Herkules, grecki półbóg, razem z towarzyszami zostaje wynajęty przez króla Tracji, aby szkolił jego armię.
- Aktorzy: Dwayne Johnson, Ian McShane, John Hurt, Rufus Sewell, Aksel Hennie i 15 więcej
- Reżyser: Brett Ratner
- Scenarzyści: Ryan Condal, Evan Spiliotopoulos
- Premiera kinowa: 25 lipca 2014
- Premiera światowa: 23 lipca 2014
- Dodany: 28 grudnia 2017
-
Nie da się ukryć, że wakacyjny przebój z półbogiem w tle to kino stricte rozrywkowe, w pełni spełniające swoje zadanie. Jeżeli ktoś oczekuje po "Herculesie" wzniosłych dialogów i heroicznych dokonań może poczuć się lekko zawiedziony.
-
Fabuła filmu nie należy do najbardziej ambitnych, a pewne zwroty akcji są do przewidzenia, niemniej z czystym sumieniem polecam "Herculesa" fanom lekkiej letniej rozrywki. Z idealną mieszaniną humoru, akcji i patosu Ratnerowi udało się stworzyć nową wersję legendy, którą przedstawił w dość ciekawy, moim zdaniem, sposób.
-
Średnia sandałowa rozwałka z uroczymi bohaterami. Lata 80. lubią to.
-
Zupełnie nijaki - w tych dwóch słowach można oddać istotę całej ekranizacji "przygód" Herkulesa. Scenarzyści ewidentnie nie mieli pomysłu na coś intrygującego i porywającego, w efekcie czego stworzyli klasyczny obraz o wojowniku szukającym zapomnienia, co szybko przeradza się w chęć zemsty. Krótko mówiąc, "Herkulesa" należy traktować raczej jako ciekawostkę - bo nie ma w nim nic, czego odbiorca nie widział już w innych filmach tego typu.
-
Nie oczekujcie zbyt wiele, a nie będziecie rozczarowani.
-
Niestety, film jest za krótki - godzina i trzydzieści parę minut nie wystarczają, by wsiąknąć w ten starożytny świat. Jednak jako pełne testosteronu kino akcji w kostiumie epoki jest godną polecenia propozycją, jeśli nie do obejrzenia w kinach, to z kumplami przy piwku jak najbardziej.
-
Okazuje się kawałkiem całkiem niezłego, wakacyjnego kina. I chociaż pojawiają się elementy tak lubianej obecnie dekonstrukcji mitu i bohatera, to w "Herculesie" liczy się przede wszystkim dobra zabawa: spektakularne ujęcia, akrobatyczne pojedynki i odrobina humoru. Jednym słowem dobry przykład niezobowiązującej rozrywki na lato.
-
Film niewykorzystanej szansy: niezła obsada, ciekawe pomysły na demitologizację herosa, pieczołowicie przygotowane scenografie i kostiumy okazały się niestety niewystarczające wobec średniego scenariusza, mizernie rozpisanych postaci oraz nieumiejętnie budowanej dramaturgii, zwłaszcza w scenach bitew.
-
Przyzwoite kino rozrywkowe na poziomie, gwarantujące niezłą zabawę. Czasami wkradnie się patos, jednak Ratner dawkuje go w odpowiedniej ilości, nie psując całkowicie przyjemności.