"Yomeddine" oznacza w języku arabskim "Dzień Sądu". Fragmentem, który najbardziej nawiązuje do tego pojęcia, jest scena...
- Aktorzy: Rady Gamal, Ahmed Abdelhafiz, Shahira Fahmy, Osama Abdallah, Shehab Ibrahim
- Reżyser: A.B. Shawky
- Scenarzysta: A.B. Shawky
- Premiera kinowa: 5 kwietnia 2019
- Premiera światowa: 9 maja 2018
- Dodany: 11 maja 2018
-
Jeden z tych filmów, które egzystują głównie w obiegu festiwalowym, wybijają się nieco z programowego tłumu ciekawą tematyką albo przyjemnym klimatem opowieści, ale nie są wystarczająco mainstreamowe żeby zaistnieć później w normalnej dystrybucji.
-
Wzrusza bez sztuczek i podstępów narracyjnych. Naturalnie kieruje się wartościami zagłuszonymi przez konsumpcjonizm. Wywyższa zażyłość z drugim człowiekiem, a pejzaż ubóstwa, pełen brzydoty zostaje zdominowany przez piękno komunikacji.
-
Uświadomił mi, jak wielkie mamy szczęście i jak bardzo go nie doceniamy. Skłonił mnie do refleksji nad tym, jacy ludzie są wokół mnie oraz pozwolił na chwilę oderwać się od codziennych spraw.
-
Takie małe, kameralne, bliskie rzeczywistości filmy są nam wszystkim potrzebne, byśmy nie zapomnieli, czym jest człowieczeństwo. Nam, polskim widzom, wypada tylko cieszyć się, że także tak nieoczywiste i ważne dzieła filmowe trafiają do naszych kin.
-
Podróżując z kamerą przez egipskie bezdroża, argentyński operator Federico Cesca z godną podziwu konsekwencją unika folderowego kiczu i stara się dostrzec w krajobrazie odzwierciedlenie emocjonalnego stanu bohaterów. Z kolei znany z pracy przy amerykańskim kinie niezależnym oraz grach wideo kompozytor Omar Fadel ilustruje wszystko rewelacyjną, eklektyczną ścieżką dźwiękową.
-
Yomeddine przejdzie przez polskie kina bez echa. Dystrybucja zostanie ograniczona jedynie do kin studyjnych, a przy tak wielu innych produkcjach ta mała perełka pozostanie pewnie niezauważona.
-
Kto by pomyślał, że skromny, niezależnie sfinansowany dramat zachwyci nie tylko w Cannes, ale i w Valladolid, Tunisie, czy w Filadelfii. I będzie mógł też podzielić się swoją pozytywną energią w "dalekiej" Polsce...
-
Jest liryczny, ale momentami zbyt łzawy, mądry i przemądrzały zarazem, ma serce po właściwej stronie, ale nie stroni od skrótów i uproszczeń. Jest kilka świetnych scen, jak choćby ta, w której Beshay, popychany przez pasażerów w pociągu, krzyczy "Jestem człowiekiem!". Urocza i słodka historia przyjaźni powinna się jednak spodobać publiczności, wyczulonej na ludzką odmienność.