-
To szczytowy przykład dzieła, którego nie musiał nawet reżyserować i pisać człowiek, bo zdaje się być tworem algorytmów i AI.
-
Zaginione Królestwo", przechodzi przez swoje punkty fabularne z subtelnością podwodnej torpedy, pozostawiając po sobie jedynie chaos. Ale mimo wszystko to i tak bodaj najlepszy film superbohaterski tego roku. Co tylko pokazuje w jak złym, wręcz tragicznym punkcie znalazł się ten gatunek.
-
Ogólnie nie jest to film zły, warto go zobaczyć, choćby tylko dla kreacji aktorskich.. Wizualnie też, oczywiście uwzględniając parę uwag, o których pisałem wyżej, "Maestro" jest dziełem wartym uwagi. A fabularnie? Cóż, jeśli nie interesuje was biografia Bernsteina, tylko chcecie obejrzeć dramat o skomplikowanej relacji uczuciowej dwojga ludzi to wtedy może będziecie mniej rozczarowani niż ja. Miało być wielkie dzieło, wyszło co najwyżej niezłe.
-
Niepokojący, nieprzewidywalny, intrygujący.
-
Ma swój urok, parę niezłych momentów, umiejętnie bawi się konwencją, a i może uda mu się czymś paru widzów zaskoczyć, ale oglądając go miałem wrażenie, że twórcy nie wykorzystali tu w pełni potencjału tej historii.
-
W obecnej formie "Napoleon" to zbiór lepszych i gorszych scen, które przeplatane są fantastycznymi scenami bitewnymi będącymi na ten moment jedynym powodem, by zobaczyć ten film w kinach, szczególnie w IMAX. Poza nimi nowy film Scotta rozczarowuje zarówno aktorsko jak i scenariuszowo, gdyż nie jest w stanie na żadnym etapie w pełni zaangażować widza.
-
To po prostu niezłe dzieło, a jeśli chodzi o bibliotekę Netflix, która jak wiemy, nie ma zbyt wielu perełek, to wręcz jeden z najlepszych filmów tam dostępnych obecnie.
-
Najgorsze, co spotkało MCU od lat/
-
Oczywiście nie jest to film dla każdego i nie chodzi mi tu o część horrorową, a bardziej o sam motyw mordującego młodzież leniwca, która dla wielu może być jednak zbyt bzdurna. I ja to szanuję. Też z początku tak myślałem i gdyby nie to, że mam pisać o tym filmie to sam nie wiem czy ostatecznie bym go obejrzał. Ale obejrzałem i nie żałuję. W tym roku nie bawiłem się tak dobrze na żadnym filmie.
-
Muska delikatnie tematykę, za którą się zabrało nie wykorzystując nawet jednej trzeciej potencjału, który tkwi w dramacie kryzysu opioidowego. Bazuje za to na banałach, porusza wtórne wątki, które o wiele lepiej i ciekawiej były pokazane, chociażby w serialu "Lekomania" oraz nie jest w stanie zaangażować emocjonalnie widza.
-
Jeden z ciekawszych seriali ostatnich dwóch lat. Nawet mając na uwadze rozczarowujący sezon 2. Jest on stosunkowo mało znany, ale choćby tylko wątki horrorowe są w nim naprawdę niezłe, a nie ma wielu dobrych seriali w tym gatunku.
-
Dla mnie czas trwania jest największym przeciwnikiem i minusem dzieła Scorsese. Co w sumie samo przez siebie mówi, że mamy do czynienia z filmem mimo wszystko udanym.
-
Horror imponujący i zapadający na długo w pamięć. Nawet nie przez obrazy terroru, które przyjdzie nam oglądać, ale przez to, że nie jest tylko pustym festiwalem grozy.
-
Całość nie straszy też za bardzo, a chwilami za bardzo przypomina b-klasową mroczną satyrę na bogaczy i chciwość. Nie jest to rzecz kompletnie zła i nijaka, ale po wyniku zsumowania Mike'a Flanagana i Edgara Allana Poego spodziewałem się o wiele więcej.
-
"Chłopi" są blisko bycia arcydziełem wizualnym, ale tylko jeśli wyjęlibyśmy obrazy widoczne w filmie z kontekstu całości. A jako całość są niestety filmem dobrym, poprawnym, ale dalekim od ideału.
-
Klasyczny przykład filmu z syndromem przerostu formy nad treścią. Ale już w tej szufladce stanowi jedno z lepszych dokonań w ostatnich latach.
-
Na tle całego worka współczesnych filmów z ostatnich paru ładnych lat, które coraz rzadziej jakkolwiek poruszają widza i angażują go emocjonalnie, to nie lada wyczyn i światełko w tunelu nadziei, że kino ma szansę na wyjście z artystycznego marazmu.
-
Wypada blado w porównaniu z grozą, jaką wzbudzał oryginał z 1973 roku. Kulminacyjne sceny filmu przemijają ze śmiertelną przewidywalnością.
-
Sprawia wrażenie wstępu do czegoś znacznie większego. Sęk w tym, że każdy poprzedni serial Disney+ osadzony w tym świecie sprawiał takie samo wrażenie. Na tę chwilę to, co Disney robi z Gwiezdnymi Wojnami, to po prostu przyciąganie widowni tanimi chwytami i nabieranie ich na to, by obejrzeli następną produkcję. Nie czuć tu pasji, nie ma też wrażenia, że twórcy w stu procentach skupili się na tym, by tę historię opowiedzieć najlepiej, jak potrafią.
-
Pozornie wszystko mamy na miejscu - solidna obsada, ambitny scenariusz, młody i sprawny reżyser, chcący iść śladami Davida Finchera. Ale niestety "Gad", choć nie jest dziełem totalnie nieudanym, pozostawia wiele do życzenia. Jeśli jesteście nałogowymi fanami mrocznych thrillerów, to zapewne znajdziecie w "Gadzie" parę motywów, które się wam spodobają.
-
Podczas seansu "Twórcy" co chwila miałem wrażenie, że to film pisany przez sztuczną inteligencję. Niby wszystko jest tu na miejscu, motywy z klasyki kina sci-fi są wplecione jak trzeba, scenariusz ma wszystkie niezbędne punkty dramaturgiczne potrzebne do opowiedzenia wciągającej historii, ale ostatecznie całość wydaje się być przekazana bez emocji, pasji, duszy.
-
"Piła X" jest na tyle bliska esencji oryginalnej "Piły" na ile to możliwe, jednocześnie wprowadzając pewien powiew świeżości. Jeśli ta seria to nie wasza bajka, to raczej i ta część was nie przekona. Natomiast w obrębie tego całego uniwersum "Piła X" to odsłona, którą z czystym sumieniem można uznać jako solidny powrót do formy.
-
Jeśli macie mniej niż 40 lat, poprzedniej wersji nie oglądaliście i lubicie melodramaty, to nowy "Znachor" zapewne się wam spodoba. Świetne zdjęcia i kreacje aktorskie oraz angażujący scenariusz tworzą z niego solidnego przedstawiciela polskiego kina. Bodaj pierwszy taki przypadek w historii produkcji made in Netflix.
-
Jest źle. Nie pokładałem żadnych nadziei w tym filmie, ale nie sądziłem, że twórcy oddadzą widzom coś aż tak złego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że "Niezniszczalni 4" nie dostarczają praktycznie żadnej rozrywki, poza wspomnianymi wyżej scenami niezamierzonej komedii.
-
Niby oparty jest na prawdziwych wydarzeniach, ale twórcy filmu zrobili z niego nadmiernie melodramatyczną i nie do końca wciągającą typowo hollywoodzką opowiastkę o białym zbawicielu porywanych dzieci.
-
Ogólnie rzecz biorąc "Zakonnica II" sprawia wrażenie zmarnowanej szansy na udany horror, której nie da się łatwo odpokutować. Pomimo wymienionych powyżej uwag, historia w tym filmie prezentuje pewną głębię, której brakowało w poprzedniej części. Jednak finał, nadmiernie pospieszony, pozostawia wiele do życzenia.
-
Jeśli wiedzieliście choć jeden akcyjniak z Liamem Neesonem, to widzieliście je wszystkie, a "Ultimatum" nie robi właściwie niczego, by jakoś pozytywnie wyróżnić się z tej grupy. Nawet finał jest do bólu rozczarowujący. Jeśli jednak szukacie jakiegoś odmóżdżacza do zapomnienia i macie ochotę zobaczyć go na dużym ekranie, to "Ultimatum" jakiś tam potencjał ma w tym względzie.
-
Ostatecznie z czystym sercem mogę jedynie przyznać, że zdjęcia i kostiumy robią świetne wrażenie i na pewno pod tym względem jest tu na co popatrzeć. Tylko czy rzeczywiście warto dla tych wszystkich względów iść do kina? To pytanie pozostawiam wam.
-
To taka tańsza i gorsza wersja "Mission: Impossible" - jeśli to wam wystarczy, to czeka was niezły weekendowy seans z popcornem i czymś na popitkę. Nie oczekujcie jednak cudów, zachwytów oraz zapierających dech w piersiach scen akcji, jakich dotąd nie było czy realnie trzymającego w napięciu scenariusza.
-
Jestem ciut rozczarowany, nie tylko dlatego, że sądziłem, iż "Oppenheimer" będzie innym filmem, niż się ostatecznie okazał, ale też dlatego, że po Christopherze Nolanie spodziewałem się czegoś znacznie lepszego i bardziej interesującego. To jednak mimo wszystko nadal znakomite kino, chwilami zachwycające maestrią formalną, kapitalnie zagrane, momentami szalenie angażujące i fascynujące.
-
Jawi się jako jeden z najbardziej niepotrzebnych spin-offów ostatnich lat. Film ten nie przedstawia nam ani specjalnie zajmującej historii, nie wyjaśnia żadnej tajemnicy związanej z obecnością oraz naturą niewidzialnych bytów atakujących ludzkość, nie wprowadza też nic, co by w jakkolwiek istotny sposób poszerzało uniwersum świata przedstawionego.
-
Jest bardzo dobrze. "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" nie zawiedzie zarówno fanów serii, Toma Cruise'a jak i każdego miłośnika solidnych thrillerów oraz wielkich blockbusterów. A to, że film ten powstał ze względnie niewielką ilością CGI, tylko dodatkowo sprawia, że robi on potężne wrażenie.
-
Także w kategorii familijnego kina nowej przygody "Pan Samochodzik i templariusze" nie wychyla się ponad średnią. Ale, choć mogło być zdecydowanie lepiej, to mogło być też o wiele gorzej znając Netfliksa. Także dojrzyjmy szklankę do połowy pełną. Na pewno jeśli macie więcej niż 12 lat możecie odjąć sobie punkt w dół od mojej oceny poniżej.
-
Raczej rozczarowuje, niż zachwyca. Nie jest to może bezwzględnie zły horror, bywały o wiele gorsze, natomiast plasuje się on raczej w średnich rejestrach i zdecydowanie częściej mnie nudził, niż jakkolwiek straszył. Jak na pożegnanie z rodziną Lambertów jest poprawnie, ale chciałoby się czegoś więcej.
-
Przez większość swojego zdecydowanie za długiego czasu trwania przypomina bardziej komedię akcji, niż kino nowej przygody. Elementów z klasycznego kina przygodowego nie ma tu za dużo. A "wielki finał" przypomina bardziej jakiś odcinek taniego telewizyjnego serialu science-fiction klasy C z lat 90.
-
Jeśli szukacie przyjemnej rozrywki i wspaniałej przygody w kosmosie na poziomie pierwszych dwóch odsłon "Strażników..." to trzecia odsłona niekoniecznie się wam spodoba. Powiem więcej, nawet jeśli jesteście fanami Marvela to niekoniecznie polubicie ten film. Przyznam jedynie, że nadal jest to poziom wyżej niż to, co prezentował praktycznie każdy film 4. fazy MCU, także zawsze to jakieś pocieszenie.