
-
Żaden kadr melancholijnie kreślonej "Opowieści..." nie pozostaje bez znaczenia. Natalie Portman karmi widza zdjęciami Sławomira Idziaka, bezbłędnie oddającymi liryzm nieprzerwanie towarzyszący fabule.
-
Ciągnie się w nieskończoność dając nadzieję, że przyniesie coś jeszcze, jednak to tylko tyle. Mdła historia z kilkoma niedokończonymi, zbędnymi wątkami nie wnosi niczego nowego.
-
Najszczerszy i najcieplejszy film ostatnich miesięcy.
-
Otrzymał nominację dla najlepszego dokumentu na Los Angeles Film Festivalu 2015. I nominacja to z całą pewnością zasłużona. Nie tylko za dobry montaż, muzykę i "gorący" temat, ale przede wszystkim za jego szczere przedstawienie
-
Çağan Irmak opowiada nam ciekawą historię artysty Tammuza i niepełnosprawnego nastolatka z Istambułu. Fabuła jest dość przewidywalna, jednak nawet ta banalność skłania do refleksji: czy i my bylibyśmy gotowi?
-
Mam wrażenie, że trochę tu wszystkiego za dużo. Mamy pseudoartystyczny światek, związek na granicy rozpadu, trójkąt, wątek homoseksualny, trochę polityki, patologię, a nawet różnice klasowe. I może udałoby się stworzyć z tego spójną całość, gdyby choć jeden kontekst był przedstawiony rzetelnie i wyraźnie. Tu wszystko wypada nijak, nękane zewsząd sztucznym artyzmem.