-
Nie jest przełomowym filmem wojennym, który zapisze się jako epokowe dzieło. Daleko mu do takich produkcji z ostatnich lat jak "1917" czy "Dunkierka" i nie jest też efekciarskim blockbusterem jak "Midway" ale też nie aspiruje do tych kategorii. To film nastawiony na akcję z świetnymi zdjęciami, niezłym CGI i wiarygodnie oddający atmosferę panującą na okręcie, będącym na celowniku wrogich u-bootów. Jeżeli od "Misji Greyhound" nie będziemy oczekiwać więcej, to spełni nasze oczekiwania.
-
Nie jest filmem godnym polecenia. Z jednej strony dobrze nakręcone sceny akcji ale nie łączą ich ani ciekawa historia ani interesujący bohaterowie. W efekcie całość ogląda się dość beznamiętnie, z wyjątkami efektownych starć.
-
Przeciętny. Poruszający ważny temat, poprawnie zrealizowany ale jednocześnie brak mu elementów, które porywały by widza, a wręcz przeciwnie: przez większą część wywołuje znużenie.
-
Doskonale zrealizowany, wciągający, wypełniony akcją. Jego fabularne uproszczenia, banały i schematy usprawiedliwia komiksowa konwencja całości.
-
Realizacyjnie skromny, wręcz teatralny. Ekranizacja doskonałej książki niestety nie wykorzystuje potencjału literackiego pierwowzoru i przez większą część grzęźnie w topornej i nużącej narracji.
-
Nierówny, ale doskonale zrealizowany dramat. Obrazuje walkę poszkodowanych osób i reprezentujących ich prawników z zatruwającym środowisko koncernem chemicznym. Film opowiada o prawdziwych wydarzeniach i mocno trzyma się faktów.
-
Zrobiony jak z hollywoodzkiego podręcznika. Poruszająca historia, wyraziści bohaterowie, doskonale znane kinowe motywy. Sprawdzone rozwiązania zostały poskładane bardzo umiejętnie, a Clint Eastwood stworzył kolejny dobry obraz.
-
Sekielscy po raz kolejny pokazali, że są mistrzami dokumentu. Zabawa w chowanego to film wstrząsający, doskonale zrealizowany, nie zostawiający niedomówień.
-
To film dobry, sprawnie zrealizowany, na którym można się fajnie bawić. Świetni aktorzy, niezłe dialogi, nieprzewidywalne fabularne zwroty i humor tworzą atrakcyjną mieszankę. Jednocześnie pozostawia niedosyt, wynikający z faktu iż główny wątek nie jest aż tak angażujący jak te poboczne.
-
Miał bardzo duży potencjał. Budżet 9 mln złotych, budzący emocje temat, doświadczony reżyser, doskonali aktorzy. Mógł być polską odpowiedzią na Big Short, opowiadając o mechanizmach powstania piramidy finansowej. Mógł też być sprawnie zrealizowaną opowieścią na styku polityki i brudnego biznesu. A wyszedł kolejny, nie najlepszy, odcinek W-11.
-
Kolejny doskonały film Jana Komasy. Chociaż wyolbrzymia zjawiska i realia, to świetnie wykorzystuje je do budowania dramaturgii i suspensu. Całość dopełniona wspaniałą rolą głównego bohatera. Finalnie dostajemy hipnotyzujący obraz, który zadaje widzowi co chwilę ból i cierpienie, ale nie można się od niego oderwać.
-
Wielki i ponadczasowy. Idealny technicznie z porywającą narracją. Już jest jednym z klasyków kina wojennego obok "Czasu Apokalipsy", "Dunkierki", "Plutonu" czy wspomnianego wcześniej "Szeregowca Ryana". To obraz niezwykle intensywny, który zostaje z widzem jeszcze na długo po seansie.
-
Niezwykle mądry, wciągający, zabawny, a jednocześnie wzruszający i wstrząsający film. O jego klasie stanowi głównie ciekawa oraz odważna konwencja, która wypaliła głównie dzięki doskonałym kreacjom aktorskim i znakomitemu scenariuszowi, słusznie nagrodzonemu Oscarem.
-
Jest lekturą obowiązkową dla wszystkich fanów piłki kopanej. Doskonale oddaje społeczne realia przełomu lat 60. i 70., ale przede wszystkim znakomicie odzwierciedla futbolową rzeczywistość tamtego okresu. Dodawszy do tego bardzo sprawną realizację filmu i świetne aktorstwo, otrzymujemy jeden z najlepszych piłkarskich filmów w historii.
-
I tu pojawia się On - Frank Slade - pułkownik amerykańskiej armii w stanie spoczynku. Slade to krnąbrny, odrażający, rozkapryszony, chamski, wulgarny pijak... w przecudowny sposób zagrany przez Ala Pacino. Al każdym ruchem, gestem, spojrzeniem niewidomego oka gdzieś poza obiektyw kamery, każdym wypowiedzianym słowem, dzikim okrzykiem po prostu powala!
-
Nie każdy film poruszający drażliwe społecznie tematy musi być dobry. Nie każdy film zrobiony przez utytułowanych reżyserów musi być dobry. Nie każdy skromny film, pokazujący dramaty zwykłych ludzi musi być dobry. "Milczenie Lorny" nie jest dobrym filmem.
-
Oprócz tego niezbędnika każdego solidnego filmu sensacyjnego w "Uprowadzonej" spotkamy coś, co wybija ten film ponad przeciętność kina akcji. Naładowany emocjonalnie początek razem z poczciwym wyrazem twarzy Liama Neesona budują w widzu olbrzymią więź i solidarność z głównym bohaterem.
-
Jest filmem obowiązkowym, dla wszystkich zainteresowanych naszą rodzimą kinematografią. Doskonałe aktorstwo, "westernowość" fabuły, klimat powojennej Polski, muzyka - te rzeczy doskonale budują cały obraz. A po seansie, jeszcze przez długi czas będziemy sobie nucić pod nosem "za noc, za dzień - doczekasz się. Wstanie świt...".
-
Nie spodziewałem się po tym filmie wiele. Dostałem jednak jeszcze mniej niż oczekiwałem. Nudny, słaby, przewidywalny film.
-
Należy szczególnie polecić tym, którzy szukają swojej przyszłości w fachu dziennikarza bądź aspirują do pełnienia urzędów państwowych. Inni - spragnieni doskonałego aktorstwa, świetnego scenariusza czy po prostu bardzo dobrego filmu - też sobie nie powinni odpuścić.
-
Ksiądz pedofil, niepotrzebni główni bohaterowie, "dziwnie" rozegrane niektóre sytuacje, tradycyjna, jak na thriller, historia. Ja daje nowemu "X-Files" 4/10 - da się to oglądać, jednak bez trudu można zamiast tego wybrać jakiś inny, bardziej niszowy thriller. A nóż, trafimy na coś oryginalniejszego i ciekawszego? Prawda jest taka, że gdyby nie chwytliwy tytuł i znani aktorzy, to film przeszedłby bez żadnego echa.
-
Dawno nie miałem okazji oglądać tak dobrego horroru. Klimat, bohaterowie - no i oczywiście narracja zaczerpnięta z "Blair Witch Project", o której rozpisywałem się na początku - tworzą mieszankę, dzięki której trudno oderwać się od ekranu, a adrenalina nie schodzi poniżej odpowiednio wysokiego poziomu.
-
Wyjątkowość "Defilady" polega na zaufaniu jakim reżyser obdarza inteligencję swoich widzów. Film nic wprost nie mówi, ale dzięki ironii doskonale rozumiemy fałsz i zakłamanie Koreańskiego reżimu. I właśnie dlatego jest zdecydowanie lepszy od bijącej na świecie rekordy popularności tandecie typu "Fahrenheit 9.11", gdzie każdy argument potwierdzający tezę reżysera jest nam wciskany na siłę do głowy.