Kwanba, pod wpływem namowy ojca, zgadza się wziąć udział w tajemniczym rytuale męskiej inicjacji, który odbywa się na terenie RPA.
- Aktorzy: Nakhane Touré, Bongile Mantsai, Niza Jay, Thobani Mseleni
- Reżyser: John Trengove
- Scenarzyści: John Trengove, Thando Mgqolozana, Malusi Bengu
- Premiera kinowa: 27 października 2017
- Premiera światowa: 22 stycznia 2017
- Dodany: 18 lipca 2017
-
Przykład narracji, w której obserwujemy bardzo różne modele funkcjonowania nieheteronormatywnych mężczyzn współcześnie. Jak na dłoni widać ogromny wpływ historii i tradycji tego kraju, która momentami jest tak radykalna ze względu na doświadczenie rasizmu i apartheidu.
-
Dzikość i bezkompromisowość niektórych obrazów, proponowanych przez Trengove'a, pochłonięte zostają przez schematyczność i zamknięcie wątku w ramach, które już od kilku lat niekoniecznie się sprawdzają. W kategoriach filmów LGBT Inxeba sprawdza się raczej średnio.
-
Reżysera "Inxeby" interesuje mimikra. Męskość jako synonim hipokryzji i konformizmu.
-
Bez wątpienia daje nadzieję interesujący rozwój twórczości reżysera - mimo że w filmie można znaleźć kilka uproszczeń, zbyt dosłownych scen i schematycznie wykreowanych postaci.
-
Ma do zaoferowania znacznie więcej niż melodramatyczne fabuły: przemyślany scenariusz oraz celną ilustrację społecznych mechanizmów.
-
Sprawia wrażenie filmowego ekwiwalentu wczasów all inclusive, na których dobrze bawić mogliby się tylko aroganci z dokumentów Ulricha Seidla. Lepiej zatem zawczasu wymeldować się i wrócić do RPA w towarzystwie bardziej wykwalifikowanych przewodników.
-
Przez większość czasu obraz pozostaje ciemny, mroczny, atmosfera - ciężka, tempo - mozolne, tak jakby reżyser i na widzu testował sytuację bohaterów, którym przez ponad tydzień nie wolno zasnąć. To kino bezkompromisowe, wymagające, z jednej strony trudniejsze w odbiorze nie tylko niż przeciętna propozycja repertuarowa, ale nawet niż statystyczny art house, z drugiej - oferujące nietuzinkowe, niemal transowe przeżycie.
-
Reżyser pięknie ukazuje to, jak ważna jest samoakceptacja i wiara w siebie i jak tragicznym w skutkach może być jej brak. Na pewno nie jest to film dla ludzi o słabych nerwach, ale za to posiada bardzo wyraźny, mocny przekaz.
-
Ukazuje w całej okazałości konflikt pomiędzy plemienną tradycją, a osobistą wolnością - z nich wygra tylko jedno.
-
Intymna opowieść prosto z Afryki o konflikcie z tradycją wyznaczającą krzywdzące miary męskości.
-
Być może najbardziej odważny i znaczący film naszych czasów.
-
Intrygująca lekcja obcej kultury oraz lewicowa wykładnia o tematyce "jak żyć, by być wolnym" - udana i przekonująca, jednak aż nazbyt rewolucyjna w anarchistycznym tego słowa znaczeniu.