Agnieszka Siemieńska
Krytyk-
Fabuła filmu nie należy do najbardziej ambitnych, a pewne zwroty akcji są do przewidzenia, niemniej z czystym sumieniem polecam "Herculesa" fanom lekkiej letniej rozrywki. Z idealną mieszaniną humoru, akcji i patosu Ratnerowi udało się stworzyć nową wersję legendy, którą przedstawił w dość ciekawy, moim zdaniem, sposób.
-
Nie będę ukrywać, naprawdę chciałam zobaczyć jak Kellan Lutz poradzi sobie z rolą słynnego półboga, zwłaszcza po tym, jak zobaczyłam aktora podnoszącego wielki fotel i siedzącą w nim dziennikarkę. Niestety efekt końcowy nie był zbyt zachęcający. Fani obsady zapewne w którymś momencie obejrzą "Legendę Herkulesa", ale jeżeli chcecie zobaczyć nową wersję historii półboga, polecałabym raczej inną produkcję.
-
Zamiast wykorzystać pomysł, scenarzysta postanowił spróbować zadowolić wszystkich: tych, którzy chodzą do kina na filmy akcji, super efekty specjalne i kilka eksplozji, jak i tych fanów SF, którzy preferują produkcję krytykujące otaczający nas świat i kwestionują niemal filozoficznie zasady, według których żyjemy. W efekcie zamiast hitu, który przemówiłby do konkretnej grupy fanów, dostaliśmy średniej jakości obraz, który nie przemówił do nikogo - a przynajmniej nie do mnie.
-
Bardzo dobry wiosenny blockbuster i zawiera wszystko, czego można by chcieć od komiksowej produkcji: ulubieńców widzów znanych z poprzednich części, spektakularne efekty specjalne i obiecującą fabuła. I choć film nie jest bez wad, zalet ma znacznie więcej.
-
Ja bardzo dobrze się bawiłam i wyszłam z kina zadowolona. Jest w tej produkcji wszystko, czego można by chcieć od filmu o superbohaterach.
-
Fanom Aronofsky'ego "Noe: Wybrany przez Boga" może się spodobać, gdyż film posiada podobną estetykę do poprzednich produkcji reżysera. Dla pozostałych widzów całość zapewne wyda się nieco absurdalna. Mnie produkcja zawiodła i następnym razem długo będę się zastanawiać nim wybiorę się na kolejny blockbuster autorstwa tego reżysera.
-
Doskonały przykład dobrego kina science-fiction. Oprócz futurystycznego otoczenia i świetnej fabuły film oferuje również szereg komentarzy dotyczących społeczeństwa i ludzkich skłonności. Jak wiele klasyków tego gatunku, pozostawia widza z całą masą przemyśleń.
-
Produkcja jest doskonałym połączeniem popularnej dystopii z dramatem, ze szczyptą scen akcji i wątku miłosnego. Muzyka doskonale współgra z tym, co widzimy na ekranie, a aktorzy są niemal idealnym ucieleśnieniem postaci. Dawno już nie byłam tak zadowolona z jakiegoś filmu.
-
Fani nieskomplikowanego kina, zabawnych dialogów i szybkich samochodów na pewno się nie rozczarują. Produkcja zafundowała mi bardzo dobrą rozrywkę.
-
Widzom, którzy lubią wyjść z kina z wieloma pytaniami i spędzić godziny na rozważaniach egzystencjalnych, produkcja "Tylko kochankowie przeżyją" powinna się spodobać. Reszta fanów idzie na ten film na własną odpowiedzialność. Mnie rozczarował i wolałabym, żeby Jarmusch zostawił wątki fantastyczne komu innemu.
-
Jestem głęboko przekonana, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Są problemy egzystencjalne i pytania, na które widz może później spróbować znaleźć odpowiedzi. Są również eksplozje, przemoc i futurystyczne roboty. Do tego świetna ścieżka dźwiękowa i genialna obsada.
-
Nie jest filmem dla każdego. Fabuła posuwa się do przodu bardzo powoli. Brak tu wyniosłych przemów i dramatycznych zwrotów akcji, jakich z reguły można oczekiwać od filmów o tematyce wojennej. Tragedie, z którymi zmagają się postacie, wydają się mało istotne i nieważne, zwłaszcza w porównaniu z okrucieństwami wojny. A jednak jest w tej codzienności coś ujmującego i niemal magicznego.
-
Jest bardzo podobny do głównego bohatera: film to zlepek kilku gatunków: trochę horroru, trochę science fiction, trochę fantasy. Dodano do tego szczyptę zombie i wątku religijnego, całość zmieszano zaś z romansem paranormalnym. W połączeniu z nieskomplikowaną i mało ambitną fabułą rezultat jest, niestety, mało zachęcający.