
Polacy dobrze rozumieją pojęcie "wewnętrznej emigracji" jako sposobu ucieczki od rzeczywistości w systemie totalitarnym. Ali Ahmadzadeh ukazuje oblicze dzisiejszego Teheranu z perspektywy Amira, taksówkarza, który jest kimś więcej niż osobą świadczącą usługi przewozowe. Amir handluje narkotykami, przynosząc ulgę pozbawionemu złudzeń i zmęczonemu teherańskiemu społeczeństwu, którego przestrzeń na bunt jest bardzo ograniczona.
-
Przy wszystkich brawurowych rozwiązaniach formalnych, i przy kultowej już chyba scenie z Abedinirad, brak wyrazistego scenariusza wpływa nadal na pewien niedosyt, a nawet swoistą nudę podczas oglądania. Bardzo to pasuje do narkotycznej tematyki, ale jeśli chcecie, by filmy choćby sugerowały możliwość lepszego życia, lepszego świata - Strefa... może nieco za bardzo dawać uczucie wkraczania w pustkę.