Polska, rok 1987. Milicjant prowadzący śledztwo w sprawie tajemniczych przypadków zaginięcia infiltruje odległy klasztor i odkrywa mroczną prawdę o duchownych.
- Aktorzy: Piotr Żurawski, Olaf Lubaszenko, Sebastian Stankiewicz, Lech Dyblik, Rafał Iwaniuk i 3 więcej
- Reżyser: Bartosz M. Kowalski
- Scenarzyści: Bartosz M. Kowalski, Mirella Zaradkiewicz
- Ostatnia aktywność: 13 lutego
- Dodany: 26 października 2022
-
Oceny krytyków
-
Oceny użytkowników
-
Recenzje krytyków
-
Z prawdą historyczną raczej nic wspólnego mieć nie chce, stąd legenda realiów czasowych jest jej potrzebna tylko jako czynnik uprawdopodabniający.
-
Jest satanistycznym kryminałem. Można w nim znaleźć także zalążki horroru o egzorcyzmach. Cieszę się, że Bartosz M. Kowalski tym razem poszedł w innym kierunku. Co prawda ja chętnie przygarnąłbym trzecią część jego slasherów, ale nie ma co narzekać skoro dostarczył on po raz kolejny coś nowego.
-
Rasowy horror klasy B. Znakomicie zagrany przez Piotra Żurawskiego, Olafa Lubaszenkę i Sebastiana Stankiewicza. Wykreowani przez nich bohaterzy są świetni i zapadają w pamięć. Są bardzo plastyczni. Gdy wymaga tego sytuacja są straszni, by w innym momencie pokazać swoje komiczne oblicze.
-
Okazuje się, że jeśli jest się entuzjastą takim jak Bartosz M. Kowalski, można z powodzeniem postraszyć polskich widzów, a przy tym zrobić to na takim poziomie, że i za oceanem nie byłoby...
-
Pozostają tylko sny o wielkim dziele i klisze, w końcu - parafrazując hit śpiewany przez Olafa Lubaszenkę w filmie - "zdarta płyta gra/zapomniany dawno film".
-
Fabuła filmu jest prosta jak konstrukcja cepa, oparta na ogranych schematach sprawdzonych przez hollywoodzkich twórców. Przez większość czasu obserwujemy bieganinę po klasztornych korytarzach. Napięcie jest zerowe, brakuje tu jakichkolwiek tąpnięć zdolnych zatrząść konstrukcją tego obrazu.
-
Dzieło to przywróciło Bartosza M. Kowalskiego na moją mapę interesujących twórców kina gatunku w tym kraju. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że obok Jagody Szelc jest to teraz najważniejsze nazwisko w polskim horrorze!
-
-
Recenzje użytkowników
-
Po tragicznych Lasach (w których nikt nie mógł spać, a nikt nie powinien oglądać) Kowalski zmajstrował udany, klimatyczny horror. Teoretycznie zaczyna się tam, gdzie skończył się klasyczny "Omen" Donnera, później wyrabia już własny, unikatowy sznyt, całkiem udanie biorąc na warsztat judeo-chrześcijańską mitologię. Mam wrażenie, że ambicje były większe, ale jako religijna apokalipsa sprawdza się znakomicie. Dobry finał!
-
Strasznie miło się to ogląda. Kowalski nie poświęca zbytniej uwagi rzeczom zbędnym, nie rozwija przesadnie ekspozycji, nie poszerza psychologicznych charakterów. Interesuje go to, co dzieje się tu i teraz. Ponura atmosfera działa dobrze. Gdzieś tam postraszy, gdzieś indziej zaciekawi, tak zupełnie bez nadęcia. Trzeba oddać Kowalskiemu, że kino gatunkowe w Polsce, to spod znaku horroru, opiera się przynajmniej na jednym z jego barków.