Interia
ŹródłoCelem serwisu Interia Film jest tworzenie najbardziej zaangażowanego i wiarygodnego portalu filmowego w Polsce, który dostarcza informacje, analizy i opinie na najwyższym poziomie. Chcemy inspirować, edukować i zaspokajać ciekawość naszych czytelników w temacie filmów, zarówno tych klasycznych, jak i najnowszych produkcji. Dążymy do tego, aby każdy gość naszego serwisu czuł, że jest częścią społeczności, którą łączy wspólna pasja.
-
Oglądając "Wonkę" miałem poczucie, że potrzebny był taki film na święta. Nie wiem czy stanie się on klasykiem, bo to pochodna wielu zmiennych. Ale może chociaż w tym roku zluzuje nieco "Kevina...". Choć Hugh Grant ma pewnie inne zdanie na ten temat...
-
Skoro zatem "Trolle 3" niespecjalnie czegoś uczą, to czy chociaż bawią? Żeby oddać sprawiedliwość, trzeba powiedzieć że "były momenty" - jakby rzekł komentator typowego meczu polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Tyle że tego najzabawniejszego w rodzimej wersji językowej, nawiązującego zresztą do naszego sportu narodowego i pamiętnego wykonania hymnu przez Edytę Górniak, dzieci pewnie nie zrozumieją.
-
To film, który początkowo fascynuje jako epicka saga, ale ostatecznie rozczarowuje. "Koliber" prawdopodobnie najlepiej sprawdziłby się jako serial.
-
To nie kino dla każdego. Jest oszczędny w słowach, dlatego łatwo traci skupienie i zainteresowanie widza. Koneserzy "powolnego kina" będą rozkoszować się w zachwycających zdjęciach. Chociaż Islandia została pokazana minimalistycznie w czerni i bieli, widza uderza bogactwo oszałamiających krajobrazów.
-
6.52 grudnia 2023
- 1
- Skomentuj
-
To jest kino dla osób empatycznych. A że opowiedziane jest z zaskakującą jak na debiut wprawą i wyczuciem i absolutnie genialnie zagrane, zwłaszcza przez odtwórczynię młodej Evy - Rosę Marchant, jeszcze bardziej wwierca się w głowę i serce. Sztuka powinna poruszać trudne tematy, a kino nie może być tylko ucieczką. Ale ten seans boli. Fizycznie i psychicznie.
-
W powolnie i pięknie sfotografowanym filmie Panahi znakomicie balansuje między sytuacyjnym humorem, absurdem i paranoją, natomiast w finale wali nas w głowę obuchem.
-
To film, który się do nas uśmiecha. Andrzej Jakimowski oparł swoją produkcję na historii Jacka Przybyłowskiego - fotografa, który wiele lat temu zdecydował się na emigrację. Po stanie wojennym wyjechał na Lanzarote. Wciąż przygląda się stamtąd polskiej duszy, nie zapominając o własnej, polskiej. Tego się przecież nie traci. To jest nieusuwalne. Skaza, czyli tożsamość.
-
To licealna fantazja dla dorosłych, w której traumy przeszłości, przez lata odczyniane przez kino, zostają ukazane w zupełnie nowy sposób. Natomiast Seligman okazuje się wszechstronną reżyserką, która po imponującym debiucie poszła w dosyć nieoczekiwanym kierunku - i znów wygrała. Trudno nie czekać na jej trzeci film.
-
Jefferson triumfuje, ponieważ ucieka od banału, potrafi być czuły, umiejętnie prowadzi swoich aktorów, a do tego nie stara się wprowadzać grubo ciosanej dydaktyki. Zdaje sobie również sprawę, że jest jedynie reżyserem, który ma szansę nakreślić pewne niepokojące tematy, ale to widz musi sam wyciągnąć wnioski. Tylko tyle i aż tyle - Baldwin byłby dumny.
-
Roth nie idzie na łatwiznę i nie opiera się na jump scare'ach, odpowiednio dawkuje "przekaz" i pokazuje nam kilka naprawdę pomysłowych scen śmierci. Czy będzie z tego franczyza godna slasherów Cravena, Carpentera i Manchiniego? "Noc Dziękczynienia" ma wszystko, by się nią stać. Nie schrzań tego Roth! Pierwsza kolacja jest smakowita. Oby nie zostały z niej tylko resztki.
-
Do nich w pierwszej kolejności, moim zdaniem, nawiązywali twórcy "Życzenia", kłaniając się historii i pięknej, wieloletniej tradycji studia. To dodaje animacji jeszcze jeden ważny wymiar - nostalgiczny. Bo fani Disneya, choć pewnie głównie ci z nieco starszego pokolenia, oglądając ten film, doznają niejednego wzruszenia. A przecież o to w tym wszystkim chodzi. O emocje.
-
To najlepszy polski dokument o wojnie w Ukrainie.
-
-
Czekam, gdy Apple TV pokaże ponad 4 godzinną reżyserską wersję "Napoleona", którą już teraz Ridley Scott się mocno chwali. 158-minutowy film, jaki możemy oglądać w kinach, jest bowiem dziełem irytująco niespełnionym. Zachwycające i genialne sceny bitew i wizualny rozmach nie przykrywają słabości scenariusza, który wygląda jakby był skrótem... reżyserskiej wersji filmu.
-
Oparta na kanwie autentycznego skandalu pedofilskiego, który wstrząsnął Chile w pierwszej dekadzie XXI wieku, "Blanquita" Fernando Guzzoniego to mroczny thriller stawiający pytania o to, jak daleko można się posunąć, by zdemaskować sprawców. I nie udzielający na nie prostych, jednoznacznych odpowiedzi.
-
W gruncie rzeczy proporcje między kinem przygodowym i romansem zostały dobrze wyważone. Jest tu nawet miejsce na refleksję o okolicznościach, w jakich rodzi się zło, uosabiane przez Coriolanusa Snowa, przyszłego przywódcę Panem i głównego antagonistę "Igrzysk śmierci". "Balladę ptaków i węży" bardzo dobrze się ogląda, nie żeruje ona na tanich emocjach, momentami przeraża, ale też potrafi odpowiednio dawkować adrenalinę.
-
Wielki talent wciąż nieznośnie ciąży Cage'owi, ale Borgliemu udało się go okiełznać. Gdyby tylko nie wypuścił historii z rąk w ostatnim akcie, w którym siada tempo, a opowieść nieznośnie się rozwadnia. Niemniej "Dream Scenario" to rzecz warta sprawdzenia. Zaskakująca, pomysłowa, próbująca nowych rzeczy. No i Cage daje z siebie wszystko - w najlepszym tego słowa znaczeniu.
-
Dobry biopic, który trzyma w napięciu do samego końca.
-
Jeżeli coś nie idzie, wstawcie małe kotki. To zawsze działa. Z takiego założenia wyszli najwyraźniej twórcy nowej superbohaterskiej produkcji "Marvels". Bo w istocie nie było chyba drugiego filmu, w którym tak dużą rolę w ratowaniu wszechświata odegrałyby sympatyczne sierściuchy. Nie jest to jednak film przyrodniczy, a mieniące się od wybuchów oraz kosmicznych pojedynków kino akcji. A szkoda.
-
Wyszło bardzo lekko, binarnie i z perwersją. Zdecydowanie lepiej sięgnąć po australijski oryginał "To właśnie seks" ujawniający zarówno fetysze, jak i konsekwencje, jakie niesie ze sobą dzielenie się nimi.
-
Oto mamy paradoks - zły film, który mi się podobał. Nie dlatego, że był tak nieudany, że aż zabawny. Autentycznie kibicowałem bohaterom, przeżywałem ich radości i smutki, czasem śmiałem się z dowcipów. Wszystko to mimo świadomości, że otrzymałem danie nie tylko niedoprawione, ale też nieco niedogotowane.
-
Nie ma przypadku, że już w tytule recenzji "Polowania" mowa jest o znakomitym filmie Ryszarda Bugajskiego sprzed dziesięciu lat. Te dwie produkcje łączy nie tylko osoba producenta i scenarzystów, ale również temat, jakim jest niszczenie jednostki przez system. Oba te tytuły zainspirowane zostały także prawdziwymi wydarzeniami, stając się tym samym przykładami political, niestety już nie fiction.
-
To nie jest przełomowy film w twórczości Payne'a, a już na pewno nie kolejne arcydzieło na miarę jego "Nebraski" z 2013 roku. To produkcja, jakiej od niego oczekiwaliśmy - a przyzwyczaił nas do dzieł z najwyżej półki, świetnie napisanych, bezbłędnie zagranych, idealnie prowadzonych. Nie zawiódł.
-
Nie wyczerpuje tematu, ba, chyba najsprawiedliwiej będzie powiedzieć, że ledwo go napoczyna i często stara się go ugryźć ze zbyt wielu stron. Nie zabija głodu, ale na pewno rozpala apetyt na więcej.
-
Luc Besson wrócił do swojej najlepszej formy z czasów, gdy tworzył postacie ekscentrycznych samotników-zabójców, wkomponowując w hollywoodzkie ramy europejski barok w wersji pop. Magnetyczny Caleb Landry Jones może stanąć bez kompleksów obok Leona Zawodowca i Nikity, kreując szalony obraz drag queen - mściciela z uroczo zabójczymi psiakami u boku, którego misja ma wymiar niemal...metafizyczny.
-
Schemat goni schemat, a jednak w końcu pojawia się wyrozumiały uśmiech. Czekamy bowiem na takie filmy podobnie jak wyczekujemy na święta. Z pełną świadomością, że to, co przeżywaliśmy w dzieciństwie, nie powtórzy się więcej. A tak zwana magia świąt jest w większym stopniu wymysłem komercyjnym, niż duchowym.
-
Bardzo dobry, szczery i bolesny dokument, który wychodzi poza ramy klasycznego filmu, stając się duchowym doświadczeniem dla widza.
-
Dla fanów jazzu "Ula" to pozycja obowiązkowa. Ale muzyczna erudycja nie jest tu warunkiem koniecznym. Historia Urszuli Dudziak to bowiem fascynująca opowieść o życiu, które tak jak jazz często bywa sztuką improwizacji.
-
Jest uczciwym, ale jednocześnie ostro ideologicznym spojrzeniem na jedną z ciemnych kart Kościoła katolickiego.
-
Tak jak wspomniałam, pierwsza połowa filmu napawa nadzieją na poprawny film. Ciekawy temat, dobre tempo, świetna rola Emily Blunt. Niestety, później i aż do samego końca jedynie rozczarowuje.
-
Jest, jak wspominałem, tytułem dla wszystkich, dla każdego. Dla wszystkich wierzących w czary, ale i wierzących w nieczarodziejską siłę dobra.
-
To film straconej szansy. Motyw podróży w czasie - już pomijam, w jaki sposób został on wprowadzony - dał twórcom wiele możliwości, z których, niestety, nie skorzystali. Brakuje tutaj brawury i bezczelności, którą swego czasu popisała się o wiele lepsza komedia grozy "Śmierć nadejdzie dziś", wykorzystująca wątek pętli czasowej. Tak oto otrzymaliśmy letni film, taki na spokojny wieczór - trochę humorku, świetna Shipka w roli głównej, ktoś tam się zabija w tle. I tyle.
-
Debiut Jacka Raginisa to film o samotności, o podroży w głąb ludzkiej duszy. Pobrzmiewają w nim echa Dostojewskiego, który pisał, że "cierpienie i ból nieodłącznie towarzyszą szerokim horyzontom myślowym i głęboko współczującemu sercu". W centrum wydarzeń "Czasu na pogodę" stoją trudne decyzje, ból przeszłości, ale przede wszystkim potęga miłości i chęci zrozumienia drugiego człowieka.
-
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakiś dokument tak mnie rozbawił. Lubię humor sytuacyjny i jestem miłośnikiem radykalnie złośliwego stand-up. Elementy obu znajduję w tej zdumiewającej słodko-gorzkiej opowieści o podróży ojca z synem. Podróży poruszającej i mającej nieoczywisty finał.
-
Potrzebujemy takich filmów. Na pewno ja ich potrzebuję. W coraz bardziej rozchwianym, niepewnym czasie powszechnego cynizmu i nihilizmu potrzebuję w kinie pozytywnego przekazu. "Klub cudownych kobiet" jest doskonałą propozycją na rozpoczynającą się właśnie szarą jesień. Ten film podtrzymuje na duchu, jest szczery i ma pozytywne przesłanie.
-
Nienachalnie porusza ważną kwestię i skłania do dyskusji przez nieoczywiste zakończenie. Świadomość społeczeństwa na temat aseksualności jest nadal bardzo niska. "Powoli" zachęca do zadawania pytań. Nie określiłabym go mianem "prowokacyjnego", a raczej "prekursorskiego" i mam nadzieję, że jak największa grupa osób będzie miała okazję go zobaczyć.
-
Franco w Meksyku to klasyk, choć dziś znienawidzony za swój film "Nowy porządek", w którym oberwało się każdej stronie politycznej. U nas też mógłby stać się figurą znacznie bardziej rozpoznawalną - miejmy nadzieję, że premiera "Memory" odmieni jego polski status quo.
-
Swoim zaskakującym debiutem Le Bon daje znać nie tylko o zmyśle inscenizacyjnym i zdolności kierowania młodych aktorów, lecz także ogromnej empatii. Przedstawić grupę nastolatków w taki sposób, by dorosły z nimi empatyzował, nie doszukiwał się żadnej sensacji, a zamiast tego uśmiechał się pod nosem z cichym "pamiętam" z tyłu głowy - to ogromny talent.
-
To film wprost odwołujący się do atmosfery po ruchu MeToo oraz nagłośnienia powszechności toksycznych i szowinistycznych zachowań wobec kobiet, także tych na prestiżowych stanowiskach. Dobre chęci nie tłumaczą jednak psychologicznej niewiarygodności. Domont, także scenarzystka filmu, woli tymczasem dokręcać śrubę. Tym samym osiąga efekt odwrotny od zamierzonego. Zamiast nagłaśniać problem, dystansuje się od niego.
-
Doceniam ten film, ponieważ poza wagą tematu, starannością wykonania, wprowadza do naszego kina młodych, arcyzdolnych młodych ludzi, obyśmy mogli cieszyć się ich talentem jak najdłużej.
-
Może się wydawać, że ponad 2-godzinny film kryminalny może być rozwleczony, przeciągnięty. W przypadku "Gada" zarzut jest niesłuszny, bowiem film trzyma w napięciu już od pierwszych minut. Docenia się go za prostotę w interesującym ukazywaniu wielu wątków.
-
Tadeusz Różewicz w "Et in Arcadia Ego", pisał: "ile piękna przypada na głowę jednego człowieka na kuli ziemskiej / ile prawdy na głowę". Głowa głowie opowiada. Adamant to jest piękno.