Marta Płaza
Krytyk-
Wizja Anwara jest zuchwała, zabawna i wybornie zatopiona w lokalnym kolorycie.
-
W filmie Glazera jest sporo z narracji powieściowej "Łaskawych" Jonathana Littella. Główny bohater książki - Max Aue z precyzją i emocjonalnym dystansem relacjonował pochód ofiar Babiego Jaru. Przyjmowani przez Hessa interesanci w podobnym tonie dywagują nad odpowiednią przepustowością komór gazowych i najbardziej ekonomiczną formą spalania. Co ciekawe, ta rozmowa to jedna z niewielu tak dosłownych wobec zagłady scen filmu.
-
Bairéad traktuje bohaterkę z czułością i zrozumieniem, pozwalając jej na indywidualne spojrzenie na świat. To film o oswajaniu samej siebie, bez konieczności zmiany czy wychodzenia poza ciszę.
-
Doszukując się powodów tak zajadłej krytyki, utożsamiającej Żyletę z symbolem najtisowego bezguścia, łatwo dostrzec, że nie wynika ona z niskiej jakości filmu. A przynajmniej nie tylko.
-
W recenzjach poświęconych filmowi Haliny Reijn często przewija się garść co bardziej znanych tytułów - irytująca swoim uproszczeniem kalka, która odbiera twórcom i twórczyniom ich indywidualny charakter. "Bodies Bodies Bodies" nie potrzebuje porównań, aby wybrzmieć. Mówi własnym głosem, nie przymila się do kultowości i prostych skojarzeń. To slasher wywrócony do góry nogami - znający i akceptujący swoją proweniencję, a jednocześnie odważnie idący po swoje.
-
Cytowanie nie sprowadza się do samego cytowania, ale służy sięgnięciu w głąb historii, gdzie West ukrył dodatkowe przyjemności. X to dzięki temu nie tylko Teksańska Masakra wannabe, ale i film docierający do szerszych kontekstów kina lat siedemdziesiątych.
-
Tym, co może najbardziej zachwycać podczas seansu, jest zarówno odwaga, aby w epoce coraz częściej stawiającej na wysokobudżetowe produkcje stworzyć intymny, autokrytyczny dramat, jak i gorzka uniwersalność treści, w których odbija się brudne wnętrze Hollywood.
-
Drużyna Pierścienia nurza się jeszcze co prawda w bajkowych zachwytach, pielęgnując moc dobrej opowieści i awanturniczych wojaży, ale jednocześnie zapowiada już grozę wyzierającą na horyzoncie kolejnych krain Śródziemia.
-
Francuska twórczyni nie kryje się ze swoją kinofilską pasją. Unika fałszywej skromności i krygowania się, stawiając na odważne inspiracje dokonaniami poprzedników, przy czym czoła chyli nie tylko Davidowi Cronenbergowi, ale i wrażliwej na cielesne przekroczenia w duchu ekstremy - Claire Denis. Jednocześnie rezygnuje z oczywistej pomnikowości i jednoznacznych analogii na rzecz kolażowości cytatów i epileptycznych poptwistów prosto z epoki przebodźcowania.
-
Okupujący kina w tym samym roku, co sztandarowy dla nurtu Omen, film Narcisa Ibáñeza Serradora wyraźnie kontestuje oczekiwania i oczywiste tropy kojarzone z horrorem dziecięcym.
-
Mimo spoglądania w niepewną przyszłość, do końca pozostaje przede wszystkim relacją z pielęgnowania momentów.
-
Młody, ale mający już na koncie pierwsze sukcesy reżyser, uszlachetniając opowieść o wielkim, atakującym znienacka zwierzęciu, zaproponował kinomanom nowatorską rozrywkę, która jednak nie odżegnywała się od egzystencjalnych dramatów minionych epok. Jednocześnie film wyraźnie stawiał na barwność i monumentalność opowieści, która miała otworzyć nowy rozdział kina masowego, redefiniując znaczenie kinowego przeboju.
-
Oz Perkins w swoim trzecim filmie po raz kolejny przygląda się siłom nieczystym zamkniętym w pękatych czterech ścianach. Po katolickiej szkole dla dziewcząt i domku na prowincji należącym do pewnej pisarki, przychodzi kolej na chatkę na kurzej nóżce, oblepioną runem magicznego lasu.
-
Fennell z wdziękiem przemieszcza się po różnych gatunkowych tonacjach, od radosnego romkomu, przez egzystencjalny dramat, aż po charakterny thriller. Nie ważne jednak w jakie rejony podąża, zawsze najważniejsza pozostaje dla niej bohaterka.
-
Pitt prześlizguje się między estetykami i nastrojami, oddając w punkt szereg namiętności, jakimi targana jest jej bohaterka, wyjątkowo ludzka w swoim pragnieniu krwi - jedynym ratunku przed nieubłaganym upływem czasu. Czasu, który kojarzony jest z grozą intensywniejszą niż wampiryczne poczynania hrabiny Nadasdy.
-
Fuest ostrożnie korzysta z gatunkowej ikonografii, snując swoją opowieść raczej za pomocą niuansów, niedopowiedzeń i tego, co kryje się w głębi kadru.
-
Próżno szukać w filmie Lee typowych dla procedurali wątków koronkowego śledztwa. Policyjne szarady zostają zastąpione kolorytem miasta, które nigdy nie śpi.
-
Ma w sobie coś ze scenicznej struktury, gdzie kolejne eskapady gangu stanowią oddzielne akty. Następujące po sobie części prezentują coraz bardziej niebezpieczne i pełne przemocy sposoby uzyskania perfekcyjnego ujęcia.
-
Lichtenstein wyśmiewa absurdy rzeczywistości, w jakiej przychodzi dojrzewać nastolatkom i trudności dorosłych w radzeniu sobie z przemianami zachodzącymi w młodych dorosłych. Traktuje bohaterkę ze zrozumieniem, niezależnie od tego, czy jest akurat "żelazną dziewicą" czy afirmującą swoją seksualność młodą kobietą.
-
Tchnące beztroską i wolnością centra handlowe, pierwsze razy, pierwsze fury, pierwsze zawody miłosne i przyjacielskie - w ten sposób debiutująca w roli reżyserki Amy Heckerling wgryza się w nastoletni świat. Robi to ze swadą, jakby była rówieśniczką swoich bohaterów. Bez dydaktyzmu, bez zbędnej stylizacji, za to z humorem, wdziękiem i zrozumieniem.
-
Seans W lesie dziś nie zaśnie nikt udowadnia, że da się, może nie doskonale, ale na pewno bez wstydu!
-
Uznaje wręcz za jeden z ostatnich, dużych, udanych filmów swojego ojca. Idąc tym tropem, można więc nazwać go humorystycznym podsumowaniem trwającej kilkadziesiąt lat barwnej kariery aktora, który na ekranie łączył styl, szyk, humor i makabrę.
-
Phoenix doprowadza aktorstwo do punktu, do którego docierają nieliczni, a Phillips opowiada tę swoją niezwykłą historię, która mimo komiksowego rodowodu, bardzo mocno dotyka tego co w każdym z nas tkwi: potrzeby bliskości i zrozumienia, które tak często jest trudne do znalezienia.
-
Dopracowana historia, rozbudowana scenografia i utalentowani aktorzy, a do tego jazz w tle - to wszystko sprawiło, że Wiadro krwi z pewnością mocno wyróżniało się na tle zazwyczaj około godzinnych historyjek, w których Corman eksperymentował z przeróżnymi gatunkami na początku swojej kariery.
-
Reżyser postanowił całkowicie odciąć się od kultu Rodziny Mansona, w efekcie tworząc wzruszającą laurkę dla Sharon i kina, które już nie wróci. Kochajmy je, bo jeżeli rzeczywistość wiąże się z traumą, tylko kino może nas uratować.
-
W Piekielnym motelu rządzi nie tylko mocno czarny humor, ale i znakomita scenografia.
-
Historia, która rozpoczęła się jako dość kameralne kino zemsty, rozrosła się do przegiętego formatu, bombardującego coraz bardziej wymyślnymi scenami mordobicia. Trzecia część nikogo nie oszczędza!
-
Wyjątkowo długa sekwencja w motelu, pełna tortur, upokorzenia fizycznego i psychicznego, zakończona traumatycznym finałem, wyrzuca widza daleko poza sferę komfortu - niczym chociażby pamiętne sceny z Ostatniego domu po lewej Wesa Cravena.
-
Może i skromnie zrealizowane, ale za to dobrze przemyślane kino z pogranicza grozy i dramatu, bez pretensji do wielkości. Nie ma tu wyszukanych metafor, ani przełomowej realizacji, jest za to dużo spokoju, pewności i wiarygodnego spojrzenia na otaczający świat.
-
Mimo że cała historia powstała dla wielkiej wytwórni New Line Cinema, daje tu o sobie znać również atmosfera bezkompromisowego szaleństwa, która zapewniła Watersowi status twórcy kultowego. Król złego smaku nie oszczędza tu nikogo.
-
Ferrara Kalibrem 45 szokuje, prowokuje, ale i zmusza do refleksji. Nie sposób zapomnieć pięknej twarzy Thany i jej przejmującego, pełnego bólu spojrzenia, będącego odrobiną liryzmu w tym okrutnym świecie, w którym dziewczyna musi złapać za spluwę, aby odzyskać swoją godność.
-
-
Doceniam inwencję twórców i próby wyjścia poza schemat, chociaż kierunek, jaki obrali w finale zdaje się psuć najlepsze momenty jakie udało się im wypracować wcześniej.
-
Jest ekscytującą mieszanką przeróżnych gatunków, stylów i wizji. Dostajemy wątki rodem z rasowych ghost stories, mrocznych kryminałów i psychologicznych thrillerów. Świetne zdjęcia i klimatyczna muzyka dopełniają całości.
-
Żonglowanie schematami, odwracanie znaczeń, a w konsekwencji beztroskie podejście do kwestii przemocy sprawia, że Ichi Zabójca rozbija formułę filmów o yakuzie od środka.
-
Przedziwna gatunkowa hybryda, w której jest miejsce na czarną komedię, horror, thriller i kino postapo, a przy tym również sporo liryzmu. Wszystko spina świetny soundtrack i genialna scenografia - ciężko nie kupić tej pokręconej wizji dystopiczno-kanibalistycznej rzeczywistości.
-
Ma wszelkie zadatki na to aby szybko stać się filmem kultowym, który będą ogrywać wszelkie przeglądy kina klasy B. Absurdalną fabułę, jeszcze bardziej przerysowany humor i fantastycznie kiczowate efekty specjalne, które to wszystko spinają.
-
Do końca ma pozostać przede wszystkim dobrą i efektowną rozrywką. Ze swojego zadania wywiązuje się bardzo dobrze, dostarczając sporo emocji miłośnikom gatunku.
-
Ziarnistość i chropowatość obrazu oraz fakt, że film Zarchiego pozbawiony jest muzyki, najmocniej przyczyniły się do zachowania realizmu sytuacyjnego, potęgując przy okazji odczucie obcowania ze światem przesiąkniętym złem.
-
Roth nakręcił film inny, mniej kontrowersyjny, mniej wyrazisty, ale na pewno nie przynoszący hańby klasyce gatunku. Czasami może nieporadnie i nie do końca przemyślanie, ale wdzięcznie i z nutką sentymentu składa hołd ciężkiej estetyce, która kilka dekad wcześniej wytaczała nowe tory kinematografii grozy.