-
Tymczasem wycofanie z pierwszego planu dotychczasowych solistek i położenie akcentu na - o wiele bardziej fascynującą - wielogłosową grę zespołową to świetne posunięcie. A zarazem najlepszy dowód, że The Morning Show po raz kolejny unika pułapki tokenizmu, znacznie niebezpieczniejszego dla współczesnej kultury niż koszmar prawicy zwany "ideologią woke".
-
Stereotypizacja, romantyzacja i egzotyzacja romskości wciąż mają się dobrze. Rolę Krzysztofa Krawczyka przejmuje po prostu lewacki gigant streamingowy.
-
Nie wątpię jednak, że The Last of Us okaże się fantastycznym serialem. Pomijając wszelkie rozważania i niepokoje związane ze standaryzacją mediów głównego nurtu, The Last of Us to po prostu dobrze opowiedziana, emocjonalnie przejmująca i tematycznie spójna historia. I jeśli - jak twierdzą osoby, które już widziały serial w całości - jest to historia wiernie i godnie przełożona na nowe medium, z pewnością zasługiwać będzie na docenienie.
-
Po obejrzeniu dziesięciu odcinków, z których całkiem podobał mi się jeden, zadaję sobie pytanie - czy ten serial pogarsza się z każdym sezonem, czy zawsze był tak słaby? Może uległem jakiejś zbiorowej paranoi, dając się wciągnąć w opowieść o Windsorach te kilka lat temu?
-
Rząd pokazuje, że jeżeli miejsca dla kobiet w polityce jest tak samo dużo jak dla mężczyzn, to płeć po prostu nie gra roli, a kobiety emancypują się z mechanizmów, którymi są spętane. Z perspektywy polskiej polityki doceniam to, że w serialu nie ma mowy o tym, że obecność kobiet ociepla politykę, łagodzi obyczaje, że garsonki są takie kolorowe i jest miło popatrzeć.