Grzegorz Antoszek
Krytyk-
Dobre wojenne kino dla mężczyzn. Jest twarde, dynamiczne, trzymające w napięciu. Kiedy obejrzałem ten film po raz pierwszy, jak sądzę w wieku 10-12 lat, zapragnąłem zostać najemnikiem i wieść romantyczno-awanturnicze życie na krańcach świata. Czy dobrze się stało, że zamiast realizować marzenia, piszę te słowa? Kto wie.
-
Doskonała propozycja na popołudnie w kinie.
-
Mnie ten film wciągnął, a końcówka wzruszyła. Dał mi też do myślenia nad tym, co może osiągnąć ambitna i wybitnie uzdolniona jednostka, dzięki silnemu charakterowi i determinacji.
-
Obraz jest sugestywny, zaś sceny batalistyczne - o ile można tak powiedzieć - zostały nakręcone przyjemnie i przystępnie. Oczywiście razi użycie farby imitującej krew czy sztuczne, teatralne pozy przyjmowane przez umierających, ale dość interesująca fabuła oraz świetne aktorstwo Michaela Caine'a połączone z miłym głosem lektora, Richarda Burtona, i idealnie dopasowaną ścieżką dźwiękową łączącą tradycje marszowe z motywami plemiennymi pozwalają polecić ten film na sobotni wieczór.
-
Chaotyczny, niejednoznaczny i ma wspaniały klimat. Obok tego filmu nie da się przejść obojętnie. Yossarian stał się postacią kultową ze wzglądu na swoją nieszablonowość oraz mało wojskowe podejście do służby i wojny. Film warto obejrzeć, ale polecam zrobić to dopiero po lekturze książki.
-
Osobiście uwielbiam aktorskie kreacje Johna Wayne'a. Jest świetny, bo w każdym filmie jest sobą - twardym, pewnym siebie facetem, który niemal w pojedynkę podbił Dziki Zachód, zdobył niezliczone plaże i złamał tysiące niewieścich serc. Pomijając wciągającą historię, warto poświęcić te dwie godziny dla samego "Duke'a".
-
Żyjąc zgodnie z zasadą "najpierw książka, potem film", polecę, ponownie, najpierw wersję literacką. Dopiero po przeczytaniu książki powinno się obejrzeć Stąd do wieczności w reżyserii Zinnemanna. Dzięki silnym, acz strawnym dla mężczyzn, wątkom romansowym strudzony wojownik może obejrzeć to arcydzieło razem z panią swego dzikiego serca.
-
Oglądałem ten film wiele razy na TCM/TN i uważam, że Richard Brooks wykonał kawał dobrej roboty. Sceny są dobre, logika filmu -niezachwiana, bohaterowie - przyjemni i naturalni. Proces formowania nie jest, całe szczęście, pokazany pacyfistycznie, a raczej jako pozytywne, kształcące doświadczenie w życiu mężczyzny.
-
Spodoba się każdemu, nie tylko zaciekłym militarystom i fanom gatunku. To wszystko dzięki twardym, ale realistycznym postaciom, bardzo dobrym zdjęciom, także tym pochodzącym z kamer w samolotach, oraz dzięki bardzo mądrze skonstruowanej fabule z ciekawymi wątkami, których nie mogę tu zdradzać. W mojej ocenie warto poświęcić 80 minut na obejrzenie tego starego, ale jakże znakomitego filmu.
-
Jest wspaniałym filmem. Jego pozycję umacnia o wiele nowocześniejsze technicznie i ciekawsze podejście do wielkich bitew wojny na Pacyfiku od klasycznych już wielkich amerykańskich produkcji Tora! Tora! Tora! czy Bitwa o Midway.