Jarosław Loretz
Krytyk-
Oczywiście, film mógłby być znacznie lepszy, gdyby twórcy porządnie przysiedli przy projekcie, zamiast uznać, że nakręcą chałturkę, ale nawet w kształcie, w jakim ostatecznie wszedł do dystrybucji, nie ma co przesadnie rozdzierać szat nad straconą szansą.
-
Interesujący powiew egzotyki, nawet jeśli składające się nań nowelki grozy niezupełnie odpowiadają tytułowi.
-
"Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii" była swego rodzaju przełomem w horrorze, dowodząc, że dreszcze grozy może budzić również zupełnie spokojny, wręcz obyczajowy film. "Demony prerii" idą tym samym śladem - i wcale gorzej im to nie wychodzi.
-
Podczas gdy "Czarownica" urzekała czystą stroną wizualną i delikatnymi, choć jeżącymi włos na głowie podtekstami, najnowsze dziecko Eggersa, "Lighthouse", łupie między oczy surowością rasowego dramatu. Właściwa zabawa zaczyna się jednak dopiero po seansie, gdy nadchodzi czas dopasowywania fabularnych elementów.
-
Wiele filmów może zabić zła klasyfikacja. Jednym z nich jest promowane jako horror "Uciszyć zło".
-
Zupełne zaskoczenie z dalekiej Argentyny. Horror niedrogi, ale przy tym wypchany klimatem po same brzegi.
-
Nietuzinkowy pomysł i ogromne pieniądze wpompowane w efekty specjalne na ogół stanowią gwarancję dobrej rozrywki. Niestety, "Wędrująca Ziemia" powstała nie w Hollywood, a w Chinach..
-
Gdy młodzież spotyka się w jednym filmie z obcymi, polityczną poprawnością i Netflixem, nic dobrego nie może z tego wyniknąć. "Na krańcu świata" potwierdza tę prawdę w całej rozciągłości.
-
Niektórych rzeczy nie warto poprawiać. Świetnym tego przykładem jest koreański "Illang: Wilcza brygada".
-
Podczas gdy "Resolution" - słabo się rozkręcające, ale finiszujące w bardzo przyzwoitym stylu - można porównać do cukierka w czekoladowej polewie, to rozbudowujące to samo uniwersum "Endless" jest już pokaźną tabliczką czekolady z mnóstwem chrupiącego drobiazgu w środku.
-
Przyjemnie kameralny film, zrobiony na niedużym budżecie, rozgrywający się w domu o powierzchni może 200 metrów kwadratowych, z dwójką aktorów i skromnymi, ale porządnymi efektami specjalnymi. No dobrze, przez większość czasu porządnymi, bo końcówka akurat jest marna pod tym względem.
-
Uboższy krewniak starszego o niewiele ponad pół roku filmu "Siedem minut po północy", pozbawiony tak głębi poprzednika, jak i jego elegancji i wdzięku.
-
-
Seans mija całkiem szybko, pełen miłych odczuć i fascynujących wrażeń estetycznych. Trzeba tylko pamiętać o tym, żeby przypadkiem nie rzucić okiem na trailer i nie rozbudzić w sobie oczekiwań na akcję z przytupem.
-
Jest filmem mdłym i nijakim. Owszem, ma kilka ckliwych scen i ogólnie posiada wiele uroku, głównie związanego z niesamowitymi leśnymi plenerami, ale średnio przywiązuje do bohaterów i raczej umiarkowanie wywołuje emocje, błyskawicznie uciekając z pamięci po zakończeniu seansu.
-
Uczta dla oczu, interesująca przekąska dla ducha, a dla umysłu horror.
-
Pretensjonalna wydmuszka, w której kunsztownie ozdobiono skorupkę nie spostrzegłszy, że ktoś w międzyczasie wyssał ze środka zawartość...
-
Kino całkiem ciekawe i szalenie klimatyczne. Ale żeby je docenić, nie można nastawiać się na horror.
-
Uczta dla oczu, ale i strawa dla ducha.
-
Niesamowity film, zrealizowany z ogromnym poszanowaniem pierwowzoru.
-
Ładny, spokojny film, zdecydowanie bliższy postapokaliptycznemu sf niż horrorowi.