VIVA!
Źródło-
Mam nadzieję, że piąty sezon będzie tym ostatnim. Dzięki twórcom Domu z papieru na brak rozrywki wprawdzie nie możemy narzekać, ale następnej odsłony nasze zmęczone ciągłymi palpitacjami serca mogłyby już nie wytrzymać.
-
Idealne wyważenie w trakcie spaceru twórców po polu minowym naszej okrutnej historii zapewnia niezwykłe ciepło i serdeczność, które biją już od pierwszego kadru. Jojo Rabbit to komedia niezwykle empatyczna.
-
Brak tutaj scen z kosmosu, sztampowej gloryfikacja ludzkich osiągnięć. Pozbawienie nas możliwości oglądania prawdziwych gwiazd, sprawił, że doceniliśmy to co zgasłoby w ich blasku - kształtowanie się bohaterki oraz jej niemożliwy do rozstrzygnięcia konflikt wewnętrzny.
-
Odpowiedzi na pytanie o czym jest ten film na pewno nie uda się zawrzeć w jednym zdaniu. Ale wychodząc z kina byłam przekonana, że właśnie obejrzałam coś epickiego.
-
Twórcy popełnili wielki grzech powierzając tak zdolnym aktorom, tak nieprzemyślane role. Nieudany casting ponownie obnaża brak konsekwencji, który jest największą bolączką Króla.
-
Znakomicie wyreżyserowana opowieść o zwykłym człowieku, który jest gotów poświęcić życie w drodze do prawdy. Mroczne, jak świat, który opisują, zdjęcia autorstwa Tomasza Naumiuka, świetne aktorstwo głównej postaci w wykonaniu Jamesa Nortona i drugoplanowe Petera Sarsgaarda.
-
Aspekty technologiczne zdecydowanie przesłoniły standardową sensacyjną fabułę. Pytanie tylko o to, czy widz od 120 klatek na sekundę nie wolałby emocjonującego filmu trzymającego na krawędzi kinowego fotela?
-
Choć Agnieszka Holland w swoim najnowszym filmie opowiada prawdziwą historię, która rozegrała się w latach 30. ubiegłego wieku, jej przesłanie jest jak najbardziej aktualne. A wnioski wyciągane przez autorkę filmu mogą zaboleć.
-
Przyzwoita kontynuacja, której siłą jest obrana konwencja i umiejętne jej wykorzystanie.
-
Trudno szukać w "Bożym Ciele" jakichś słabych punktów. Obyczajowy dramat urzeka swoją prostotą, jak i poziomem towarzyszących seansowi emocji. Bezapelacyjnie najmocniejszym elementem filmu Komasy jest świetny Bartosz Bielenia, który urodził się do grania Daniela.
-
Nie jest nowoczesnym kinem, choć często na siłę próbuje takim być. Zupełnie niepotrzebny jest tu nawał wulgaryzmów, czy pasujący do innego filmu nadmierny erotyzm. To na pewno też zbyt długie dzieło, które bezapelacyjnie lepiej sprawdziłoby się jako serial nakręcony przez młodych twórców znających potrzeby współczesnego widza.
-
Choć rachunki za przelaną sztuczną krew były spore, makabra w Zabawie w pochowanego jest na takim poziomie, by nie zniesmaczyć przysłowiowego statystycznego widza. Również z tego względu wydaje się, że właśnie taki widz będzie bawił się na tym filmie najlepiej.
-
Znakomity dramat psychologiczny i właśnie tak należy go traktować. A taniej rozrywki poszukać gdzie indziej.
-
No ale cóż, ogląda się to nieźle i trudno mieć za złe filmowi o zabijaniu złoczyńców, że skupia się na zabijaniu złoczyńców. Jedynie co, można by oczekiwać nieco mądrzejszego scenariusza, bo ten zaprezentowany na ekranie momentami zakrawa o parodię. Warto pamiętać, że także zabijanie złoczyńców powinno mieć sens.
-
To z pewnością krok w dobrą stronę. To dokładnie takie kino historyczne, na jakie nas obecnie stać.
-
Efekt jest momentami przerażający, a ze względu na podejmowaną tematykę i sposób jej przedstawienia, kontrowersyjny. Na pewno wzbudzi emocje, szczególnie w kraju, gdzie po dziś dzień Pokłosie jest tematem niekończących się sporów na temat tego, o czym powinno się opowiadać, a co lepiej zostawić niedopowiedzianym.
-
Jest filmem... bezpiecznym. Nakręconym tak, aby nikt nie mógł powiedzieć, że to kino nieudane. Nie ma się co jednak spodziewać po nim większych emocji ani patriotycznych porywów serc.
-
Zgrabny komediodramat, który naładowany został konkretami, przez co nie znalazło się w nim miejsce na niepotrzebne dłużyzny. Świetny pomysł na fabułę został wykorzystany jak należy, w efekcie powstał film, który nie tylko daje do myślenia, ale i gwarantuje dobrą zabawę.
-
Nie jest filmem, który przebojem wdziera się do historii kina, ale na pewno zapada w pamięć swoją niewymuszoną oryginalnością. Dowcipny, romantyczny, ale i liryczny, gdy trzeba, zadowoli amatorów kina bawiącego się formą i próbującego zaskoczyć niespodziewanymi rozwiązaniami fabularnymi.
-
Być może trwający prawie trzy godziny To: Rozdział 2 jest filmem trochę zbyt długim, ale dla wszystkich, którym podobała się część pierwsza, wizyta w kinie jest obowiązkowa. Znajdą tu wszystko to, za co pokochali film z 2017 roku.
-
W kraju podzielonym na dwa obozy polityczne, odważne włożenie patyka w polityczne mrowisko musiało wzbudzić emocje. Jak się teraz okazuje, pewnie dużo większe przed premierą niż po seansie.
-
Jest jak wizyta u starych przyjaciół. Wiadomo, że niczym nas nie zaskoczą, ale dobrze czujemy się w ich towarzystwie.
-
Z jednej strony szkoda, że to wszystko jest tak banalne, z drugiej zadaniem komedii jest przede wszystkim śmieszyć. A Grzeczni chłopcy potrafią rozbawić. Należy jednak przygotować się na typową amerykańską komedię, która nic sobie nie robi z dobrego smaku.
-
Te kilka scen, które sprawiają, że film Aseltona to kino dla dorosłych, jest zupełnie niepotrzebnych. Sympatyczni bohaterowie, przyzwoity humor i kryminalna fabuła wystarczyłyby w zupełności do stworzenia rozrywkowego kina dla wszystkich, które wypadłoby jeszcze lepiej niż przyzwoity Złodziej i oszustka.
-
Dokładnie takie kino, jakiego należałoby się spodziewać po braciach Dardenne. Spokojne, skupione na beznamiętnym tytułowym bohaterze, za którym kamera podąża niemal bez przerwy.
-
Realistyczne, ale w pełni rozrywkowe kino, które w niecałe 90 minut wykorzystuje cały potencjał historii, nie zanudzając widza niepotrzebnymi wypełniaczami.
-
Dla wszystkich fanów hiszpańskiego reżysera jest pozycją obowiązkową. A co z resztą widzów? Chyba trochę mniej.
-
Za sprawą znakomitej reżyserii Joona-ho Bonga, Parasite ogląda się świetnie. Sprzyja temu umiejętne żonglowanie konwencjami, które nie mają przed reżyserem żadnych tajemnic. Komedia z łatwością zmienia się tu w rasowy thriller, a ostra satyra więźnie w gardle w momentach prawdziwej grozy. Wszystkiemu towarzyszy trafny i aktualny komentarz do współczesnego społeczeństwa.
-
Pod względem edukacyjnym trudno jest nie docenić walorów filmu Dora i Miasto Złota. Nakręcony w sposób charakterystyczny dla innych awanturniczych filmów pokroju przygód Indiany Jonesa czy Lary Croft, nie ma zarazem ambicji silenia się na produkcję choćby w drobnym stopniu dla dorosłych.
-
Zadowoli widza, który potrafi przymknąć oko na scenariuszowe bzdury i który lubi zobaczyć filmy oglądane przez niego już trzydzieści lat temu. Z pewnością wśród atutów filmu Waugha trzeba wymienić też Nicka Nolte.
-
Szymon Jakubowski postanowił wykpić się raczej tanim kosztem. Niby jest lekko i zabawnie, ale nie do końca, niby intryga jest interesująca, ale szybko okazuje się, że pozory mylą.
-
Może poszczycić się kilkoma trafionymi onelinerami. Jak przystało na polskie kino, wulgaryzmów tu nie brakuje, ale nie sprawiają wrażenia wepchniętych na siłę, co jest kluczowe. Dzięki temu można liczyć na sporą dawkę humoru i trzymające w napięciu śledztwo, które może nie przynosi zaskakującego rozwiązania i emocjonującego finału, ale nie pozwala się nudzić.
-
Wciąż zapewnia tę samą dawkę mądrej historii, wzruszeń i nostalgii za czasami dzieciństwa.
-
Dzieło wyreżyserowane przez Andreę Berloff zdecydowanie zbyt często obraca się w okolicach komedii. Nie byłoby w tym nic złego biorąc pod uwagę komiksowy pierwowzór, jednak reżyserce i autorce scenariusza zabrakło zdecydowania, by jednoznacznie postawić się po którejś ze stron nierozwiązywalnego konfliktu. Albo poważny dramat, albo gangsterska komedia.
-
Niezręcznie używać przymiotnika "najgorszy" w kontekście tak dopracowanego filmu pełnego ciekawych smaczków i miłości do kina starej daty, które przeminęło wraz ze Swobodnym jeźdźcem. A jednak, porównując go do reszty dokonań Tarantino, trzeba ze smutkiem stwierdzić, że jeśli nie najgorszy, to jest to jeden z najsłabszych filmów jednego z najbardziej oryginalnych reżyserów współczesnego kina.
-
Przeznaczony jest głównie dla młodszego widza. Na szczęście nie jest to tego typu kino, któremu łatka "młodzieżowy" mogłaby przeszkadzać. Głównie za sprawą dobrej realizacji ogląda się "Upiorne opowieści po zmroku" bardzo dobrze, a filmowi udaje się skutecznie balansować na granicy tego, co może przerazić dorosłego widza, a co wystraszyłoby jedynie jego dzieci.
-
Oferuje dużą dawkę wzruszenia, ale i podnosi na duchu.
-
Ogląda się z równym napięciem co transmisje z najbardziej emocjonujących zawodów sportowych. Film odróżnia od nich jednak to, że dobrze zarysowane zostało tu tło żeglarskich zawodów.
-
Jeśli po obejrzeniu zwiastunów filmu wyreżyserowanego przez Davida Leticha przeszło Wam przez głowę: ale fajne, muszę na to iść! - nie ma żadnych większych wątpliwości: widowiskowy film Szybcy i wściekli: Hobbs i Shaw będzie się Wam podobał. Cały film oferuje wszystko to, co obiecał trailer.
-
Kolejne, pozornie mało znaczące wydarzenia, w finale zaczynają się układać w przemyślaną, wieloznaczną opowieść z pogranicza baśni i dokumentu etnograficznego. Choć mocno osadzona w tureckich realiach, opowiedziana tu historia mogłaby wydarzyć się wszędzie.
-
Miłośnicy niejednoznacznych, bardzo klimatycznych filmów sprawiających wrażenie, że ciągną się w nieskończoność - powinni być wniebowzięci. Metafizyczna "Antologia duchów miasta" to film skrojony pod ich gusta. Sprawnie poruszający się na granicy filmowego dramatu i kina grozy, pozostawia po sobie niepokojące wrażenie.
-
Film w reżyserii Iciar Bollain podzielić można na dwie części. Ta wspomnieniowa to typowy film biograficzny przybliżający kulisy dochodzenia artysty do punktu, w którym zyskał miano legendy. Zupełnie inne są segmenty z teraźniejszości. Wszystko za sprawą scen tanecznych przybliżających wszystkie uczucia skrywane przez Acostę.