-
Swoim zwyczajem zostawię tytuł bez oceny, bo ocenianie gry we wczesnym dostępie mija się z celem. Polecam jednak zapoznać się z tą produkcją, gdyż Shiro Games odwala tu kawał naprawdę dobrej roboty!
-
Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak twórcom udaje się połączyć tyle różnorodnych elementów, zachowując między nimi balans. Nie umiem sobie przypomnieć, czy którakolwiek mechanika wydawała mi się zbędna... To tytuł wymagający zaangażowania, gotowości do płynnego zmieniania taktyki i... niemałej dozy szczęścia, dzięki czemu jest tak wciągający! Ze względu na wczesny dostęp powstrzymuję się od oceny, jednak z wielu powodów skłaniam się ku maksymalnej nocie.
-
Żałuję, że muszę w tym miejscu tak bezlitośnie besztać ten tytuł i jej twórców, bo uważam, że ta seria i jej fani zasługują na coś znacznie lepszego. Obawiam się, że ewentualny plan wydawniczy może zawierać takie rzeczy jak kolejne zawody czy nowe eventy, a niekoniecznie konkretne kroki w stronę poprawy jakości rozgrywki. Cała nadzieja w fanach i modderach, którzy już nie raz udowodnili, że z upudrowanego trupa da się jeszcze coś wyciągnąć. Nie liczyłabym jednak na cud.
-
Jeśli interesuje Was bardziej taktyczna rozgrywka w realiach II wojny światowej, chcecie szturmować plażę Omaha, pojeździć czołgiem pod Kurskiem, obronić Stalingrad, czy okopać się zimą pod Foy, słowem - pobawić się w wojnę z poszanowaniem historycznych realiów we współpracy z towarzyszami broni, to "Hell Let Loose" powinien być naturalnym wyborem.
-
Posunę się do stwierdzenia, że w "Pieśń Żelaza" nie tyle się gra, co się jej doświadcza. To produkcja dopieszczona, spójna, o idealnej długości na jeden wieczór, co w natłoku sztucznie wydłużanych produkcji traktuję jako zaletę.
-
Niewątpliwym plusem gry jest jej klimat i osadzenie jej w nietypowym okresie historycznym. Niestety, dość szybko okazuje się, że pod ciekawym pomysłem kryje się produkcja nie tyle zła, co wybrakowana. Zbyt prosta i zbyt ograniczona, aby zasługiwała na wysoką ocenę, z drugiej strony - przyjemna i wyróżniająca się na tle dostępnych na rynku strategii.
-
Niestety w obecnej formie "King of Seas" jest typowym średniakiem, który nie oferuje ani ciekawej fabuły, ani wciągającego gameplayu i po kilkunastu godzinach gry po prostu mnie wynudził.
-
Dzieło Four Quarters, wbrew temu, co może się wydawać, nie jest grą zbyt trudną, chociaż stawia przed graczem wyzwania i zmusza do myślenia strategicznego. Na domiar złego, gdy już się nam wydaje, że opanowaliśmy zasady i wszystko idzie jak z płatka - kolejny rozdział kompletnie zmienia zasady gry i zmusza nas do ponownego przeanalizowania taktyki, przebudowania talii i przewartościowania pożądanych statystyk.
-
Stara prawda głosi: Jeśli coś jest dla wszystkich, to jest dla nikogo. Tak też jest w przypadku animowanych przygód Addamsów. Niezrozumiałe dla dzieciaków, a zbyt infantylne dla pokolenia, które mroczną rodzinkę znało i lubiło. Film ma swoje momenty i zdarzyło mi się kilka razy szczerze zarechotać, lecz przedstawiona historia się po prostu nie broni.
-
Moja ocena to przede wszystkim wypadkowa niespełnionych obietnic, skopanej optymalizacji, irytujących błędów i ogólnego niedopracowania wynikającego ze zbyt wczesnego wypuszczenia gry. Jako odbiorcę nie interesują mnie wewnętrzne dramy studia tylko efekt. A ten - chociaż nie żałuję preorderu, pokochałam ten świat i bawiłam się świetnie - zawiódł oczekiwania.
-
Szczerze polecam obejrzeć "Close Enough", nie tylko millenialsom. Chociaż odnoszę wrażenie, że to ta grupa wiekowa jest docelową grupą odbiorczą tego serialu, to myślę, że każde pokolenie znajdzie w nim coś dla siebie. Starsi mogą się śmiać pod nosem i wspominać, jak to było, młodsi mogą podpatrzeć, co ich czeka za kilka lat. Ale przede wszystkim, każdy powinien odnaleźć tutaj sporą dawkę rozrywki, bo "Close Enough" to niezaprzeczalnie kawałek dobrze zrealizowanej komedii.
-
Historia potrafi wciągnąć i mimo że przez większą część jest przewidywalna, to zdarza jej się zaskoczyć i wywołać efekt "wow". Eksperyment z zamianą skrajnych opcji na wybór między wspomnieniami oceniam jako średnio udany. Interesująca mechanika, ale zdejmuje z gracza ciężar odpowiedzialności za decyzję, a samo kręcenie się w kółko po jednym pomieszczeniu i szukanie kolejnych elementów układanki bywa nużące.
-
Mam cichą nadzieję, że sezon pierwszy cierpi po prostu na bolączki wieku dziecięcego i jeśli dostanie zielone światło na kontynuację, to obierze jakąś konkretną ścieżkę. Jeśli potrzebujecie nieangażującego "odmóżdżacza" na jeden, góra dwa wieczory, to "Hoops" da radę. Ale nie spodziewajcie się niczego świeżego, angażującego, ani ambitnego.