Anna Granatowska
Krytyk-
Harmonijne dopełnienie trylogii Ulricha Seidla. Obraz ugruntowuje także status filmów tego reżysera, które wydają się tworzyć oddzielny gatunek filmowy - unieważniający granicę między dokumentem a fabułą, obsesyjnie drążący te same tematy, przez znawców twórczości Austriaka nazywane "szaleństwami normalności".
-
Film Satrapi i Parannoauda można potraktować jako konsekwentne rozwinięcie koncepcji zapoczątkowanej w "Persepolis". W obu obrazach widoczne jest dążenie do snucia historii za pomocą skrajnie zsubiektywizowanych obrazów. O ile jednak we wcześniejszym utworze dominowała minimalistyczna estetyka znana z komiksów reżyserki, to w "Kurczaku ze śliwkami" widzów czeka eksplozja poetyki nadmiaru.
-
Seans "Whisky dla aniołów" jest przeżyciem synestetycznym. Najnowszy film Kena Loacha ma własny wyrazisty zapach i smak. Główną nutę w tej kompozycji stanowi woń kilku ekskluzywnych gatunków whisky, żelazisty posmak krwi i zapach zatłoczonej sali rozpraw. Całość jest godna polecenia koneserom brytyjskiego stylu, szczególnie w odmianie brit-grit.
-
Reżyser konsekwentnie realizuje w nim własną koncepcję kina, której nie można jednoznacznie przyporządkować do jednego rodzaju filmowego.
-
Niewątpliwą zaletą obrazu Szumowskiej jest znakomita rola Juliette Binoche. Jej gra uwiarygodnia postać Anny i sprawia, że film, mimo wymienionych wad, ogląda się z dużą przyjemnością. Po seansie "Sponsoringu" nie odczuwa się jednak takiej satysfakcji jak po "33 scenach z życia". W porównaniu z poprzednim utworem najnowszy film Szumowskiej jest sporym zawodem. Zamiast przełamywania tematów tabu i dążenia do powiedzenia czegoś naprawdę oryginalnego reżyserka ogranicza się do wygodnych schematów.
-
Mimo wszystko "Drugie życie Lucii" z pewnością warte jest uwagi, chociażby jako przeciwwaga dla wylewających się z kinowych ekranów zbyt szerokim potokiem przesłodzonych filmów sprzedających lukrowaną wizję miłości i otaczającej rzeczywistości.
-
W każdym razie jest to zabieg z pewnością w mniejszym stopniu obciążony ryzykiem popadania w patos i powtarzania komunałów aniżeli tworzenie zbyt rozległego, łączącego skrajnie różne rzeczywistości obrazu, który rości sobie pretensje do wyrażania prawd ogólnoludzkich, z czym mamy do czynienia w filmie "W lepszym świecie". Myślę, że taki zamiar z góry skazany jest na niepowodzenie, poza tym nie warto postępować wbrew własnej naturze.
-
Bez wątpienia mogę stwierdzić, iż "Sala samobójców" jest nie tyle objawieniem, co zdecydowanie jasnym punktem w kinematografii polskiej ostatnich lat. Film prezentuje niespotykany na szerszą skalę w Polsce model tworzenia filmów o młodych ludziach i do nich adresowanych.