Najlepsze recenzje
-
"Komandosi śmierci" kończą się tandetną sceną pojednania Brada i jego Marcy: ich miłości przyklaskują żołnierze bez imion oraz żadnego znaczenia dla fabuły, całości wtóruje rzewna, soft-rockowa ballada. Wszyscy poruszają się w rytm efektu slow motion. Golan chciał wypuścić "Komandosów..." do kin, ale musiał zadowolić się wydaniem straight-to-video - była to bardzo rozsądna decyzja.
-
Śmiesznie też nie jest, mimo zapewnień producentów i daremnych przymiarek aktorów do efektywnego żartu. Chuck Norris spędzający na ekranie pięć minut, połowę z tego opowiadając jeden ze słabszych kawałów o sobie samym, nie jest śmieszny.
-
"Komandosi śmierci" kończą się tandetną sceną pojednania Brada i jego Marcy: ich miłości przyklaskują żołnierze bez imion oraz żadnego znaczenia dla fabuły, całości wtóruje rzewna, soft-rockowa ballada. Wszyscy poruszają się w rytm efektu slow motion. Golan chciał wypuścić "Komandosów..." do kin, ale musiał zadowolić się wydaniem straight-to-video - była to bardzo rozsądna decyzja.
-
Śmiesznie też nie jest, mimo zapewnień producentów i daremnych przymiarek aktorów do efektywnego żartu. Chuck Norris spędzający na ekranie pięć minut, połowę z tego opowiadając jeden ze słabszych kawałów o sobie samym, nie jest śmieszny.
Średnio ocenia o 3.4 niżej niż inne źródła
-
Wyżej
-
Tak samo
-
Niżej100% 1
- Aktywność
- Dziennik
- Komentarze
- Odznaczenia
- Tagi
- Blog
- Sugestie
- Pomoc
- Współpraca
- Integracja
- Patronaty
- Polityka prywatności
- Regulamin
- Kontakt
- © 2024 Mediakrytyk