick Ass" dla filmu superbohaterskiego - zlepkiem tego, co dla gatunku najbardziej charakterystyczne, a jednocześnie próbą nadania mu nowej jakości i wyznaczenia nowego kierunku rozwoju.
-
Ogromny potencjał, tkwiący w życiorysach pionierów psychoanalizy, nie został wykorzystany nawet w połowie, a "Niebezpieczna metoda" jest jednym z najsłabszych dzieł w karierze kanadyjskiego mistrza. Bo choć zdarzały mu się filmy lepsze i gorsze, zawsze odciskał na nich stempel swojej autorskości. W "Niebezpiecznej metodzie" nie uświadczymy niczego z Cronenberga - specyficzny styl i niebanalną wrażliwość zastąpiły sztampa i konwencja.
-
Mamy do czynienia z małym arcydziełem - filmem oryginalnym, do końca spełnionym, doskonałym w każdym calu i pozbawionym wad. Z jednym być może wyjątkiem: równie łatwo go oglądać, jak nie oglądać.
-
Niełatwo poddaje się jakiemukolwiek dyskursowi. Po raz kolejny możemy dostrzec tutaj strategię odwrotną w stosunku do "Antychrysta", w którym sensy, w połączeniu z odpowiednią metodologią, wykładają się same.
-
Film, który łatwo zignorować, traktując go jako niewinną, niepozorną komedyjkę w sam raz na zimowo-wiosenny wieczór. Jednak pod tą fasadą Cholodenko ukryła szereg istotnych pytań i wątpliwości.
-
I właśnie miłość do kina, a nie miłość do drugiego człowieka, przynosi w filmie Dolana większą satysfakcję. Stąd chyba słodko-gorzki smak tego dzieła, który towarzyszy widzowi jeszcze długo po seansie.
-
W enigmatycznych dialogach kryje się przeszłość, która zaczyna mieszać się z teraźniejszością, by stworzyć pozbawiony sensu bełkot.
-
Jest filmem po bollywoodzku dobrym. Filmem, który pozwala na dwie godziny zatopić się w kinowym fotelu i odlecieć do utopijnej wersji naszego świata.