Michał Talaśka
Krytyk-
Kiepsko zrobiony, nieudany remake dobrego filmu. Zamiast wciągającej historii, napięcia czy w końcu przemyśleń odnośnie tematu, który obraz stara się poruszyć, po niemal dwóch godzinach seansu wyjdziemy z kina zadowoleni, że już koniec.
-
Cała historia trzyma się kupy, główni aktorzy tworzą śmieszny duet, w wielu momentach widz będzie miał powody do śmiechu. Dodatki trzymają poziom, a choć jest to poziom, o którym pisałem już wcześniej i który zawiera sporo odniesień do seksu między mężczyznami, nadal można się pośmiać.
-
Jest filmem zapadającym w pamięć.
-
Wyrazista, prosta kreska, nieskomplikowana fabuła, ogromna ilość akcji już od pierwszych minut filmu, czarno-biała konwencja opowieści - wszystko to wygląda na obliczone na prosty efekt. Ma zaciągnąć do sklepów młodych fanów żądnych zabawkowych wersji bohaterów i złoczyńców, których mogli zobaczyć w filmie. Z drugiej strony bajka zrobiona jest profesjonalnie oraz przemyślanie, w przeciwieństwie do niektórych filmów mających jedynie marketingowe zadania, więc całość nie wychodzi tak źle.
-
Do obejrzenia w bardzo długie i bardzo nudne jesienne wieczory, jeśli zabraknie już lepszych tytułów SF.
-
Choć "Wiek zagłady" to średnie kino, to miłośnicy serii i tak po niego sięgną, bo jeśli traktować go tylko jako kolejną odsłonę bijatyki ogromnych robotów pośrodku miasta, film da się obejrzeć - zwłaszcza jeśli uda się trafić na maraton w kinie, gdzie potężne wybuchy odwrócą uwagę od wszystkiego innego. Daleko jednak do poziomu "jedynki", do której chętnie się wraca.