-
Rozpisana na dziesięć odcinków, bardzo stylowa i wybornie skonstruowana opowieść kryminalna czerpiąca z charakterystycznego dla powieści detektywistycznej motywu, czyli zagadki zamkniętego pokoju.
-
Największy być może problem serialu tkwi w tym, że dotarcie do celu, które stanowi sedno anegdoty, nadciąga zbyt późno, bo mniej więcej w połowie rozłożonego na dziesięć odcinków metrażu.
-
Całość ma nie najlepsze tempo, zaś sama anegdota jest szalenie powierzchowna. Widz nie dostaje szansy, by poznać bohaterów, więc ma prawo nie przejmować się ich losami. Mało tego, odbiorca jest tu skrajnie biernym obserwatorem - zagadkę rozwiązują wyłącznie protagonistki, w dodatku dość ślamazarnie, przez co zaangażowanie generują jedynie finały odcinków.
-
Nadmiar bodźców płynących z sal negocjacyjnych nie przysłania rozrywkowego charakteru projektu. To historia, zgodnie z tytułem zresztą, o dyplomacji, i to na dwóch poziomach: w skali makro i mikro. Polityczny thriller sprawnie przeplata się tu z na wskroś szalonym i toksycznym romansem dwojga inteligentnych osób.
-
Serial trwa niemal osiem godzin. Tyle wystarczy, by nie zmęczyć odbiorcy. To jednak trochę za dużo, jeśli wziąć pod uwagę fakt, jak wiele wątków z tej emocjonującej historii - zwłaszcza natury socjologicznej - potraktowano powierzchownie.
-
Ogląda się dobrze, tym bardziej że całość zamknięta jest w pędzących momentami na złamanie karku pięciu odcinkach, których narracja jest na tyle skondensowana, że zanim odbiorca zdąży zorientować się w fabularnych nieścisłościach, serial się kończy.
-
Iście klaustrofobiczna i kafkowska oraz podszyta czarnym, choć niewystarczająco eksplorowanym humorem opowieść o relacji pacjenta z terapeutą.
-
Oparty na faktach serial, którego twórców interesuje nie tyle to, kto zabił, ale dlaczego to zrobił, co bynajmniej nie oznacza, że padają tu satysfakcjonujące odpowiedzi.
-
Opowieść z niezwykłą intensywnością prezentująca samobójczą i wyniszczającą misję, jakiej podejmuje się główny bohater stający oko w oko z potworem.
-
Serial, który ogląda się niczym rasowy horror. Zło Zło pustoszy tu i tak już ogarniętą nędzą Appalachię, a następnie resztę Ameryki.
-
Czasami bywa sentymentalnie, ale nigdy nie cynicznie. Nie ma mowy o manipulacji, choć zdarzają się sceny wyjątkowo bolesne i łzawe. Przez śmiech i płacz twórcy dają widzowi lekcję tolerancji, nauczając przede wszystkim tego, że normalność jest jedynie konceptem.
-
Ostatni z wielkich sugeruje, że spadkobierczynią Pata będzie Celia, niczym Carl Laemmle Junior przejmujący Universal od ojca w wieku dwudziestu jeden lat. Prawda jest bezlitosna: prędzej Brady-American Pictures zagarną akcjonariusze lub jakaś niezwiązana z kinematografią korporacja, niż ona stanie u jej sterów.
-
Symfonia wielkiego miasta, czyli ponad 200 minut błyskotliwych myśli i uwag na temat rzeczywistości i funkcjonowania w Nowym Jorku.
-
Wystarczy przebrnąć przez kilka rozdziałów, by się przekonać, że "Perry Mason" może być czarnym koniem tegorocznego, bądź, co bądź, dość przeciętnego sezonu serialowego.
-
Znacznie lepiej sięgnąć po jakiś tytuł z bogatego katalogu klasyków, niż męczyć się z bohaterami "Hollywood".
-
Twórcy w sposób subtelny, wyczerpujący i naturalistyczny dokonują wiwisekcji kobiecej psychiki, stawiając bohaterki w sytuacjach skrajnych - od małżeńskiej niewierności przez przemoc w rodzinie aż po gwałt.
-
Serial, będący odpowiedzią na aferę Harveya Weinsteina oraz ruch #MeToo, a przy okazji sięgający po inne skandale, które wstrząsnęły mediami w Stanach Zjednoczonych, jest tyleż fascynujący, co nierówny.