Anna Józefiak
Krytyk-
Być może stwierdzenie, że film Stevena Spielberga jest dziełem wybitnym, zbyt mocno nam spowszedniało. W końcu amerykański reżyser uznawany jest za jednego z najlepszych twórców filmowych we współczesnym kinie i rzadko kręci filmy słabe. Nie potrafię jednak znaleźć przyczyny, dla której mogłabym przygasić swój entuzjazm po obejrzeniu Fabelmanów.
-
W tym właśnie tkwi najmocniejsza strona filmu Kruka: zderzenie nieskazitelnego piękna i surowości odwiecznych lodowców z ich przemijalnością i kruchością, do których przyczynił się człowiek. Na własne oczy obserwujemy to, co właśnie bezpowrotnie tracimy.
-
Piękna i zarazem gorzka przypowieść o kondycji współczesnego świata. Piękna, bo nakręcona z czułością i artystycznym smakiem, gorzka - bo w warstwie dosłownej ludzie wypadają w niej jako oprawcy, a w warstwie metaforycznej - jako straceńcy.
-
Ogląda się z zachwytem dzięki ciepłym zdjęciom i zadbanej scenografii. To film, którego się słucha dzięki fenomenalnym aranżacjom i kompozycjom Leszka Możdżera. To jednak przede wszystkim film, który się przeżywa na wielu płaszczyznach - artystycznej, psychologicznej czy po prostu ludzkiej.
-
Z jednej strony rozumiem Jana A.P. Kaczmarka, że na film otwarcia festiwalu w Łodzi wybrał tytuł ze swoją muzyką, który dodatkowo promuje miasto i który przez to miasto był wspierany. Pod względem artystycznym i wizerunkowym nie był to jednak dobry wybór. Film jest po prostu słaby i w ogóle nie powinien znaleźć się w programie festiwalu, który chce stawiać na artyzm, oryginalność i idee.
-
Zgodnie z moimi oczekiwaniami, Far From Home porywa tempem i zwrotami akcji, zapiera dech wizualną i dźwiękową oprawą i odpowiada na kilka pytań, które tliły się w głowach widzów po ostatnich przygodach Avengersów. Już to wystarczyłoby mi, aby wyjść z kina z satysfakcją.
-
Mimo wszystko obraz Karukoskiego zaliczam do dobrego kina, przede wszystkim ze względu na dobrą narrację, autentyczne role i walory wizualne oraz muzyczne. Co więcej - jestem wdzięczna twórcom za to, że sprowokowali mnie do sięgnięcia po opracowania dotyczące Tolkiena i że mogłam po wielu latach zagłębić się w filologiczną refleksję na temat twórcy i procesu twórczego.
-
Takiego kina historycznego od polskich twórców oczekuję. I takim kinem potrafię się zachwycić. A jeden Srebrny i trzy Złote Lwy oraz nagroda publiczności na Tofifest Film Festival potwierdza tylko, że Kamerdyner to film wybitny.
-
Historia ta, choć spleciona z autentycznych rozmów i sytuacji, jakie miały miejsce w domu Janusza, nie jest ani przesadnie ckliwa, ani patetyczna, ani tym bardziej przygnębiająca. Mający w sobie coś z Nietykalnych Oliviera Nakache i Erica Toledano, film Kondratiuka mówi tak naprawdę więcej o radości życia niż o przemijaniu.
-
Trzy lata czekaliśmy na scenariusz Sheridana, który nawiązywałby do historii z 2015 roku. Tym razem jednak za kamerą stanął Stefano Sollima, mający mniejsze doświadczenie w pracy na dużym ekranie niż Denis Villeneuve. Nie przeszkodziło mu to jednak w stworzeniu godnej kontynuacji Sicario, która utrzymuje klimat, tempo i napięcie thrillera najwyższej próby.
-
Poza ekspozycją, krótkimi ujęciami z miasteczka i retrospekcjami spędzamy niemal cały czas na łodzi, która staje się dla Donalda domem na wiele miesięcy, a dla nas - punktem, z którego obserwujemy zmagania samotnego podróżnika. Jednak nie czujemy znużenia. Firth umiejętnie prowadzi swojego bohatera przez różne stadia emocjonalne, dając po raz kolejny doskonały popis aktorstwa.
-
Otrzymaliśmy zatem barwną, dynamiczną i wciągającą opowieść, która zachowując klimat oryginalnej trylogii, jest jednocześnie atrakcyjnym wizualnie i dźwiękowo widowiskiem, spełniającym oczekiwania młodego pokolenia.
-
Jest nie tylko świetnym musicalem, ale też filmem, który pokazuje, że każdy niezależnie od tego jaki jest, zasługuje na szacunek, na szczęście i spełnienie marzeń.
-
Doskonały scenariusz Aghaty Dominik i Macieja Karpińskiego, świetne zdjęcia Piotra Sobocińskiego, dobra muzyka Bartka Chajdeckiego i rewelacyjny - na wpół oniryczny, na wpół rodem z horroru - finał, to dopełnienie filmu Łukasza Palkowskiego.
-
Forma animacji, jaką przyjęli twórcy filmu, zachwyca swoją doskonałością.
-
Fascynująca podróż do źródeł światowej kinematografii, pełna różnorodności, nieprzewidzianych zwrotów i żywych obrazów, które na przemian wzruszają, bawią i zachwycają.
-
Jeden z bohaterów filmu Justina Chadwicka, patrząc na obrazy młodego artysty Jana van Loosa, stwierdza, że są one ładne, ale nie widać w nich pasji. Niestety, to samo można powiedzieć o Tulipanowej gorączce.
-
Otrzymujemy pełnokrwistą, zagraną z polotem, porywającą komedię sensacyjną, do której chce się wracać tak często, jak do filmów Donnera.
-
Zostaje tylko niesmak, irytacja i poczucie straconego czasu...
-
Nie będzie krokiem milowym w historii kinematografii francuskiej, europejskiej, a tym bardziej światowej. Na pewno jednak jest to jeden z najciekawszych filmów tego roku, mimo usterek w scenariuszu i nie najlepszej obsady.
-
Ma w sobie coś z groteski i karykatury. W trakcie seansu wielokrotnie wybuchamy śmiechem, bowiem słowna żonglerka jest często przyczyną niewymuszonego komizmu. Zderzenie odmiennych światopoglądów faktycznie może bawić. Im bardziej jednak zagłębiamy się w problemy bohaterów, tym mniejszą mamy ochotę na śmiech.
-
Mimo tych kilku uwag trzeba przyznać, że Wind River jest filmem bardzo dobrym.
-
Jakkolwiek by nie interpretować filmu Zglinskiego, trzeba zgodzić się z jednym - jest to jeden z najbardziej intrygujących i najlepiej zrealizowanych filmów, jakie ostatnio widzieliśmy. Dotyczy to nie tylko konstrukcji fabuły, ale i gry aktorskiej, montażu, zdjęć i muzyki.
-
Zawdzięcza swój sukces wyjątkowej ścieżce dźwiękowej, która wrasta w strukturę filmu, łącząc się z każdym ruchem kamery i z zachowaniem postaci, stanowi ona tkankę, będącą "silnikiem" akcji.
-
Kolejny film, który pokazuje rosnącą potęgę wyobraźni twórców pracujących dla Disneya oraz nieograniczony zmysł techniczny animatorów z Pixara.
-
Zamiast z satysfakcją skrytykować najnowsze dzieło Ritchiego, muszę pochylić głowę i przyznać, że reżyser po raz kolejny stworzył niezły film, na którym widzowie będą się dobrze bawić.
-
Choć proroctwa o udziale filmu Patty Jenkins w wyścigu do Oscara są moim zdaniem przesadzone, to nie ulega wątpliwości, że Wonder Woman będzie jednym z najlepszych filmów tego roku.
-
Przywraca honor Piratom i ich twórcom.
-
Świetne kino rozrywkowe, posiadające zarówno wszystkie zalety, jak i wady tego gatunku.
-
Prosty, ale przepiękny film. Nakręcony z ogromnym wyczuciem smaku i operujący skromnymi środkami porusza nas do głębi i nie pozwala nam tak szybko powrócić do rzeczywistości.
-
Warto zobaczyć wyłącznie dla kilku scen, które świadomie powinniśmy pozbawić kontekstu całości.
-
Jedyne, co we mnie pozostało po seansie, to ogromne wzburzenie i bunt przeciwko sztuce operującej nieuzasadnioną przemocą, którą każe się odgrywać dzieciom.
-
Niniejszym ogłaszam, że Doktor Strange zdetronizował Thora, syna Odyna, dotychczasowego lidera na mojej prywatnej liście superbohaterów Marvela.
-
Bardzo mnie urzekł. Reżyser zrezygnował z nadmiernej emocjonalności i głębokiej psychologizacji postaci. Nie ma tu sentymentalnych czy romantycznych scen. Kamera, podglądając bohaterów, rejestruje ich codzienne zachowanie i rozmowy, przez które przenika dziecięca naiwność i lekkomyślność.
-
Wciągnięci od samego początku w tok akcji orientujemy się, że pozornie znany nam motyw napadów na bank zyskuje w filmie Aż do piekła szczególną wymowę i oprawę.
-
Jedynym pocieszeniem - i argumentem za pójściem do kina na Śmietankę towarzyską - jest jazz.
-
Niezłe efekty specjalne i świetna muzyka Theodore'a Shapiro wraz z wyżej wspomnianymi elementami obrazu, tworzą typową materię letniego hitu, od którego oczekuje się dynamicznej akcji, dowcipnych dialogów i relaksu. I niczego więcej.
-
Wzruszyłam się kilka razy, śmiałam się wyjątkowo często, wdychałam zapach gór i lasów, podziwiałam widoki, współczułam bohaterom i cieszyłam się z ich radości - i na pewno nie żałowałam, że wybrałam się w podróż do świata Królowej Lodu.
-
Dobry - ze spójną fabułą, sugestywnym klimatem, pięknymi zdjęciami i niezłą muzyką.
-
Wyżej podpisana wytrwała do końca seansu Nienawistnej ósemki i nie miała z tym większego problemu. Przez dwie godziny była nawet skłonna uznać, że reżyser również przejdzie tę próbę pomyślnie. Ale później nastąpił czterdziestominutowy finał, którego nie mogę wybaczyć.
-
Byłby kolejną przewidywalną historią o spełnionym american dream, gdyby nie dobre aktorstwo Lawrence, która razem z Robertem De Niro, Virginią Madsen i Isabellą Rossellini stworzyła żywe i angażujące uwagę widza relacje.
-
Za to właśnie cenię film Seneza. Reżyser w prostej formie ujmuje problem braku komunikacji między bliskimi sobie ludźmi. Pokazując codzienne zmagania bohaterów, każe nam w nich odnaleźć samych siebie i rozpoznać nasze własne potyczki z życiem.