
Dokument przedstawia legalne polowania na zwierzęta w Afryce.
- Reżyser: Ulrich Seidl
- Scenarzyści: Veronika Franz, Ulrich Seidl
- Premiera kinowa: 8 września 2017
- Dodany: 5 czerwca 2017
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Buduje zimny dystans wobec bohaterów, ale zarazem narzuca ich nam w całej ich potwornej zwyczajności. A to sprawia, że "Safari" jest trudne do zniesienia, choć jednocześnie trudno od niego oderwać przerażony wzrok.
-
Ważny problem, ciekawy temat - i filmowa tandeta.
-
"Świat byłby zdecydowanie lepszym miejscem bez człowieka" - rzuca w finale tego spektaklu bohater, właściciel i inicjator rancza myśliwskiego na południu Afryki. Po seansie "Safari", jednego z najbardziej wstrząsających dokumentów ostatniego sezonu, który wystawia widza na ciężką próbę, trudno się z tym stwierdzeniem - co ciekawe: płynącym z ust kolejnego oprawcy - nie zgodzić.
-
Ludzie zasiadający przed kamerą Ulricha Seidla ulegają jego niezwykłej mocy i zdejmują maski. A robią to tak naturalnie, że wysłuchując ich nawiedzonych monologów, zaśmiewamy się do łez. Śmiech grzęźnie nam jednak w gardle, gdy w tych postaciach zaczynamy dostrzegać samych siebie.
-
Doskonałe dopełnienie filmu "Raj: miłość", w którym bohaterka Seidla wyjechała do Afryki, aby odnaleźć tam fizyczne spełnienie u boku pięknych, silnych czarnoskórych. Obydwa filmy zbierają refleksje autora, które można by określić mianem postkolonialnych.
-
Reżyser wydaje się wyłącznie bacznym obserwatorem, pozbawionym pierwiastka subiektywnego. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że całość jest zwinną intrygą, nakreślającą "taki, a nie inny" kąt odbioru, rozumienia - historią tragikomiczną, w której bohaterowie jawią nam się jako próżni fiksaci, którzy sprawiają, że kręcimy z niedowierzaniem głową widząc ich prymitywną konstrukcję myślenia.
-
Kolejny po "Raju: miłości" prowokacyjny film Ulricha Seidla z nieoczywistym kolonializmem w tle. I dużo bardziej wstrząsający.
-
-
Recenzje użytkowników