Szymon Tomal
Krytyk-
Bardzo przyjemna i ciepła produkcja, skierowana do każdego, bez względu na wiek czy preferencje gatunkowe, bo zawsze można w nim odnaleźć coś dla siebie.
-
Ciężko oprzeć się wrażeniu, że Kler nie jest produkcją kompletną, której nic nie można zarzucić Część wątków bowiem widocznie odstaje, nie potrafiąc zaangażować odbiorcy. Smarzowski wciąż pozostaje więc niejako ofiarą swoich pierwszych filmów, do których poziomu ciągle nie powrócił.
-
Gdyby 303. Bitwa o Anglię uzyskał większy budżet, byłoby to dzieło z pewnością pełniejsze, lepsze. Tak wyszedł raczej niewypał, z nieujmującymi efektami specjalnymi i wszechobecną nudą, która wkrada się w pewnym momencie i nie opuszcza już niestety do końca.
-
Bajecznie bogaci Azjaci rysują się jako prosta, momentami nawet zabawna komedia. Może być dobrym wyborem, jeśli chcemy iść do kina i postawić po prostu na rozrywkę.
-
Całkiem przyswoicie nakręcony i zaplanowany film. Oczywiście najprędzej przypadnie do gustu najmłodszym, choć zaznaczyć trzeba, że momentami jest brutalny, szczególnie jak na bajkę, trochę gorzej natomiast ze starszymi odbiorcami.
-
Interesująco prowadzona akcja, potrafiąca zaintrygować i zainteresować przedstawianymi wydarzeniami, świetny montaż dźwięku, muzyka i zdjęcia, złożyły się w wyjątkowo udane i wielowątkowe dzieło, będące z całą pewnością gratką dla każdego miłośnika horroru.
-
Wiele rozwiązań zawodzi, męczy i uprzykrza seans. Humor raczej żenuje i to w ten najmniej przyjemny sposób. Jeśli tak ma wyglądać styl "dorosłych" muppetów, to może warto go przemyśleć i choć w jakimś stopniu zmienić.
-
Spełnia się w swoim zadaniu zauroczenia odbiorcy.
-
Jest dokładnie tym, czego się można było spodziewać przed premierą - solidnym filmem sensacyjnym, który powinien przypaść do gustu fanom serii nie nudzącym przy tym ludzi całkowicie niezaznajomionych z postacią Ethana Hunta.
-
Dzieło Jane Pollard i Iaina Forsytha nie jest jednak tak hermetyczne, żeby nie spodobać się odbiorcy całkowicie niezaznajomionemu z historią Cave i jego dokonań muzycznych, a przy tym zostało nakręcone w naprawdę dobry i ciekawy sposób, czym udaje mu się przykuć nas do fotela przez cały czas seansu i zainteresować osobą pochodzącego z Australii artysty oraz jego dorobkiem twórczym, który po tylu latach aktywności ma już całkiem spory.
-
Udany pokaz politycznej satyry. Nie przypadnie on do gustu każdemu, gdyż część widzów z pewnością oburzy sam pomysł śmiania się ze zbrodniarzy. Nie jest to jednak wulgarny czy chamski humor, a samo dzieło broni się od strony warsztatowej i technicznej, prezentując spójny i przyjemny dla oka obraz całości.
-
Dużych rozmiarów niewypał, o którym chce się zapomnieć jak najszybciej. Absurdalne wątki, nieudolność scenarzystów jeśli chodzi o dialogi. I tylko Jennifer Lawrence szkoda, bo wybija się na tym tle.
-
Samo przesłanie, niezależnie do tego jak mądre, nie jest w stanie przysłonić wszystkich przywar produkcji. Co prawda nie można jej uznać za całkowitą tragedię, jak wiele choćby polskich komedii, na których z zażenowania można czasem zapaść się pod ziemie, ale bardzo łatwo się zawieść.
-
James Franco, niczym trochę Tim Burton, postanowił zmierzyć się z historią reżysera uznawanego przez wielu za najgorszego w historii. Wychodzi z tego pojedynku zwycięsko, gdyż dzieło przez niego stworzone nie jest jedynie prostą w konstrukcji komedyjką, z której można się bez problemu pośmiać.
-
Fantastyczna przygoda oraz opowieść o oddaniu i przyjaźni między człowiekiem i czworonogiem. Jest to również dzieło dopracowane w każdym szczególe, pełne nawiązań czy alegorii, w których każdy odnajdzie coś dla siebie, nawet jeśli woli koty od psów.
-
To nie czołowa siła polskich filmów sensacyjnych i pewnie nigdy nią nie będzie. Na pewno pozytywem jest to, że można obejrzeć go bez zażenowania, ale ciężko pozbyć się wrażenia, iż dało się to zrobić lepiej.
-
Martin McDonagh stworzył dzieło wielowarstwowe. Dotyka ono wielu problemów współczesnego świata - takich jak choćby rasizm, przemoc, samosądy, ale też pokazuje, że wszędzie jest miejsce na przebaczenie i wewnętrzną zmianę.
-
Gdy nie podejdziemy do niego jak do typowego horroru, dostaniemy perełkę i długo nie będziemy w stanie jej zapomnieć.
-
Momentami sprawia wrażenie artystycznego, pozbawionego silnego zaplecza w postaci opowiadanej historii czy bohaterów. Oddać mu trzeba jednak, że podejmuje popularny w USA temat "mobilnych domów".
-
Podejmuje tematykę, z którą europejski odbiorca nie ma na co dzień styczności, czyni to również w oryginalny sposób. Sam seans zaś należy do tych zapadających w pamięć i zostających z widzem na pewien czas.
-
Nie przypadnie on do gustu wszystkim, głównie ze względu na powolną narrację, ale stanowi pewnego rodzaju perełkę na tle wielu produkcji. Haneke dokonał w nim ciekawej analizy rodziny i tego, jaki wpływ mają na nią przeróżne wydarzenia uderzające z zaskoczenia.
-
Jak to określił sam reżyser, jego dzieło od Mulholland Drive odróżnia głównie fakt, iż, nie da się go logicznie poukładać. Na jego nieszczęście, oddziela je też poziom artystyczny - produkcja Lyncha jest po prostu lepiej zrobiona, choć należy docenić dobrą próbę Zglińskiego oraz życzyć mu powodzenia w przyszłych podejściach do "puzzle movies".
-
Solidny, prawidłowo zrobiony film, zawierający w sobie przyjemną linie melodyczną. Choć ciężko uznać go za niezwykle wciągający lub skomplikowany fabularnie, wciąż warto poświęcić chwilę na seans i zanurzyć się w ten zielony świat amerykańskiego rapu oraz spełniania marzeń, wszak większość z nas lubi dobre zakończenia.
-
Tematycznie dotyka spraw ważnych dla Polski i Polaków, czyni to również w naprawdę znośny sposób. Jedynie można się przyczepić do tego, iż jest ono tylko poprawne, nie zachwyca sobą i mogło być choć odrobinę lepsze.
-
Zwiagincew dokonał w Niemiłości naprawdę interesującej analizy społeczeństwa, pokazując do czego może doprowadzić nas świat pozbawiony uczuć względem nie tylko bliskich, ale i drugiego człowieka. Dzięki dokonaniu tego przy pomocy przepięknych ujęć i kadrów, zdołał nakręcić jeden z lepszych filmów tego roku.
-
Dzięki dobrym ujęciom, pracy kamery i właściwie budowanym napięciu, nie sposób się nudzić podczas seansu trwającego ponad dziewięćdziesiąt minut. Ma on swoje słabsze strony, jednak dalej jest to naprawdę solidne kino, i zdecydowanie warto je nadrobić tak szybko, jak tylko produkcja pojawi się w polskich kinach.
-
To z pewnością nie film tragiczny lub bardzo zły, on jest po prostu nijaki. Ze względu na swą przewidywalną historię nie potrafi nią zaangażować widza, nie potrafi również oczarować go doskonałą grą aktorską.
-
Mamy do czynienia z solidnym obrazem filmowym, które potrafi dostarczyć przyjemności - czy to w postaci podziwiania Michaela Keatona, czy też początkowych zdjęć krajobrazu.
-
Samą przeciw wszystkim ciężko uznać za film bardzo dobry, ale niemożliwym jest też wypowiadać się o nim w samych pejoratywach. Na pewno warto zobaczyć go dla wspaniałego przykładu aktorstwa ze strony Jessiki Chastain i wyrobić sobie o nim własną opinię.