-
To jedyne w swoim rodzaju widowisko, które ukazuje podróże w czasie w zupełnie nowym świetle. Wraz zaś z perfekcyjnym castingiem, fenomenalnie rozplanowaną fabułą i świetną stroną wizualną mamy tu do czynienia z dziełem rewolucyjnym, które już na zawsze pozostanie zapamiętane.
-
Jedyne w swoim rodzaju widowisko, które ukazuje podróże w czasie w zupełnie nowym świetle. Wraz zaś z perfekcyjnym castingiem, fenomenalnie rozplanowaną fabułą i świetną stroną wizualną mamy tu do czynienia z dziełem rewolucyjnym, które już na zawsze pozostanie zapamiętane.
-
Oglądanie serialu Damiena Chazelle przypomina bowiem proces podobny do tego co przesłuchiwanie zwykłej płyty muzycznej, na której znajdują się zarówno lepsze utwory, jak i te gorsze, o których zapomina się po wysłuchaniu. To tak jak z instrumentem muzycznym: Z zewnątrz piękny, ale w środku pusty, bo wątki fabularne są w większości oklepane, a postacie mało interesujące.
-
Pomimo świetnej pierwszej połowy 3 sezonu, druga zniszczyła to dobre wrażenie. Kulminacją tego jest irracjonalny finał serialu, który wywołał dokładnie to, co chciała Dolores - chaos, ale nie do końca w tym pozytywnym tego słowa znaczeniu.
-
W przypadku finałowego 7 sezonu ciężko jest go jednoznacznie ocenić, bo przypomina to walkę serca z rozumem: Ostatnie 4 odcinki, składające się na Oblężenie Mandalory to historia mistrzowska na miarę Starej Trylogii, ale z drugiej strony niestety nie można tego samego powiedzieć o pozostałych 8 epizodach. Dlatego choć ostatecznie "Wojny Klonów" zawiodły, to jednak finał serialu zachwycił pod każdym względem, dostarczając esencję tego, w czym tkwi piękno "Gwiezdnych Wojen".
-
To nie tak, że 3 sezon "Westworld" jest fatalny - to wciąż serial, który może się poszczycić doskonałą stroną wizualną, utalentowaną obsadą i wieloma pomysłowymi koncepcjami, ale w przypadku serialu o tak wielkim potencjale można było liczyć na więcej, bo niestety im bliżej końca, tym w tym idealnym zwierciadle pojawia się coraz więcej popękań.
-
Choć w dalszym ciągu tą historyjkę można obejrzeć z przyjemnością ze względu na sympatię do bohaterów, to jednak pod wieloma względami mamy do czynienia ze schematyczną produkcją, w której kicz i chaos przesłaniają w 4 sezonie logikę na rzecz podbudowywania napięcia. Jest to już wymuszony stan wojenny, który może i nie niesie ofiar, ale do miana udanego powstania wiele mu brakuje.
-
Nie twierdzę, że jest to serial idealny. Daleko bowiem "Altered Carbon" do miana wybitnego, a w wielu miejscach przypomina jedynie zmodyfikowaną wersję tego samego węgla, z którą można było się spotkać już nie jeden raz. Ale nawet jeśli potencjał był nieco większy, to i tak jest to w pełni kaloryczny produkt, dostarczający energicznej porcji rozrywki, którą nie można uznać za czas zmarnowany.
-
Na całe szczęście nawet jeśli pojawiają się tu pewne niedociągnięcia, to i tak "Stranger Things" jest jak jedno wielkie centrum handlowe Starcourt, w którym pełno kryje się wszelkiego rodzaju atrakcji, mogących dostarczyć masy radości niemal u każdego widza.
-
Standardowa, niczym nie wyróżniająca się opowiastka, w której pojawia się sporo błędów logicznych, a sama postać głównej bohaterki nie jest zbyt wyrazista. Mimo to uważam, że w wolnym czasie warto go obejrzeć, bo na pewno nie jest on nudny, a dodatkowo można podziwiać kunszt aktorski doskonałej Jodie Comer.
-
Nie ma co zakłamywać rzeczywistości: "Czarnobyl" to miniserial doskonały, a każdy kto go nie obejrzał, powinien to uczynić w jak najszybszym czasie. Jest to bowiem niezwykłe doświadczenie emocjonalne, którego nie sposób na długo zapomnieć.
-
Nie wszystko się tutaj sprawdziło: W fabule z powodu gry z czasem pojawia się zbyt wiele chaosu i nie do końca wykorzystano potencjał wszystkich postaci. Ale nawet jeśli te niedociągnięcia się pojawiają, to i tak "Wiedźmin" sprawdza się w roli zwykłej rozrywki.
-
Daleko mu może do miana perfekcyjnego, bo po pierwszych odcinkach akcja wyraźnie osiada na miejscu. Nie ma co jednak wieszać od razu psów w samo południe, bo to i tak udany wstęp do nowej historii z ciekawymi postaciami i świetnym klimatem, który ogląda się ze sporą przyjemnością.
-
Choć filmowi Bartosza Kowalskiego daleko do miana udanego, to jednak nawet pomimo humoru niskiego polotu, braku kreatywności i mało angażującej fabuły i tak można jakoś przeżyć ten obóz przetrwania, co już można uznać za pewien sukces. Może i jest on mały, ale to zawsze coś.
-
Nawet jeśli "Hejter" nie jest aż tak udanym filmem, co "Boże Ciało", to i tak jest to ambitne i odważne dzieło, które nie stroni od poruszania tematów tabu. Przekraczając granice moralności bez skrupułów odsłania zło, które leży w nas samych, sprawdzając się nie tylko w formie wciągającego thrillera, ale i także bardzo trafnego komentarza społecznego.
-
Naprawdę warto go obejrzeć. Nawet jeśli "Hejter" nie jest aż tak udanym filmem co "Boże Ciało", to i tak jest to ambitne i odważne dzieło, które nie stroni od poruszania wielu trudnych tematów tabu.
-
Bogata symbolika i piękne przesłanie sprawiają że z oglądaniem tego filmu jest jak z obiadem u babci: niby ciągle są to te same dania, a jednak za każdym razem odkrywa się w nich coś nowego, dzięki czemu aż chce się konsumować tą ucztę jak najdłużej. Bongowi udało się więc uzyskać tutaj istny filmowy złoty środek - "Parasite" to nie tylko film przeznaczony dla tych ambitniejszych kinomanów, ale także i widzów, którzy po kinie oczekują zwykłej rozrywki.
-
Idealnym sformułowaniem hiszpańskim byłoby powiedzenie, że w niektórych scenach mamy tu do czynienia z: "Mucho ruido y pocas nueces", czyli przekładając na polski: "Za dużo hałasu, a za mało treści". Ale nawet jeśli pojawiają się te niedociągnięcia, to i tak nie zmienia to na szczęście faktu, że 3 sezon "Domu z papieru" nadal jest kawałkiem udanego kina akcji i fajną rozrywką typu guilty pleasure.
-
Nie twierdzę, że "Euforia" jest serialem wybitnym, bo to nieprawda. Nie obiecuję, że się Wam spodoba. Ba! Jestem pewien, że część z widzów zrezygnuje z niej po pierwszym odcinku. Ale chciałbym te wszystkie osoby zachęcić w tym miejscu do tego, by obejrzały serial aż do samego końca i w ten sposób zrozumiały, że ta z pozoru psychodeliczna odyseja w uzależnienia nastolatków, skrywa w sobie bardzo wartościową i unikatową w formie historię.
-
Z pozoru wydać by się mogło, że film Sama Mendesa to skąpana w brudzie wizualna ballada batalistyczna o złu wojny, ale która w rzeczywistości w najbardziej wiarygodny sposób ukazuje pozbawione patosu oblicze wojny. Wprawdzie nie jest to też arcydzieło pozbawione wad, ale i tak jedyne w swoim rodzaju filmowe doświadczenie, którego warto doznać.
-
Z całą pewnością ta historia o dwóch wielkich postaciach dla Kościoła, nie jest ani w pełni idealna, bo często sprawia wrażenie zwykłej laurki, ani też przeznaczona dla każdego widza, bo oparta na często nużącym dialogu, ale i tak to bardzo mądre kazanie na temat poszukiwania sensu wiary i głosu Boga ze znakomitym duetem Jonathana Pryce'a oraz Anthony'ego Hopkinsa.
-
Wygląda to tak, jakby J.J. Abrams nie mógł pogodzić się z wizją Johnsona i wszystkie jego pomysły wyrzucił do kosza. Można narzekać na "Ostatniego Jedi", bo to też nie był film idealny, ale w porównaniu do do finałowej odsłony próbował wprowadzić coś nowego, na przykładzie pochodzenia Rey i jej relacji z Kylo. Tymczasem "Skywalker. Odrodzenie" przez cały czas jest filmem bezpiecznym, który ani przez moment nie wychodzi poza żadne bariery i przez to brak mu własnej tożsamości.
-
Jedyna w swoim rodzaju, niezwykle piękna, a zarazem bolesna niczym kwiat róży opowieść o niegdyś pięknych, a teraz gasnących uczuciach i tłumionych emocjach, które z czasem krzywdzą ludzi. Znakomity portret rozpadającego się małżeństwa z mistrzowskim duetem Scarlett Johansson oraz Adama Drivera, dostarcza pokładu niezapomnianych emocji i wzrusza do łez swoją mądrością.
-
Z pozoru to bowiem taki zwykły, niczym nie wyróżniający się pączek, kryminał, jakich było już wiele, ale któremu i tak nie da się oprzeć ze względu na doskonale poprowadzoną intrygę, fantastyczną obsadę i świetne poczucie humoru, a poza nim kryją się także liczne dziurki, gdzie każdy może odnaleźć dla siebie coś unikalnego. Zwykłe kino rozrywkowe? Pastisz? Satyra? Być może, ale tak dobre desery aż palce lizać!
-
Jak to bowiem sam wyjaśniał detektyw Blanc w swojej pokręconej teorii w jednej z kulminacyjnych scen, istnieje wiele pączków, ale tylko w niektórych są dziurki, a w tych z kolei można znaleźć kolejną dziurkę. I to właśnie sprawia, że ten pączek przeistacza się w jedyny w swoim rodzaju donut, o którego niezwykłości świadczy to co niewidoczne. I podobnymi słowami można podsumować cały film Riana Johnsona. Zwykłe kino rozrywkowe? Pastisz? Satyra? Być może, ale tak dobre desery aż palce lizać!
-
Wbrew pozorom, "Doktor Sen" najlepiej sprawdza się wtedy, gdy nie jest zwykłą kontynuacją "Lśnienia", a odkrywa niezbadane dotąd krainy. Podróża ta jest wprawdzie nostalgiczna i czasem nużąca, ale i tak warto ją odbyć, bo wnosi do świata "Lśnienia" nowy blask.
-
Choć więc widowiska Davida Michôda nie można nazwać mianem epickiego, czy "królewskiego", bo znacznie bliżej mu do tego bardzo solidnego, ale zwykłego rzemiosła, to i tak nie zmienia to faktu, że posiada w sobie wielki dar do wiarygodnego przekonywania widza, którego pozazdrościłby mu niejeden monarcha.
-
To nie jest bowiem film o Kościele, a bardzo wiarygodne świadectwo na temat naszych ludzkich grzechów. Z pozoru to zwykła spowiedź na temat błędów wiernych Kościoła, a w rzeczywistości bardzo mądre wyznanie wiary, którego każdy powinien doświadczyć, bo ukazuje ono, że dzięki naszym dobrym uczynkom względem drugiego człowieka możemy odkupić swoje winy i zmienić ten świat na lepsze.
-
Choćby ze względu na wybitną kreację Joaquina Phoenixa, znakomite kreowanie brudnego świata Gotham, czy niezwykłą precyzję w ukazaniu przemiany tytułowego bohatera, "Jokera" śmiało można nazwać dziełem rewolucyjnym dla całego kina superbohaterskiego.
-
Można zarzucać wiele Grayowi: że za wolno buduje tempo historii i do końca udanie wprowadza nagłe przyspieszenia akcji, ale jednego nie można mu odmówić: Jest prawdziwym profesjonalistą. To bez wątpienia wymagający i nie pozbawiony wad seans, który nie jest przeznaczony dla każdego, lecz i tak naprawdę warto wsiąść do tej rakiety i udać się wraz z Royem w tą refleksyjną i pełną mądrości podróż aż do kosmicznego jądra ciemności.
-
Tym razem ta historia nie wnosi nic unikalnego. Oczywiście, to dość solidnie zrealizowana kontynuacja, z angażującą historią, doskonałą obsadą i przerażającym Pennywise'm, ale mimo to trudno w tym wszystkim nie odczuć, że tym razem jest to jedynie suma wszystkich naszych ludzkich strachów, niż a jeżeli coś jedynego w swoim rodzaju.
-
Nie twierdzę, że "Euforia" jest serialem wybitnym, bo to nieprawda. Nie obiecuję, że się Wam ona spodoba, a jestem wręcz pewien, że część z widzów zrezygnuje z niej po pierwszym odcinku. Ale chciałbym te wszystkie osoby zachęcić w tym miejscu do tego, by obejrzały ten serial aż do samego końca i w ten sposób zrozumiały, że ta z pozoru psychodeliczna odyseja w uzależnienia nastolatków, skrywa w sobie bardzo wartościową i mądrą historię.
-
Jest to z całą pewnością widowisko wyróżniające się na tle wszystkich poprzednich w całej filmografii twórcy "Pulp Fiction", który tym razem zamiast swojego typowego czarnego humoru, brutalnych scen akcji, czy rozwinięcia każdej z postaci, proponuje zgoła odmienną perspektywę - pokazuje nam od środka świat, gdzie od kilkudziesięciu lat marzenia i sny człowieka przeradzają się w rzeczywistość.
-
Stanowi idealne podsumowaniem tego, na czym polega cały geniusz Pixara. Na ten film powinny wybrać się całe rodziny z dziećmi, bo tak wielkiej dawki radości w trakcie seansu nie uświadczycie nigdzie indziej, a te z pozoru pluszowe i plastikowe zabawki na naszych oczach zyskały duszę.
-
Z niesamowitymi bohaterami, wartką akcją, która nie nudzi ani na moment, wspaniałym poczuciem humoru i wieloma momentami do wzruszenia, "Toy Story 4" stanowi idealne podsumowaniem tego, na czym polega cały geniusz Pixara. Na ten film powinny wybrać się całe rodziny z dziećmi, bo tak wielkiej dawki emocji i dziecięcej radości w trakcie seansu nie doświadczycie nigdzie indziej.
-
Ten powrót do Monterey bez wątpienia można uznać za niezwykle udany, pełen emocji, możliwych wzruszeń i doskonałego aktorstwa. To jednocześnie powiew świeżości, ale także piękny hołd dla bohaterek, z którymi mogliśmy się już tak bardzo zżyć i je polubić.
-
To bez wątpienia wielkie wydarzenie popkulturowe i duży krok do przodu dla przyszłości efektów specjalnych, bo tak realistycznego filmu nie było nam jeszcze nigdy dane zobaczyć w świecie kina, ale każdy kij ma swoje dwa końce i to co piękne z zewnątrz, nie zawsze musi być takie samo w środku. Bo niestety, ale w samej warstwie emocjonalnej najnowszemu filmowi Jona Favreau brakuje tej magii, za którą tak bardzo pokochaliśmy niegdyś "Króla Lwa".
-
Nawet jeśli pojawiają się te niedociągnięcia, to i tak nie zmienia to na szczęście faktu, że 3 sezon "Domu z papieru" to wciąż kawał naprawdę świetnego kina akcji i rozrywka, którą będziecie przeżywać całym sobą już od pierwszych minut. Jeśli bowiem wyłączycie na chwilę swój mózg po ciężkiej pracy i dacie się porwać bohaterom z "Domu z papieru", to mogę Wam zagwarantować, że czeka Was ciekawa zabawa na następne parę godzin.
-
Jestem pewien, że "Midsommar" przejdzie do historii kina, gdyż to jedna z najbardziej kreatywnych produkcji ostatnich lat, ale niestety to także film przeznaczony tylko dla ludzi o stalowych nerwach, bo dla wszystkich zwykłych widzów ta ciągła gra blaskiem i karykaturą może się przerodzić w niezrozumiałą, psychodeliczną sielankę, a w efekcie zwykły przerost formy nad treścią.