Dominika Pietraszek
Krytyk-
Odpowiedzi udzielane przez reżyserkę często wydają się oczywiste, jednak "Pomiędzy słowami" sprawdza się doskonale jako dramat jednostki, która swą egzystencję w obcym kraju oparła na kłamstwie.
-
Uderza w archetyp matki, podaje w wątpliwość przekonanie o bezwarunkowej matczynej miłości.
-
Przemiana Cao Chena jest przekonująca, jednak towarzyszące jej metafory o dzikich arbuzach czy gwiżdżącej świni rażą łopatologią.
-
W nie zawsze zgrabny sposób korzysta z tego, co horror dawno wypracował. Jeśli jednak za główne kryterium dobrego kina grozy uznamy nasz przyśpieszony puls, to film Sandberga okaże się całkiem udany.
-
Rosjanie wystawili "Raj" do walki o Oscara, jednak niewiele wskazuje na to, by produkcja ta poszła w ślady tegorocznego Najlepszego Filmu Nieanglojęzycznego - węgierskiego "Syna Szawła". Gołym okiem widać, że Konczałowski pragnął filmu "wielkiego". Przesadna estetyzacja i sakralno-ckliwy ton historii zamieniły ambicje reżysera w marzenie ściętej głowy.
-
Konsekwentnie popycha twórczość Duńczyka w kierunku poetyki snu.
-
Sprawdza się zatem nie jako widowisko historyczne czy obraz szwedzkiego społeczeństwa w wieku XVII, lecz jako opowieść o indywiduum.
-
Od przeciętności film wyratowała jednak jego intymność. Dowcipne dialogi, swobodne w swych rolach Drew Barrymore i Toni Collette oraz rozedrgana kamera-podglądacz budują wrażenie uczestnictwa w dramacie, redukują grubość "czwartej ściany".
-
Momentami wstrząsający, momentami śmiertelnie nudny.
-
Film charakteryzuje typowa dla kina francuskiego lekkość.
-
Mało kto umie opowiadać o młodych z taką werwą jak Bercot i właśnie w energii tego kina kryje się jego siła.
-
Vanderbilt trafia w punkt. Bywają momenty, gdy jego wywód o współczesnym dziennikarstwie ociera się o łopatologię, lecz przedstawiona historia nie wytraca przez to swej mocy.
-
Sam w sobie zamysł nie jest zły, jednak scenariusz położyły dwie najbardziej stereotypowe bohaterki świata.
-
Thriller na modłę hollywoodzką w najgorszym znaczeniu tego słowa, w którym brak sensownej fabuły rekompensować mają wystrzały i golizna.
-
Choć niespójny, dokument ten skupia najbardziej zasłużonych reprezentantów różnych gałęzi polskiej kultury. Przynajmniej z tego względu wart jest już uwagi, kolejny powód stanowią koncepcyjne zdjęcia Jacka Podgórskiego. Wszelkie usterki można zatem nazwać apoteozą błędu, tak potrzebną Konopce w przebyciu jego drogi do mistrzostwa.
-
Broni się jako dramat. Jako thriller nie ma racji bytu.
-
Od filmu dostajemy dokładnie to, czego oczekiwaliśmy: pogodny, budujący przekaz, gwiazdorskie uśmiechy i pokaźną dawkę humoru.
-
Nie radzi sobie jednak ani jako "show", ani jako opowieść o Warszawie i jej mieszkańcach. Projekt od klęski wyratowały złote przeboje - te bowiem nigdy nie zawodzą.
-
Założenie słuszne i ambitne, jego realizacja pozostawia natomiast wiele do życzenia. Chaotyczny montaż, drętwe aktorstwo i słabe udźwiękowienie aż proszą o to, by obraz ten trafił do telewizji, nie na kinowe ekrany.
-
-
Choć "Jak to robią single" noszą pewne znamiona alternatywności, to filmowi nie brak przywar charakterystycznych dla swego gatunku.
-
Kino nie potrzebuje filmów wykorzystujących 40 procent swojego potencjału, kino potrzebuje prawdziwych emocji.
-
Fascynację kobiecością podkreślają zdjęcia stałego współpracownika Hoopera, Danny'ego Cohena. Skupione na detalu i fakturze, wydobywają z przestrzeni mroczne przedmioty pożądania Einara/Lili.
-
Twórczyni postawiła przed sobą ambitne cele - zawarcie prawd o kobietach i związkach w pigułce. Jak zwykle w takich przypadkach realizacja górnolotnych planów osiągnęła niezadowalający pułap.
-
Błaha na pierwszy rzut oka historia okazuje się niejednoznaczną opowieścią o niezdrowej wręcz lojalności.
-
To nie jest horror, który wyzwalałby pierwotne lęki, brak mu też nuty szaleństwa.