Agata Łysakowska
Krytyk-
Podobno po obejrzeniu tego filmu amerykański reżyser i pisarz Elia Kazan miał zapytać Andrzeja Wajdę, gdzie udało mu się znaleźć tak świetnego scenarzystę. Pomimo upływu ponad czterdziestu lat od daty premiery, "Wesele" wciąż uchodzi za jeden z najważniejszych polskich filmów.
-
Ciężko oddać atmosferę oraz emocje targające bohaterami, jeszcze trudniej opisać mętlik w głowie, który pozostaje po seansie. Liczy się tylko jedno: dwa serduszka, cztery oczy...
-
Pokazuje konfrontację człowieka z sytuacją ekstremalną, a także zasiewa wątpliwości co do dobrej strony ludzkiej natury.
-
Można obejrzeć "Selmę" dla gry Davida Oyelowo, czy też z chęci zapoznania się z wydarzeniami z 1965 roku. Nie jest to jedna "ten" film, które chwyta za serce i nie opuszcza naszych myśli. Paczki chusteczek polecam zostawić w domu.
-
Przy lepszym scenariuszu nawet wątek spirytystów mógł być wciągający. Scenariusz jest jednak kiepski, wykonanie jeszcze gorsze, a "Hiszpanka" okazała się zupełnie bezkształtnym i nieporywającym dziełkiem, którego przed agonią nie uratowała nawet muzyka Chopina wykorzystana w filmie.
-
Jest obrazem dobrym - brakuje w nim jednak elementu, który by porwał widza i wyróżnił produkcje na tle tylu innych dobrych filmów. Wychodzi się z kina bez żalu, ze tyle złotych przepadło na bilet - jednak bez głębszych refleksji nad tym obrazem.
-
Kolejne zaskoczenie tej jesieni: jeśli ktoś idąc do kina oczekuje od najnowszego filmu Jerzego Stuhra lekkiej komedii, to proponuję jednak wybrać się na obraz inny niż "Obywatel".
-
Chyba wszyscy czekali na taki polski film. Film, który będzie mówił o rzeczach ważnych, ale bez patosu. Który będzie bawił, a nie tylko żenował. Który - choć osadzony w czasach PRL-u - nie będzie zbytnio nim epatował. I oto jest: "Bogowie" Łukasza Palkowskiego.
-
Na pewno nie dorównuje "Kanałowi" Wajdy czy "Kolumbom" Morgensterna - chociażby dlatego, że jest słabsze artystycznie. Zdecydowanie też jestem przeciwna negowaniu takich filmów i porównywaniu ich do dzieła Komasy. Te obrazy wciąż uważane są za arcydzieła - a nie jestem przekonana, czy za pięćdziesiąt lat za taki film będzie uważane "Miasto 44".
-
Jest odkryciem tego roku. Bo nic nie jest w stanie oddać powstania ze wszystkimi jego szczegółami tak, jak autentyczne zapisy archiwalne.
-
W przypadku adaptacji "Kamieni na szaniec" można zastanawiać się: czy szklanka jest do połowy pełna, czy do połowy pusta? W interpretacji tego filmu można być bowiem zarówno optymista, jak i pesymistą.