Geekosfera to autorski i niezależny portal z wszelkimi popkulturowymi treściami. Jeśli lubisz filmy i seriale, wiesz czy się różnią szachy od Carcassone, albo możesz godzinami dyskutować o wyższości Tolkiena nad C.C. Lewisem, to poczujesz się tu jak w domu.
-
Mnie osobiście Kos wciągnął w zasadzie od pierwszych minut i takie polskie filmy chciałbym oglądać. Jest tu świeżość, ale też odniesienia do ważnego punktu w historii naszego kraju. Jednak bez przesadnej martyrologii i pompatyczności. Można, co Kos doskonale udowadnia, zrobić film o rzeczach ważnych, ale z lekkością i bez spiny. Podejrzewam, że nie raz będę jeszcze wracał do tego filmu i uważam, że wszelkie nagrody, jakie w tym roku zdobył w Gdyni i w Warszawie, są zdecydowanie zasłużone.
-
Królestwo Planety Małp to bardzo dobrze skrojony produkt. Dostajemy znany schemat przygodowego filmu drogi jednak podany w nowym sosie uznanego uniwersum, na dodatek zręcznie skrojony, przez co lekkostrawny.
-
Krótko mówiąc Supersiostry to Pan Samochodzik 2024 roku. Być może ranga nieco niższa, bo w tym przypadku żaden kultowy autor książek młodzieżowych nie przewraca się w grobie, ale poziom żenady jest na podobnym poziomie. Film jest po prostu zły i szkoda zwyczajnie na niego czasu.
-
Jest to dobry film dla par - łączy w sobie elementy komedii romantycznej i komedii akcji. Trochę podobnie jak to było z Bez Urazy, jednak tu zamiast głupawej komedii mamy lanie się po gębach i dużo wybuchów, a wątek miłosny jest jakiś subtelniejszy i bardziej wiarygodny. Trzeba jednak mieć na uwadze, że nie jest to aż tak udany film jak Bullet Train, o Deadpoolu 2 nie wspominając. Zdecydowanie nie jest to jednak zły czy słaby film i raczej będziecie się na nim dobrze bawić.
-
Próbowałem znaleźć jakieś pozytywy w drugiej części Rebel Moon, ale mi się nie udało. Nie wierzyłem, że Zadająca Rany będzie jeszcze gorszym filmem niż Dziecko Ognia.
-
Mimo że byłem na początku zawiedziony, że nie podano mi więcej szczegółów na temat tytułowej wojny domowej, to ostatecznie konstrukcja historii spowodowała, że aż tak mi tego nie brakowała. Gdyby jeszcze coś zrobić z tą bolesną przewidywalnością, to dostalibyśmy film o kilka oczek lepszy.
-
Bez Urazy to nie jest film wybitny i nigdy do takiego miana nie pretendował.
-
Myślę, że nie zaskoczę nikogo - Skok w Przestworzach to nieporozumienie w każdym względzie. Scenariusz był na tyle idiotyczny, że prawdopodobnie już nikomu nie zależało na dobrze wykonanej pracy - zapłacili to zrobimy, ale nie ma co się wysilać.
-
Jak wspomniałem na samym początku, "Chłopiec i Czapla" to bardzo dobry film. Jeśli ktoś, podobnie jak ja, ceni sobie poprzednie filmy Hayao Miyazakiego, to w zasadzie nie musi być namawiany i będzie z seansu zadowolony.
-
Jest to mocny kandydat do mojej listy top 5 w tym roku, mimo że mamy dopiero styczeń. Film urzekł mnie niezwykłością, scenariuszem i grą aktorską.
-
Może moja ocena jest łagodniejsza dlatego, że obejrzałem 65 w domu, a nie w kinie. Nie wydałem zatem na ten produkt dodatkowego grosza. Do kotleta, albo na niezobowiązujący i nieangażujący mentalnie wieczór jak znalazł.
-
Boscy nie są filmem dla każdego. To troszkę kino eksperymentalne i nawet nie mam tu na myśli tego, że film opowiada o przygotowaniach do produkcji innego filmu.
-
Film jest spójny, z wciągającą fabułą i dobrze napisanymi bohaterami, z jedyną w swoim rodzaju animacją, która podkreśla klimat. To wszystko spowodowało, że po wyjściu z sali kinowej byłem zachwycony.
-
Stwierdzam, że podziwiam odwagę i kompletny brak zahamowania w wydawaniu pieniędzy, aby zrobić demo wersję filmu za 300 milionów dolarów i na dodatek jeszcze wpuścić do kin jako pełnoprawną produkcję. Absolutnie nie polecam oglądania tego filmu, na pewno nie w kinie. Szkoda pieniędzy.
-
I to chyba uważam za największy atut produkcji, a mianowicie aktorów i chemię, jaką jako widz czułem między nimi. Prosty scenariusz daje im możliwość pokazania relacji między bohaterami i tego, jak te relacje się zmieniają. Choć jak już wspomniałem wcześniej fabuła bywa rozkosznie naiwna, to jednak tych kilka plusów dotyczących scenariusza i aktorów powoduje, że wieczór z filmem Pogrzebani był bardzo przyjemny.
-
bardzo solidne kino science-fiction, którego w tym roku między innymi przez strajk aktorów i scenarzystów jest jak na lekarstwo. Wizualnie film robi świetne wrażenie, czuć w nim - lekki bo lekki - powiew świeżości, a reżyser Gareth Edwards nawet w moich oczach nieco się zrehabilitował. Po prostu uważam, że ta produkcja to bardzo dobry pomysł na wyjście do kina w te coraz dłuższe jesienne wieczory.
-
Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw uważam Gran Turismo za bardzo solidny film. Największą jego zaletą jest to, że po prostu bardzo dobrze się go ogląda, a wszystkie błędy jakoś w trakcie trwania seansu nie mają aż takiego znaczenia.
-
Idźcie do kina z otwartą głową i sami oceńcie jak wy go odbieracie. Podejrzewam, że to jeden z tych filmów, gdzie każdy z nas będzie miał inne zdanie i bardzo dobrze. Zgodnie z przesłaniem filmu: niech każdy będzie sobą. No i wypatrujcie najlepszej syrenki w historii świata.
-
Jest to film który trzeba obejrzeć i jest to też film, który moim zdaniem zostanie zapamiętany na lata. Nolan znów to zrobiłeś!
-
Jest to film zły. Zły na tak wielu płaszczyznach, że ciężko tu znaleźć jakiekolwiek pozytywy.
-
Czy się bawiłem? Tak. Ale czy to był film genialny? No.... według mnie nie. Z chęcią pójdę za rok do kina, żeby zobaczyć jak też skończy się historia, ale nie traktowałbym produkcji, jako jakiejś o wiele lepszej od poprzedników. Jest dobra, bardzo solidna i nie ma się do czego przyczepić. Jedyną wadą jest to, że brakuje tam pierwiastka genialności.
-
To fajny film, który nie stara się oszukać widza, że jest czymś więcej, niż widowiskową zabawą w hurtowe odbieranie życia. Ma swój klimat, ma dobrych aktorów, ma egzotyczną scenerię, itd. Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to może do długości, bo całość trwa prawie 3 godziny. Niestety gdzieś w połowie przypałętało się lekkie zwolnienie tempa i odrobina nudy. Uważam osobiście, że skrócenie czasu całości kosztem scen szwendania się Johna bez celu wyszłoby tu na dobre.
-
Ogląda się ten film dobrze, a czas mija całkiem przyjemnie. Po prostu od wytwórni, która dała nam Minionki, wymagam trochę więcej pod względem fabuły czy żartów. Zabrakło mi trochę kreatywności, ale podejrzewam, że takie było zlecenie Nintendo. Zrobić bezpieczną bajkę, po której spokojnie będzie można rozwijać uniwersum.
-
Bardzo miło zaskoczyłem się Dniem Matki. Mateusz Rakowicz znów dowiózł całkiem solidny produkt. Być może nie tak dobrej jakości, jak jego wcześniejszy Najmro, ale nadal jest dobrze. Widać, że twórcy wiedzieli co robią przy tworzeniu polskiego filmu akcji.
-
Widowiskowy, aczkolwiek bezsensowny akcyjniak. Twórcy postawili sobie za cel zebrać wszystko to, co w poprzednich odsłonach serii było atutem i wsadzają to w dwie godziny na ekranie.
-
Nikogo nie zaskoczę, jeśli stwierdzę, że Mother to film po prostu zły, na który naprawdę nie warto tracić czasu. Wiem, że zwiastuny jak i zarys fabularny mogą budzić nadzieję na niezłą produkcję "do kotleta", ale niestety są to w tym przypadku płonne nadzieje. Jest to całkowicie zmarnowany potencjał, z marną grą aktorską i potwornymi rozwiązaniami fabularnymi.
-
Gdyby dać trochę więcej charyzmy, indywidualności i sprawczości głównemu bohaterowi, gdyby trochę pomyśleć i załatać niekonsekwencje w scenariuszu i gdyby złoczyńcy pragnęli czegoś więcej, niż tylko władza i bogactwo dla władzy i bogactwa, to byłby hit. A tak, otrzymaliśmy bardzo przyjemny i zabawny film, który w niedzielne popołudnie rozbawi podczas rodzinnego seansu i o którym zapomnimy kilka godzin później.
-
Kawał świetnej rozrywki i wciąż podtrzymują najwyższą lokatę w rankingu bohaterów/drużyn w MCU.
-
Dostaliśmy zatem lekkiego, ale krwawego akcyjniaka - tutaj ciężko się nie zgodzić. Jednak jest on w zasadzie widowiskowy, ale głupi - nawet jak na standardy konwencji.
-
Niestety rzadko już tak mam, że jakiś tytuł siedzi mi w głowie na długo po seansie, a w tym przypadku tak właśnie było. Jestem też pod wrażeniem jakości realizacji tej produkcji, bo ta historia jest na tyle ciekawa, że zasługuje na tak dobre i smaczne potraktowanie.
-
Obawiam się, że osoby nie znające serii lekko się wynudzą i raczej nie zdecydują się na obejrzenie innych części. Z kolei fani mogą się czuć lekko zawiedzeni. Jednak mimo wszystko uważam, że jest to mocny średniak i spokojnie można go odpalić do przysłowiowego kotleta. A fani zawsze mogą się pobawić w wyłapywanie easter egów.
-
Z czystym sercem mogę polecić ten film dla wszystkich, którym się wydaje, że obecna technologia może zastąpić rodzica i wychować nasze dziecko. Jest to film bardzo ciekawy i wciągający, który trochę wyłamuje się schematom.
-
Fan zombie wynudzi się czekając na walkę. Fan młodzieżowych filmów imprezowych będzie kręcił nosem, że za mało szaleństwa w tym wszystkim. Fani misternie prowadzonych historii, gdzie każdy element jest ważny, nie maja tu czego szukać. Co nie zmienia faktu, że ja rozumiem ludzi, którzy są tym filmem zachwyceni i kupują ten teledysk z zombiakami w tle.
-
Oczywiście nie jest to film idealny. W paru miejscach zawiodła reżyseria, a i końcówka była jak dla mnie zbyt groteskowa. Jednak będę stał na straży zdania, że jest to jeden z najlepszych filmów zeszłego roku. Daje nam spore pole do interpretacji, a w zalewie produkcji superbohaterskich i wszelkiej maści superprodukcji przynosi odrobinę świeżości i świetnej zabawy. Innymi słowy: zapraszam i polecam.
-
W zalewie kina superbohaterskiego i braku innych komedii kryminalnych na bezrybiu i rak ryba. Było ok. Może nie tak dobrze i zaskakująco, jak w Na noże, ale zdecydowanie powyżej średniej. Nie żałuję poświęconych dwóch godzin na seans.
-
Były momenty, że śmiałem się do rozpuku. Kilka scen krwistego rozprawiania się z terrorystami zostanie w pamięci, szczególnie, gdy wpadali w pułapki na strychu. Ale jako całość, film nie jest jakoś szczególnie wybitny. Prawdopodobnie twórcy mieli ambicje, by ich produkcja stała się stałym i corocznym elementem bożonarodzeniowego repertuaru, ale chyba tak się nie stanie.
-
Czy polecam? Ciężko powiedzieć. Ludzie wychowani na Monty Pythonie bez problemu się odnajdą. Będą się bawić absurdami i zaskoczeniem. Ale nie wszyscy polubią film, bo dla części widzów może być zbyt dziwny, a nawet przekraczający granicę dobrego smaku, czy obrazoburczy. Ja jestem oszołomiony.
-
Czy "Ghostbusters: Afterlife" to zły film? Absolutnie nie. Moim zdaniem ten film stoi w rozkroku pomiędzy próbą wprowadzenia czegoś nowego, a zadowoleniem fanów oryginału.
-
Ciężko jest tutaj się do czego przyczepić. Trzon fabuły jest ciekawy, oryginalny - jak na MCU - i wciągający. Wprawdzie wszystko tutaj jest uproszczone, bo to przecież nie political fiction, ale jest dobrze.
-
Tak średnio bym powiedział, średnio. Wprawdzie w kinie bawiłem się całkiem dobrze, mimo dużego niesmaku pozostawionego przez sam wstęp, to - umówmy się - w tym filmie nie ma za wiele oryginalności. Bardziej jest to poskładany scenariusz z gotowych klocków, poukładanych w miarę spójną całość. Jeśli idziemy na ten film, aby zobaczyć po prostu kawał dobrej akcji, która nie wymaga od nas większego intelektualnego zaangażowania, to Black Adam powinien się w miarę podobać.
-
Dość dziwna produkcja. Scenarzyści mieli pomysł, ale sami do końca - mam wrażenie - nie wiedzieli, co chcą z nim zrobić. Z jednej strony mamy tu mroczne sceny, a z drugiej kontrast w postaci piosenki z lat 80 oraz sugestie, że przeor robi biznes na egzorcyzmach. Rozumiem, że to miało stworzyć odpowiedni klimat i oddać ducha epoki, ale gdzieś mi się to kłóci.
-
Jest to świetna rozrywka. Osobiście bawiłem się w kinie rewelacyjnie. Fakt, że dla niektórych sposób prezentacja historii może nieco mniej przypaść do gustu, ale wierzę, że ostatecznie raczej każdy po obejrzeniu filmu będzie zadowolony.