RESinet
Źródło-
Kino niecodzienne dla osób o wyjątkowej wrażliwości. Wchodząc w ten świat, nasz umysł jeszcze na długo po seansie pozostanie w jego wnętrzu.
-
Słowem "złudzenie" w najlepszy możliwy sposób opiszemy wartość relacji poszczególnych bohaterów. Owym złudzeniem karmieni są widzowie, filmowy świat z uwzględnieniem każdej przebywającej w nim postaci, a na samym końcu karmiona złudzeniem szczęścia pozostaje Joan.
-
Scenariusz Isabel Coixet cechuje jednostajny rytm fabuły, gdzie główna części akcji opiera się przede wszystkim na relacjach pomiędzy bohaterami. Źródłem owych relacji są dialogi wyrażające pełnie charakteru, każdej z prezentowanych postaci. Ich wyrazistość jest na tyle uwypuklona i napiętnowana określonymi cechami, że w ich ocenie nie sposób odnieść mylnych wyobrażeń.
-
Słowem "skrajność" najlepiej opiszemy walkę dwóch światów w Do zobaczenia w zaświatach.
-
Słowem "zmieszanie" najlepiej oddamy całą atmosferę Człowieka, który zabił Don Kichota. Od samego początku wpadamy w galimatias scen - nie zawsze racjonalnych- które utrzymują naszą uwagę na najwyższym poziomie, aż do ostatniej sceny, która jest mitycznym Uroborosem.
-
Oczom widza ukazuje się seria poprzeplatanych scen, które na przemian ukazują dwa oblicza głównego bohatera. W tej swoistej podróży ze skrajności w skrajność, odnajdujemy postać Virginii Vallejo - kobiety uzależnionej od mężczyzny na kilka, całkowicie odmiennych sposobów.
-
Słowem "rozkosz", przypominająca nieco smakiem słodycze, które są dobre raz na jakiś czas, lecz przez dłuższy okres czasu potrafią zbrzydnąć, gdyż ich smak wciąż pozostaje taki sam.
-
Zbiór demonów, prawdopodobnie większości z twórców, tytułowanych mianem wybitnych.
-
Tło wydarzeń przepełnione jest brutalnością, a widzom ukazuje się jedynie jej efekt.
-
Nić Widmo jest udręką dusz, znajdujących ukojenie jedynie momentami. Losy Almy i Woodcocka są nieprzerwanym pasmem wzajemnej nienawiści, której chwilami miejsce zajmuje bezgraniczne oddanie i miłość.
-
Kusi oschłością, będącą w tym przypadku przełożeniem na kadr filmowy ludzkich ułomności.
-
Zassał mnie, zahipnotyzował i sprawił, że na to, co działo się na ekranie, patrzyłem z szeroko otwartymi oczami.
-
Zawiódł mnie przede wszystkim od strony wizualnej i artystycznej - tu głównie aktorskiej, która jest najsłabszym elementem filmu.
-
Wygląda trochę tak, jakby nie była przeznaczona dla czternasto- czy szesnastolatków, lecz właśnie zrobiona przez czternasto-, a nawet dziesięciolatków.
-
Pod kątem fabularnym jest wątły jak łodyga młodej rośliny.
-
Gdyby w ich miejsce podstawić klasyczny układ - kobietę i mężczyznę, i zostawić całą resztę bez naruszenia, to okazałoby się, że mamy do czynienia z dość banalną opowiastką o zdradzie, którą moglibyśmy odnaleźć w pierwszym lepszym harlequinie albo na antenie kiepskiej telewizji w godzinach okołopołudniowych.
-
Zapierające dech w piersiach pejzaże są jednym z powodów, dla których trzeba zobaczyć ten film, a przecież, jak mi się zdaje, taki powodów jest znacznie więcej.
-
Szybka narracja, dobra filmowa robota reżysera i skupiający na sobie uwagę bohaterowie-aktorzy sprawiają, że "Pitbull", pomimo swoich stu trzydziestu minut, nie dłuży się.
-
Jest więc głośno, jest efektownie, jest dynamicznie, jest w odpowiednich momentach śmiesznie, a nawet po amerykańsku patetycznie, przez co czas płynie przyjemnie i emocjonująco.
-
Niebywały w tym filmie reżyser rezygnuje z dramatu na rzecz prawdziwych ludzkich rozterek, a często nadmuchane emocje zastępuje szczerymi i ciepłymi rodzinnymi relacjami.
-
Czuję wielkie zażenowanie związane z tym, że na tak ważny, niezwykły i niebanalny film Wojciech Smarzowski musiał prosić ludzi o pieniądze, by móc go skończyć.
-
Sukcesem "Bone Tomahawk" jest to, że został bardzo dobrze wyważony, tj. proporcje horroru i westernu nie mogły być lepsze.
-
Oglądanie tej parodii było dla mnie swego rodzaju masochizmem.
-
Historia przedstawiona w "Cudach z nieba" nie tylko porusza i ogrzewa serce, ale jest jednocześnie piękna i mądra. A na dodatek przemawia przez nią samo życie.
-
Humor oraz jakość rozrywki, jaką proponuje "Tata kontra Tata", schodzi do poziomu prymitywu z epoki maczug.
-
Przede wszystkim, zabrakło samej treści, natomiast tempo spowalnia, chociaż o nudzie mówić tutaj nie można.
-
Dobry przykład kina obyczajowego, a pośród kasków futbolowych jest tu nawet sporo miejsca na romantyzm. I co zaskakujące w dzisiejszych czasach, jego niebywałą zaletą w tej materii jest powściągliwość formy.
-
Tak mocno reklamowany i dobrze zapowiadający się polski thriller kryminalny okazał się - jak dla mnie - mocno przeciętnym filmem.
-
Intencja więc słuszna i szczytna, ale efekt końcowy niezadowalający.
-
Nie byłby filmem złym, gdyby nie wspomniane liczne luki logiczne i momentami bezsensowne dialogi i zachowania.
-
O ile jednak najnowszy film braci Coen zdaje się mieć w sobie sens i ostatecznie może być zrobiony w ważnym celu, o tyle jego forma przypomina mi trochę rozsypane puzzle, które pomimo kilku prób ich ułożenia nie stworzyły jednolitego obrazka.
-
Wymyka się definicji klasycznego filmu romantycznego.
-
Okorn wie, za które sznurki pociągnąć, jak i co ze sobą posklejać, i co zrobić, żeby było jednocześnie śmiesznie i romantycznie.
-
Ten kontekst jest prawdopodobnie elementem, który urzeka mnie tu najmocniej. Ta gospoda, ten sklep, ta chata, jakkolwiek zwał, w której pozorne schronienie znajdują przeróżne charaktery, jest na tych kilka godzin jak taka mała Ameryka.
-
Jest faktycznie filmem wyjątkowo udanym i godnym uwagi.
-
-
Został dobrze opowiedziany i ma wszystko, co potrzeba historii spod znaku komedii romantycznej, gdyż tak bywa określana.
-
Największą, jak dla mnie, przyjemnością jest możliwość ponownego wpatrywania się przez prawie dwie godziny w to wielkie "akwarium", które mieni się tyloma pięknymi kolorami. Już tylko dla samych wizualnych przyjemności warto rozsiąść się wygodnie w fotelu i poddać tej pouczającej historii, która mówi, że odmienność i wrodzona "ułomność" nie jest czymś złym.
-
Oglądanie najnowszej odsłony zagłady Ziemi nie sprawia nawet w połowie takiej kinowej przyjemności jak dwadzieścia lat temu.