Monika Raczyńska
Krytyk-
Przywraca zaś wiarę w polską komedię, która pod płaszczykiem zabawy niesie głębsze treści - bawi, ale i porusza.
-
Lawiruje między gatunkami, nie jest to jednak połączenie zbyt udane. Niestety produkcji nie ratują też godne pochwały aktorskie wysiłki zjawiskowej Jessie Buckley jako Moll i przystojnego Johnny Flynna.
-
Ogląda się całkiem przyjemnie - o czym świadczyć może pięć statuetek Cezara oraz Nagroda Publiczności przyznana podczas tegorocznej edycji Festiwalu Filmowego Wiosna Filmów. Niestety, są spore szanse, że historia łatwo uleci z pamięci, ale tak to z baśniami bywa.
-
Włoszka mierzy wysoko, ale jej eksperyment jest nieudany. Choć Rohrwaher celuje w kino alegoryczne i odrzuca realistyczną konwencję, przydałaby się jej lepsza "kreska" do bohaterów, a zwłaszcza - do ich motywacji. Całość jest zbyt enigmatyczna, niedookreślona, stawia za dużo nieistotnych z punktu widzenia dramaturgicznego i intelektualnego pytań.
-
Choć Naomi Kawase "daje nadzieję na lepsze jutro", to klepanie widza po plecach nie jest istotą jej kina. Reżyserka twardo stąpa po ziemi, ale głowę trzyma w świecie pozazmysłowym: interesuje ją to, co duchowe, pozornie nieuchwytne, a tak naprawdę stanowiące istotę ludzkiej egzystencji. Na pewno warto porzucić swoje filmowe przyzwyczajenia i zajrzeć za parawan naszej rzeczywistości razem z nią.
-
Nieskrępowana wyobraźnia nakazuje bohaterom brać sprawy w swoje ręce i posuwać się do ostateczności. Wszystko po to, by widz mógł bezpiecznie przeżyć katharsis na sali kinowej. Potraktujcie to ostrzeżenie poważnie i nie próbujcie tego w domu.
-
Reżyser opowiada historię, zachowując dystans wobec filmowego świata, a jednocześnie nie gubiąc empatii wobec zaludniających go bohaterów - być może to jego największe osiągnięcie. Zaś fakt, że dramat świętej wojny można rozpisać na takim paradoksie - pokazać go w sposób skromny, a jednocześnie spektakularny - może zapewnić Sissako miano odkrycia canneńskiego festiwalu.